Były oficer GRU, ppłk. Siergiej Kozłow, w rozmowie z wysłannikiem “Kosmolskiej Prawdy” na Białoruś, przekonuje o wpływie polskiej Centralnej Grupy Działań Psychologicznych z siedzibą w Bydgoszczy na bieg wydarzeń w kraju rządzonym przez Aleksandra Łukaszenkę.

Kozłow to były oficer Specnazu GRU, nagrodzony Czerwoną Gwiazdą za zasługi dla armii ZSRR i autor licznych książek o GRU i zachodnich służbach wywiadowczych. W rozmowie z Dmitrijem Stieszynem, wysłannikiem “Prawdy”, przekonuje on o polskim wpływie na sytuację na Białorusi.

CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenko: musimy chronić zachodni klejnot w koronie Białorusi z centrum w Grodnie

Widziałem polskich wolontariuszy na Majdanie. W Słowiańsku Striełkow pokazał mi kilkanaście przechwyconych polskich dokumentów – dowodów rejestracyjnych samochodów i dowodów osobistych. W okolicach Olkhovatki zbadałem pozycje, które rzekomo miały zająć polskie siły specjalne jesienią 2014 r. przy wycofywaniu się armii ukraińskiej. W 2015 roku pod Uglegorskiem milicjanci usłyszeli na antenie polskie przemówienie. Widziałem paczki z racjami żywnościowymi Wojska Polskiego oraz płyty kamizelek kuloodpornych z polskimi oznaczeniami, a także miny moździerzowe z polskimi oznaczeniami. Czyli można przypuszczać, że Polska jest zaangażowana w wydarzenia na Ukrainie i w Donbasie – rozpoczął rozmowę Stieszyn. Zaraz potem zadał pytanie: Jak ocenia Pan rolę Polski w regionie? Czy ma interesy w sąsiednich krajach, w Rosji, na Białorusi i Ukrainie?

Kozłow w odpowiedzi zauważa, że Polska po wejściu do UE i NATO ma “poważne ambicje” oraz, że Ukraina, Białoruś i Litwa to “terytoria należące do Rzeczypospolitej” i Warszawie marzy się odtworzenie tej formacji politycznej obejmującej te kraje pod własnym przywództwem – dlatego też “polski rewanżyzm dalej będzie się rozwijał”.

Polska już teraz wywiera znaczący wpływ na Ukrainę. Na Białorusi Polska stopniowo organizuje protesty w tym samym celu. Jednocześnie spośród wszystkich krajów Młodego NATO jest najbardziej rozwinięta militarnie. Polska, która nie graniczy bezpośrednio z Rosją, z wyjątkiem obwodu kaliningradzkiego, ma możliwość ingerencji w nasze interesy w krajach buforowych. Co też czyni – stwierdził Kozłow.

Zobacz też: „Ojczyzna jest zagrożona”. Łukaszenko ponownie straszy polskimi flagami na Grodzieńszczyźnie

Były oficer GRU przekonuje, że Polska dysponuje poważnym potencjałem w zakresie działań specjalnych – wymienia w tym kontekście Jednostkę Wojskową Komandosów, GROM, Formozę, a także jednostki “Agat” i “Nil”. Następnie wspomina o Centralnej Grupie Działań Psychologicznych, odrębnej jednostce wojskowej stacjonującej w Bydgoszczy. Do jej głównych zadań należy dostarczanie informacji i oddziaływanie psychologiczne na wojsko i ludność cywilną, aby osiągnąć cele militarne, polityczne i propagandowe.

“Grupa Centralna” składa się z kwatery głównej, jest też centrum rozpoznania. Jest dział zbierania i przetwarzania informacji – analizuje prasę i inne otwarte źródła. Inny dział pracuje dla krajów anglojęzycznych. Trzeci dział to Europa Wschodnia. Czwarta sekcja jest specjalnie stworzona dla „krajów z sytuacjami konfliktowymi”. Weźmy na przykład Białoruś. Mają dział nadawania programów telewizyjnych, dział nadawania dźwięku i dział dystrybucji materiałów o wpływie emocjonalnym i psychologicznym. Na przykład z Polski działają obecnie dwa kanały na Telegramie: „Nexta” i „Nexta Live”. Kanały te działały nawet podczas Majdanu na Ukrainie. Nie wiem w jakim składzie, ale uważam, że to polskie struktury sprowokowały strzelaninę na Majdanie. Na Białoruś wysłano 300 ukraińskich sabotażystów i nie ma wątpliwości, że za nimi stoją polskie służby specjalne. Jak Amerykanie działają przez kogoś we własnym interesie? Wysyłają Polaków. A Polacy wysyłają Ukraińców – mówi Kozłow.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

CZYTAJ TAKŻE: Białoruska rewolucja

Specjalnie przeszkoleni ludzie przekładają protesty na sytuacje konfliktowe i bezpośrednie starcia z władzami. Następnie do akcji wkracza „Grupa Centralna”, poprawia co trzeba i koordynuje działania. Wrzucane są podróbki (tzw. fake newsy – red.), a nasza słowiańska mentalność nie pozwala nam wątpić w informacje, które znajomy wysłał przez komunikator lub sieć społecznościową. Wrzucane są informacje, a następnie monitorowana jest reakcja ludzi – czy ktoś na przykład zaczyna aktywnie komentować lub rozpowszechniać podróbkę. Kontaktuje się z tymi aktywistami i proponuje im współpracę. Z tej masy wybierani są ludzie, którzy stają się prowokatorami. Czy myślisz, że w białoruskich fabrykach tylu robotników strajkowało tak po prostu? Jeden prowokator jest przypisany do określonej grupy osób, a następnie proces przebiega sam… – kontrynuje były oficer GRU.

Za tym stoją ludzie, którzy bardzo dobrze znają się na takich technikach, przede wszystkim Polacy. Mają własne doświadczenia, obalenie rządu poprzez kolektywy pracownicze z liderem Lechem Wałęsą. A teraz w Europie Wschodniej polskie służby specjalne są najsilniejsze i najlepiej wyszkolone. I działają, bez wątpienia, w interesie Stanów Zjednoczonych, które są zainteresowane stworzeniem kolejnego ośrodka do walki z Rosją – przekonuje Kozłow.

Kozłow twierdzi, że w “ostatnich latach białoruscy nacjonaliści dostali zielone światło”. Obecnie “nie są jeszcze tak wściekli jak Ukraińcy”, ale podążają w tym samym kierunku, czyli nabierają niechęci do Rosji. Obecna sytuacji na Białorusi przypomina mu Libię, gdzie “najpierw wywołano niezadowolenie, następnie zamieszki, a potem przeprowadzono operację wojskową”.

Kresy.pl / kp.ru

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply