Bułgaria chce kupić dwa okręty podwodne, aby odbudować swoją flotę w związku z napięciem na granicy Rosji i Ukrainy – poinformował w piątek portal Euractiv. Od 2011 roku państwo czarnomorskie nie posiada floty okrętów podwodnych.
Jak poinformował w piątek portal Euractiv, Bułgaria chce kupić dwa okręty podwodne, aby odbudować swoją flotę w związku z napięciem na granicy Rosji i Ukrainy. Od 2011 roku państwo czarnomorskie nie posiada floty okrętów podwodnych.
Rok temu władze bułgarskie rozważały zakup łodzi podwodnej, ale bez pośpiechu. Tym razem wydaje się, że stanowisko rządu uległo zmianie.
„Nie mamy okrętów podwodnych, a każda flota powinna je mieć. Trwają rozmowy z konkretnym krajem na zakup okrętów podwodnych. Jest sposób na ulokowanie pieniędzy na okręty podwodne w budżecie państwa. Nowych okrętów podwodnych nie kupimy, ale przynajmniej będą w dobrym stanie technicznym” – poinformował w czwartek minister obrony Stefan Janew w rozmowie z Nova TV.
Odnośnie potencjalnego konfliktu między Rosją a Ukrainą minister obrony powiedział, że Bułgaria pracuje nad trzema możliwymi scenariuszami, ale nie ma oficjalnego stanowiska. Dwa dni temu prezydent Rumen Radew ogłosił, że społeczność międzynarodowa musi złagodzić konflikt i znaleźć pokojowe rozwiązanie kryzysu.
„W lutym w kalendarzu NATO zbliża się spotkanie ministrów obrony. Do tego czasu musimy mieć narodowe stanowisko, którego muszę bronić na spotkaniu” – powiedział Stefan Janew. „Ludzie cierpią z powodu wojny, nikt jej nie chce, ale naszym obowiązkiem jest podjąć środki i być na nią przygotowanym. Armia bułgarska musi zachować gotowość, zapewniając tym samym suwerenność i integralność terytorialną kraju. Nasza armia może zareagować na rozwój negatywnego scenariusza w stosunku do Ukrainy i Rosji” – powiedział Janew.
„NATO i Stany Zjednoczone oświadczyły, że nie będą interweniować (bezpośrednio w konflikcie), a Bułgaria ma swój wkład w decyzje NATO. Mogą być dla Bułgarii inne konsekwencje takiego konfliktu, więc musimy być przygotowani” – powiedział bułgarski minister.
Warto przypomnieć, że wiceszef MON przyznał, że sytuacja dywizjonu okrętów podwodnych jest trudna. Ostatni polski okręt podwodny ORP „Orzeł” ma być używany jeszcze 10 lat, nowe jednostki pozyskane w ramach programu „Orka” mamy mieć dopiero w 2035 roku, a tzw. rozwiązanie pomostowe stoi pod znakiem zapytania.
Zobacz też: Polska bez sprawnego okrętu podwodnego. ORP Sęp i ORP Bielik zakończyły służbę
Podczas posiedzenia komisji poseł KO Czesław Mroczek zwrócił uwagę, że według ostatnich informacji, nowe okręty podwodne dla Marynarki Wojennej RP w ramach programu „Orka” miałyby zacząć wchodzić do służby dopiero w 2035 roku. Jeszcze jakiś czas temu podawano termin „do 2034”, choć według pierwotnych założeń pierwszy, nowy okręt podwodny miał trafić do MW RP w tym roku.
„Mieliśmy posiedzenie komisji, nie wydawało się, że sytuacja jest tak zła. Teraz jest podana data wcielenia nowych okrętów podwodnych wyznaczona na 2035 rok” – powiedział Mroczek. Jego zdaniem, to oznacza, że dywizjon okrętów podwodnych utracił zdolność wykonywania zadań bojowych i poprosił MON o informację, jak ta sytuacja faktycznie wygląda obecnie, a jak będzie wyglądać do czasu pozyskania okrętu nowego typu. Podkreślił przy tym, że „pomysł zdolności pomostowej też upadł”.
Kresy.pl/Euractiv
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!