11 marca Litwa świętowała 20-lecie przywrócenia niepodległości. Wydarzenie było świętowane z wielką pompą w Parlamencie oraz na zaśnieżonych ulicach Wilna – zorganizowano paradę wojskową oraz uroczyste odczyty – pisze francuski dziennik “Le Monde”.

Jednak, za świętem niepodległości, które przypomina o bolesnych wspomnieniach związanych ze zsyłkami na Syberię oraz o zmaganiach z reżimem komunistycznym, kryje się bardziej prozaiczna rzeczywistość – od zamknięcia elektrowni atomowej w Ignalinie 30 grudnia 2009 r., Litwa jest zależna od Rosji bardziej niż kiedykolwiek jeśli chodzi o zaopatrzenie w energię, co jest źródłem niepewności odpowiedzialnych za całą sytuację litewskich polityków.

Mam nadzieję, że podczas obchodów trzydziestolecia uzyskania niepodległości będziemy mogli cieszyć się niepodległością całkowitą. Póki co, mimo zależności od Rosji, jesteśmy członkiem NATO i Unii Europejskiej” – powiedział dziennikarzowi Le Monde konserwatywny premier Litwy – Andrius Kubilius.

Zamknięcie powstałej w epoce sowieckiej elektrowni atomowej w Ignalinie, zbudowanej według tego samego modelu co ta w Czarnobylu było warunkiem, który Bruksela narzuciła Litwie, aby ta mogła przystąpić do Unii Europejskiej w 2004 roku. Do końca roku 2009 Litwa zajmowała drugie (po Francji) miejsce w rankingu państw, w których dostawa elektryczności jest najbardziej zależna od przemysłu atomowego. W ostatnich latach liczne litewskie partie starały się przedłużyć jej okres eksploatacji, zwracając uwagę na zagrożenia związane z importem energii z Rosji.

Zanim Andrius Kubilius został wybrany na stanowisko premiera jesienią 2008 oznajmił, że po zamknięciu elektrowni w Ignalinie “cena energii elektrycznej wzrośnie dwukrotnie, a poza tym nie ma pewności, że Rosja będzie w stanie dostarczyć jej wystarczającą ilość w przypadku bardzo srogiej zimy”. Dwa miesiące po zamknięciu elektrowni, mimo srogiej zimy, nic takiego się nie wydarzyło. Ceny niewątpliwie wzrosły, jednak relacje z Rosją wydają się zmierzać w dobrym kierunku, co jest w dużej mierze zasługą nowej prezydent, Dalii Grybauskaitė.

W połowie lutego prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nie przyjął litewskiego zaproszenia na uroczystości obchodów święta 11 marca “z powodu zbyt napiętego kalendarza”. Mimo tego prezydent Litwy jest pełna optymizmu. “Celem zaproszenia Rosji była ocena jej postawy w stosunku do niepodległości Litwy. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona, gdyż otrzymaliśmy od prezydenta Miedwiediewa list, w którym gratuluje nam odzyskania niepodległości. Jest to dla nas bardzo ważne wydarzenie, gdyż list Rosji jest pierwszym, w którym kraj ten w taki sposób odnosi się do kwestii naszej niepodległości” – wyjaśnia Grybauskaitė specjalnemu wysłannikowi “Le Monde”.

Prezydent ostro krytykuje litewskich polityków, którzy usiłowali opóźnić zamknięcie Ignaliny. “Lobbyści byli bardzo aktywni, mieliśmy do czynienia z monopolizacją sektora energetycznego (w rejonie elektrowni), a alternatywy rozwoju polegające na pozyskaniu energii z innych źródeł zostały zablokowane. Nasz sektor energetyczny przez dwadzieścia lat był w zastoju. Uważam, że zamknięcie ignalińskiej elektrowni jest pozytywnym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że będziemy z stanie szybko uzyskać realną niezależność“.

W oczekiwaniu na nową elektrownię atomową, rozwój w dziedzinie odnawialnych źródeł energii oraz podłączenie do wschodnioeuropejskiej sieci elektrycznej, prezydent zaczęła starać się o dobre relacje z Rosją. Jak na razie postawa Grybauskaitė przynosi wymierne efekty. W momencie, w którym Litwa musi importować połowę energii elektrycznej przy jednoczesnym wzroście zapotrzebowania na nią, Władimir Putin, z którym litewska prezydent spotkała się w Finlandii podczas szczytu bałtyckiego w lutym, wyraził gotowość zaspokojenia zapotrzebowania potrzeb Litwy związanych z zakupem rosyjskiego gazu.

Źródło: Le Monde

Tłumaczenie: Marcin Schabowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply