W środę w kilku miastach Birmy siły bezpieczeństwa znów strzelały ostrą amunicją do protestujących przeciwko przejęciu władzy przez wojsko. Świadkowie i lokalne media donoszą, że zginęło co najmniej dziewięć osób – podaje agencja “Reuters”.
Świadkowie powiedzieli, że siły bezpieczeństwa uciekły się do zastosowania ostrej amunicji w kilku miastach. Miało to nastąpić bez jakichkolwiek ostrzeżeń. Agencja podkreśla, że władze wojskowe wydawały się wyjątkowo zdeterminowane do stłumienia społecznego oporu wobec porządku politycznego, z którym mamy do czynienia w Birmie po zamachu stanu z 1 lutego.
“To przerażające, to masakra. Żadne słowa nie są w stanie opisać tej sytuacji” – powiedział cytowany przez agencję Thinzar Shunlei Yi, birmański działacz młodzieżowy.
“Reuters” podaje, że rzecznik rządzącej rady wojskowej nie odpowiadał na telefony z prośbą o komentarz.
Przypomnijmy, że w niedzielę w wielu miastach Birmy siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do demonstrantów, którzy protestowali przeciwko wojskowemu zamachowi stanu. Co najmniej 18 osób zginęło, rannych było ponad 30. Informowało o tym Biuro Wysokiej Komisarz NZ ds. Praw Człowieka (OHCHR).
Zobacz także: Ponad 350 osób aresztowanych po zamach stanu w Mjanmie
Przypomnijmy, że armia Mjanmy (Birmy) przejęła 1 lutego br. władzę w kraju aresztując prezydenta kraju i przywódców Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), w tym noblistkę Aung San Suu Kyi. W azjatyckim kraju trwają protesty przeciwników junty, tłumione przez oddziały armii.
Na początku lutego administracja prezydenta USA Joe Bidena zadecydowała o nałożeniu sankcji na Birmę. „Ponownie wzywam dziś wojskowych Mjanmy do natychmiastowego uwolnienia demokratycznych przywódców i aktywistów. Wojsko musi zrzec się władzy, którą przejęło, i okazać przed światem szacunek dla narodu Mjanmy” – deklarował amerykański prezydent.
Zobacz także: Birma: Siły Bezpieczeństwa oddały strzały aby rozproszyć demonstrantów
reuters.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!