Banki odmawiają Konfederacji udzielenia kredytu na kampanię wyborczą. Krzysztof Bosak zaapelował do wszystkich sympatyków ugrupowania o wsparcie finansowe, ponieważ subwencja zostanie wypłacona najwcześniej pod koniec kwietnia – kilka dni przed wyborami.

Jak informowaliśmy, Konfederacja jako pierwsza powiadomiła w piątek Państwową Komisję Wyborczą o utworzeniu komitetu wyborczego. Tego samego dnia w Warszawie zaingurowano kampanię wyborczą Krzysztofa Bosaka.

W środę natomiast kandydat na prezydenta poinformował na konferencji prasowej w Kielcach m.in. o niechęci banków do udzielenia Konfederacji kredytu na kampanię wyborczą oraz zachęcił sympatyków do finansowego jej wspierania.

Ze sztabem Bosaka w tej kwestii skontaktowała się Wirtualna Polska. Wedle anonimowego źródła Konfederacja ubiega się o kredyt w wysokości 600 tysięcy złotych, jednak dotychczas żaden bank nie zgodził się na jego udzielenie. Podobny kredyt nie został udzielony również Bosakowi jako prywatnej osobie.

Liczymy na darowizny, zostało nam też trochę pieniędzy z prawyborów. Z tego też skorzystamy (…) Decyzje banków odbieramy jako motywowane politycznie (…) Potężne finansowe instytucje albo nas nie lubią, albo boją się narazić rządowi – przekonuje źródło ze sztabu Bosaka. Każdy obywatel może wpłacić na rachunek zarejestrowanego komitetu wyborczego do 15-krotności minimalnego wynagrodzenia. Tegoroczny limit wynosi więc 39 tysięcy złotych.

Wyborcy Konfederacji są najbardziej krytycznie i samodzielnie myślącymi wyborcami w Polsce. Liczymy na ich pomoc, również finansową – zachęca do wspierania swojego ugrupowania Bosak.

Politycy Konfederacji zauważają, że postawa banków może być spowodowana doświadczeniami z poprzednich lat. Banki pamiętają, jak zadłużał się u nich Ryszard Petru z Nowoczesną, który potem nie umiał nawet poprawnie rozliczyć kampanii, przez co jego partia straciła miliony złotych z budżetu. Może dlatego banki teraz nie chcą nam udzielić kredytu, bo nie mają zaufania do nowych formacji – przekonuje rozmówca Wirtualnej Polski.

Gazeta Wyborcza wysłała zapytanie do banków o ogólne zasady przyznawania kredytów na prowadzenie kampanii wyborczej (konkretne sprawy objęte są tajemnicą bankową). Do piątkowego wieczoru 7 lutego odpowiedziały PKO Bank Polski i Pekao S.A – ten ostatni poinformował tylko, że nie finansuje działań żadnych partii politycznych.

Natomiast Katarzyna Ewert-Gandzel z centrum prasowego PKO BP przekonuje, że kredyt na działalność partii politycznych przyznawany jest w oparciu o wspólne dla wszystkich ugrupowań kryteria formalne – partie muszą m.in. przedstawić dokumenty finansowe, zaświadczenia o stanie zobowiązań wobec US i ZUS oraz te dotyczące zabezpieczeń.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Marcin Bybrowski, ekspert kredytowy w rozmowie z Wyborczą przekonuje, że bank musi mieć pewność, że w razie przegranych wyborów ugrupowanie się nie rozpadnie i ktoś kredyt spłaci. W przypadku tzw. partii antysystemowych (bez względu na upodobania polityczne) jest jeszcze trudniej, bo bank nie wie, jak długo dana partia będzie trwała i skąd będzie miała zapewnione środki na obsługę swoich zobowiązań, w tym kredytów – przekonuje Bybrowski.

Państwowa Komisja Wyborcza po ogłoszeniu wyniku wyborów parlamentarnych 13 października 2019 r. poinformowała, że wysokość subwencji przysługująca partiom politycznym na realizacją zadań statutowych w nowej kadencji sięgnie kwoty blisko 70 mln 415 tys. zł rocznie. Zostanie ona podzielona między partie proporcjonalnie w oparciu o uzyskane głosy.

Roczna kwota subwencji, jaką otrzyma Prawo i Sprawiedliwość, to 23,3 mln złotych (w poprzedniej kadencji było to 18,5 mln). Na kampanię Andrzeja Dudy partia chce przeznaczyć 20 mln. Platforma Obywatelska dostanie 19,8 mln (w poprzedniej kadencji 15,5 mln) – niemal dokładnie tyle PO planuje wydać na kampanię prezydencką Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

SLD i PSL obecnie nie chcą zdradzić ile wydadzą na kampanie Roberta Biedronia i Władysława Kosiniaka-Kamysza, bo jeszcze nie zaplanowały dokładnych wydatków. Wedle nieoficjalnych informacji będzie to maksymalnie kilka milionów złotych, mniej niż 4-5 mln.

W 2015 r. łączne wydatki wszystkich kandydatów sięgnęły 42 mln złotych. Bronisław Komorowski wydał ok. 18 mln, Andrzej Duda 13,5 mln, Adam Jarubas z PSL 1,5 mln, a Janusz Palikot i Magdalena Ogórek po 1 mln, Paweł Kukiz 500 tys.

W przeszłości informowaliśmy o niechęci banków do współpracy z ugrupowaniami określanymi jako “skrajne” np. we Francji. W 2017 roku w czasie kampanii przez wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi francuskie banki nie chciały udzielić ugrupowaniu Marine Le Pen kredytów, jakie partie zwykle biorą na sfinansowanie swoich działań pijarowskich. W konsekwencji Front był zmuszony do skorzystania z oferty banków zagranicznych w tym rosyjskich. Stało się to zresztą przyczynkiem do krytyki FN, jako partii powiązanej z Kremlem. Później bank Societe Generale „poprosił” kierownictwo Frontu Narodowego by zamknęło wszystkie rachunki bieżące i konta oszczędnościowe jakie partia w nim utrzymuje. „Prośba” została wystosowana mimo tego, że partia współpracowała z Societe Generale od 30 lat, jak informuje portal Nowy Dziennik Narodowy.

Kresy.pl / wpolityce.pl / Wirtualna Polska / Gazeta Wyborcza

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply