Według amerykańskiego serwisu „Foreign Policy”, do wizyty doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona na Białorusi może dojść jeszcze w tym tygodniu.

Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, John Bolton, ma złożyć wizytę na Białorusi – poinformował w poniedziałek serwis „Foreign Policy”, powołując się na byłych i obecnych urzędników rządu Stanów Zjednoczonych. Zaznacza, że wizyta, do której miałoby dojść jeszcze w tym tygodniu, najprawdopodobniej wywołał niezadowolenie, a nawet gniew na Kremlu.

Były ambasador USA na Ukrainie John Herbst powiedział, że „Bolton dobrze rozumie, że Putin prowadzi agresywną politykę, która może zawierać też pewne plany dotyczące Białorusi”.

Bolton byłby najwyższym rangą amerykańskim oficjelem, który odwiedził Białoruś od początku XXI wieku. Według „FP”, jego wizyta to kolejna oznaka odmrażania relacji na linii Waszyngton-Mińsk. Zaznacza, że ma do niej dojść w czasie, gdy Donald Trump wyraźnie dąży do poprawy relacji z Rosją i jej prezydentem, Władimirem Putinem. Moskwa z kolei dąży do dalszej integracji z Białorusią, w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Według niektórych komentarzy, jest to m.in. potrzebne Putinowi, by w 2024 roku mógł ubiegać się o kolejną kadencję.

Przeczytaj: Premierzy Białorusi i Rosji nie osiągnęli porozumienia w sprawie dalszej integracji

„FP” zauważa też, że wizyta Boltona to kolejny przejaw trwających rozbieżności między działaniami Trumpa, a części jego administracji odnośnie Rosji. Zaznacza też, że wcześniejsza polityka ignorowania Białorusi okazała się „porażką” i nie dała żadnych efektów m.in. w kwestii praw człowieka.

Przeczytaj: Ambasador USA niebawem wróci na Białoruś? Foreign Policy: to początek odwilży

W ubiegłym tygodniu RFE/RL pisało, że Białoruś zaczyna interesować się możliwością zakupy ropy naftowej z USA, by zdywersyfikować swoje dostawy.

W 2015 roku białoruski prezydent zwolnił pozostałych więźniów politycznych, w związku z czym Stany Zjednoczone i UE zniosły szereg sankcji względem tego kraju. Mińsk wyraźnie złagodził też swoją politykę wizową względem kilkudziesięciu krajów.

Departament Stanu USA już od pewnego czasu szuka zbliżenia z Białorusią. Jak informowaliśmy w listopadzie ub. roku, goszczący w Mińsku asystent sekretarza stanu do spraw Europy i Eurazji Aaron Wess Mitchell zapewnił Aleksandra Łukaszenkę o woli zbliżenia z Białorusią.

Łukaszenko zadeklarował wówczas, że Białoruś chce być „otwarta na świat” oraz prowadzić politykę „otwartą” i „przewidywalną”. Obiecał nawet, że Białorusini będą „najbardziej  wiarygodnymi, szczerymi i uczciwymi partnerami” USA. „Znamy wasze podejście i podejście waszego kraju do tych problemów” – zapewnił Łukaszenko wzywając nawet USA, określone jako „państwo przewodzące światu”, do „rozwiązania tych problemów” oferują białoruską „asystę”.

Ze swoje strony Mitchell deklarował wsparcie USA dla niepodległości Białorusi i chwalił dokonania jej władz. „Rozumiemy głębokie i historycznie bliskie relacji pomiędzy waszym krajem a Federacją Rosyjską. Rozumiemy także sukces jaki osiągnęliście w zapewnianiu stabilności, integralności terytorialnej o przede wszystkim stabilności politycznej na Białorusi” – powiedział amerykański dyplomata używając kluczowego sformułowania ideologii i narracji władz Białorusi, właśnie potrzebą stabilności legitymizującą autorytarny system polityczny.

Foreignpolicy.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply