USA stoją w obliczu lawinowego wzrostu bezrobocia w efekcie pandemii koronawirusa, a strach przed zakażeniem spowodował totalny paraliż – czytamy na portalu Forsal.pl.

W tekście opublikowanym w środę na łamach portalu Forsal.pl, Grażyna Śleszyńska pisze, że USA stoją w obliczu lawinowego wzrostu bezrobocia, w efekcie pandemii koronawirusa. Jeszcze przed jej wybuchem w Stanach Zjednoczonych, w lutym br., według danych Departamentu Pracy, bezrobociem dotkniętych było 5,8 mln Amerykanów. Economic Policy Institute prognozuje z kolei, że w II kwartale tego roku, gdy przewiduje się szczytowy okres kryzysu, pracę straci 3 mln osób. Oznaczałoby to wzrost o 50 proc. w ciągu 3 miesięcy.

Przewiduje się, że najbardziej ucierpią linie lotnicze i turystyka, a także wszelkiego rodzaju usługi oraz sektory wytwórcze charakteryzujące się złożonymi łańcuchami dostaw. Jednocześnie, osobny przypadek stanowi łupkowa branża naftowa, która została wciągnięta w tryby wywołanej pośrednio przez epidemię koronawirusa wojny cenowej z Rosją i OPEC.

 

W ubiegłym tygodniu trzy kluczowe amerykańskie indeksy giełdowe, czyli Dow Jones Industrial Average, S&P 500 i NASDAQ Composite, w ciągu kilku dni straciły 20-30 proc. wartości. Odnotowano też tąpnięcie na rynku ropy naftowej – cena baryłki spadła do 20 dolarów, podczas gdy eksperci twierdzą, że granica opłacalności wydobycia to 50 dolarów za baryłkę. Według Forsal.pl, spadło oprocentowanie papierów dłużnych i widać „rozkręcanie się spirali deflacji długu”. Przedsiębiorstwa tracą płynność i wyprzedają aktywa, przez co ich wierzyciele zastanawiają się, jak odzyskać pieniądze zainwestowane w obligacje korporacyjne.

Ponieważ inwestorzy uciekają nawet od obligacji skarbowych, Rezerwa Federalna ogłosiła program obniżenia stóp procentowych do zera oraz wznowienia skupu obligacji skarbowych i korporacyjnych, a więc tzw. luzowanie ilościowe (QE). Ponadto, na rynkach wschodzących odnotowano wielki drenaż kapitałowy, a z uwagi na światową dominację dolara „Fed musi go zaopatrywać, choćby nie służyło to aktualnie kondycji amerykańskiej gospodarki w partykularnym rozumieniu”. Wynika z tego decyzja o zwiększeniu liczby linii swapowych z zagranicznymi bankami centralnymi.

Jednocześnie, Śleszyńska zauważa,że inaczej niż w 2008 roku, teraz banki „mają zadziwiająco zrównoważone bilanse”.

„Teraz mamy natomiast do czynienia z pełnowymiarowym, obejmującym i podaż, i popyt, załamaniem w gospodarce realnej, i to ona z kolei uderza w rynki finansowe” – pisze autorka. „Zastój w handlu międzynarodowym prowadzi do spadku produkcji, a więc podaży, ale także do spadku konsumpcji, a więc popytu, i wzrostu realnej wartości zadłużenia. Tym razem (…) kryzys najboleśniej odczują mali i średni przedsiębiorcy”.

Według Forsal.pl, w ostatnich latach amerykański bank centralny popadał „w uzależnienie od ręcznego sterowania bazą pieniężną w gospodarce”, notorycznie stosując luzowanie ilościowe na rzecz stymulowania wzrostu, utrzymując przy tym w zasadzie zerowe stopy procentowe. Zaznaczono, że „instrument, który miał być rozwiązaniem wyjątkowym, stał się niebezpiecznie powszechny”, a przez to stracił skuteczność. Rośnie też dług publiczny USA, który według oficjalnych danych z lutego 2020 roku wynosił 23 bln dolarów, czyli 106 proc. PKB.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Zdaniem portalu, tym razem w USA kluczową rolę w przezwyciężeniu kryzysu odegra nie Fed, ale ekspansywne bodźce fiskalne, które zarazem pogłębią jednak problem narastającego długu publicznego.

W Stanach Zjednoczonych według stanu na wtorek wieczór potwierdzono już ponad 53 tys. przypadków zarażenia SARS-CoV-2, z czego ponad połowa przypada na stan Nowy Jork. Znaczne tempo wzrostu odnotowano w sąsiednim stanie New Jersey, a duże ogniska choroby w stanach: Waszyngton, Kalifornia, Illinois, Luizjana. W USA z powodu COVID-19 zmarło już ponad 700 osób.

Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo powiedział, że jego stan będzie potrzebował w ciągu 2-3 tygodni 140 tys. łóżek szpitalnych. Dla porównania, przed epidemią w całym stanie było ich około 5,3 tysiąca. Do dyspozycji jest też około 10-11 tys. respiratorów, jednak potrzeba ich trzy razy więcej.

Jak pisaliśmy, według Światowej Organizacji Zdrowia, Stany Zjednoczone mogą stać się nowym epicentrum pandemii koronawirusa.

PRZECZYTAJ: Światowa rewolucja koronawirusa

Forsal.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply