Niektóre firmy czerpiące zyski z działalności prowadzonej na terytoriach palestyńskich, w obrębie nielegalnych osiedli żydowskich, nie znalazły się na specjalnej „czarnej liście” firm łamiących postanowienia ONZ w sprawie Zachodniego Brzegu – pisze Middle East Eye.

12 lutego br. Rada Praw Człowieka ONZ opublikowała bazę firm czerpiących zyski z nielegalnych osiedli żydowskich na terytoriach palestyńskich. Portal „Middle East Eye” opublikował w środę artykuł poruszający ten temat, na konkretnym przykładzie. Opisano w nim niemieckie zakłady HeidelbergCement, położone w kamieniołomie Nahal Raba w rejonie wioski Al-Zawiya (Az-Zawija) w północnej części Zachodniego Brzegu Jordanu. Firma ta nie znalazła się na liście, choć dobrze wiedziano, że korzysta ona na izraelskiej okupacji. Podobnie było w przypadku kilku innych przedsiębiorstw.

Miejscowy Palestyńczyk, 40-letni Azmi Shuqeir, który tam się urodził i wychował, powiedział, że teren w rejonie kamieniołomu został odcięty w 2004 roku, gdy Izraelczycy zbudowali ogrodzenie. Obecnie kamieniołom znajduje się w obrębie żydowskiego osiedla podległego regionalnej radzie Samaria. Zakłady w kamieniołomie Nahal Raba od lat 80. XX wieku należały do firmy z Australii, a od 1999 do 2007 roku do firmy brytyjskiej. Potem ta ostatnia została przejęta przez HeidelbergCement i od tego czasu zakład się rozbudowuje.

Zdaniem Shuqeir, opublikowanie bazy danych przez ONZ „to ważny krok, ale to nie wystarczy”. Liczy na to, że zakłady HeidelbergCement w przyszłości trafią na tę listę.

W 2019 roku HeidelbergCement odpowiadając na pytania ws. oskarżeń dotyczących prowadzenia działalności na kwestionowanym obszarze twierdziło, że kamieniołom Nahal Raba jest położony „na ziemi publicznej”, co do której „nie można ustalić prywatnego właściciela” i „stąd żadna ekspropriacja nie ma miejsca”. Shuqeir odrzuca te twierdzenia i zaznacza, że ziemia ta należy do jego wioski, a jego rodzina od lat tam pracowała. Strona palestyńska zaznacza ponadto, że zgodnie z prawem międzynarodowym i regulacjami haskimi, posiadaczem praw do okupowanej ziemi publicznej i jej zasób posiadają nie siły okupacyjne, ale społeczność okupowana – w tym przypadku Palestyńczycy. Podkreślają, że Izrael nie ma kompetencji do przekazywania praw własności do ziemi prywatnym korporacjom, a według prawa międzynarodowego wszelkie korzystanie z zasobów naturalnych na terytorium okupowanym powinno być prowadzone z korzyścią dla okupowanej populacji.

Niemiecka firma twierdzi, że 60 proc. jej pracowników i kontrahentów pracujących w kamieniołomie to miejscowi Palestyńczycy, dodatkowo zarabiający znacznie więcej niż przeciętne zarobki w Zachodnim Brzegu. Shuqeir wyśmiewa te argumenty, zaznaczając, że to ziemia palestyńska, na której firma zarabia miliony, a ludzie pracują tam, bo nie mają innego wyjścia. Pracownicy zakładu potrzebują ponadto specjalnych pozwoleń wydawanych przez izraelskie wojsko, a większość Palestyńczyków ich nie ma i pracuje de facto nielegalnie, przechodząc przez ogrodzenie potajemnie.

Pierwotnie w 2016 roku zakładano, że baza danych będzie corocznie uaktualniana, ale nie określono, jak miałoby się to odbywać i nie przeznaczono na to żadnego konkretnego budżetu. Palestyńczykom zależało na tym, żeby nie była to jedynie jednorazowa akcja, ale sprawnie działający mechanizm. Bez tego, takie firmy jak HeidelbergCement nie będą odczuwać żadnej presji, by zakończyć kontrowersyjną działalność. Zamiast tego, będą albo unikać dopisania do listy, albo dążyć do tego, by zostać z niej usuniętymi.

Przedstawiciele ruchu Bojkot, Dezinwestycja i Sankcje (Boycott, Divestment, and Sanctions – BDS) apelują o oddolną i społeczną presję na Biuro Wysokiego Komisarza Praw Człowieka, by opierać się „presji politycznej, czy to ze strony USA, krajów europejskich czy Izraela” i działać na rzecz regularnej aktualizacji listy. Część aktywistów uważa, że właśnie presja polityczna powoduje opóźnienie w opublikowaniu bazy danych. Zwraca się też uwagę na rolę społeczną, jak na przykład wtedy, gdy w 2015 roku w wyniku presji obywatelskiej, norweski fundusz emerytalny wycofał się z inwestowania w HeidelbergCement. Rok później, po wizycie w Al-Zawiya i rozmowach z palestyńskimi mieszkańcami, podobnie uczynił Nordea Bank.

Jak informowaliśmy, Rada Praw Człowieka ONZ wydała raport, zawierający listę 112 firm łamiących postanowienia Organizacji Narodów Zjednoczonych, co do Zachodniego Brzegu. Listę zapełniają głównie izraelskie firmy, ale są tam również przedsiębiorstwa z innych krajów. Sześć z nich pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, cztery z Holandii, po trzy z Wielkiej Brytanii i Francji, a także jedna z Luksemburga i jedna z Tajlandii. Na liście pojawiły się firmy, które zarówno bezpośrednio prowadzą działania w tym regionie, jak i te które są właścicielami mniejszych firm lub udzielają licencji. Wśród nich znajdują się takie zarówno lokalne firmy, jak i międzynarodowe korporacje takie jak: Aribnb, TripAdvisor czy Expedia zajmujące się planowaniem podróży, giganci z zakresu elektroniki jak Motorolla, a także firmy zajmujące się infrastrukturą, France’s Egis Rail czy JC Bamford Excavators.

W stosunku do firm, działających na okupowanych terenach Zachodniego Brzegu, zareagował także Trybunał Sprawiedliwości UE. Wyrokiem z listopada 2019 roku stwierdził, że produkty spożywcze pochodzące z terytoriów okupowanych muszą być opatrzone etykietą miejsca ich pochodzenia.

Izraelczycy zajęli Zachodni Brzeg Jordanu i wschodnią Jerozolimę w 1967 roku i rozpoczęli od razu akcję żydowskiego osadnictwa na tych terenach. Społeczność międzynarodowa sprzeciwia się budowie nowych osiedli a wiele państw uznaje je za nielegalne. Dzisiaj około 700 tysięcy Żydów, 10% populacji żydowskiej w Izraelu, żyje na tych dwóch obszarach.

middleeasteye.net / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply