Utworzyliśmy nasze chorągwie we wszystkich dużych polskich miastach, już około dziesięciu. Skupiają one Białorusinów, którzy chcą zdobyć doświadczenie wojskowe, by w przyszłości wyzwalać Białoruś – mówi w rozmowie z „Rz” Alaksandr Azarau, były oficer białoruskich służb, obecnie działający na emigracji jako lider grupy BYPOL. Twierdzi też, że na Białorusi jest nawet 200 tys. potencjalnych partyzantów.
W tym tygodniu dziennik „Rzeczpospolita” opublikował rozmowę z Alaksandrem Azarau, szefem organizacji BYPOL, która grupuje zbiegłych za granicę przedstawicieli białoruskich resortów siłowych, przeciwnych władzy w Mińsku z Aleksandrem Łukaszenką na czele. Azarau to były podpułkownik białoruskiej milicji i były urzędnik białoruskiego MSW. Jest też obecnie przedstawiany w mediach jako lider „ruchu partyzanckiego” na Białorusi.
„Białoruś jest okupowana przez wojsko rosyjskie. Aleksander Łukaszenko sprzedał nasz kraj Putinowi. Białorusini walczą więc o swoją niepodległość, o swoją ojczyznę. Trwa wojna” – powiedział Azarau. Jego zdaniem, na Białorusi nie ma szans na pokojowe, demokratyczne przemiany polityczne. Uważa, że jedyną taką opcją byłoby zmuszenie Łukaszenki do negocjacji siłą.
„Dzisiaj najważniejszym celem KGB Białorusi jest to, by opozycja nie miała skrzydła siłowego. Chcą pozbawić opozycję struktur siłowych. Musimy walczyć, nic innego nam nie pozostaje. Chcielibyśmy przemian pokojowych, ale przygotowujemy się do najgorszego” – twierdzi białoruski działacz.
Rozmowa dotyczyła również sprawy rzekomego uszkodzenia rosyjskiego samolotu wczesnego ostrzegania A-50 na Białorusi.
Jak pisaliśmy, w niedzielę organizacja BYPOLpodała, że rosyjski samolot A-50 został uszkodzony w wyniku ataków bezzałogowych statków powietrznych w bazie lotniczej w Maczuliszczach. Informowano o dwóch eksplozjach. Uszkodzenia miały dotyczyć przedniej i środkowej części samolotu, awioniki i anteny radaru. Według źródeł związanych z białoruską opozycją, rzekomy atak przeprowadzili białoruscy partyzanci. Jednak opublikowane we wtorek zdjęcia satelitarne nie wskazują, by rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50 odniósł jakieś widoczne uszkodzenia w efekcie domniemanego ataku na lotnisko na Białorusi.
Sama rozmowa z Azarau i jej publikacja miały miejsce jeszcze przed upublicznieniem zdjęć satelitarnych. Lider BYPOL oświadczył, że „białoruscy partyzanci, uczestnicy planu ‘Pieramoha’ [biał. „zwycięstwo” – red.]”, przeprowadzili atak na rosyjski samolot, używając do tego dronów. Dodał, że osoby te już opuściły Białoruś „i są w bezpiecznym miejscu”.
Azarau twierdził też, że planu „Pieramoha” rzekomo zgłosiło się około 200 tysięcy Białorusinów. „Każdy z nich potencjalnie może zostać partyzantem, w zależności od tego, co umie. Są wśród nich zarówno kobiety, jak i emeryci. Są gotowi do wyzwolenia Białorusi i zrobią wszystko, co w ich mocy” – zapewnił. Przypomnijmy, że ze spisu ludności Białorusi z 2019 roku wynika, w kraju tym żyje ok. 9,4 mln osób.
„Rz” przypomniała, że jesienią 2022 roku tzw. Zjednoczony Gabinet Przejściowy białoruskiej opozycji ogłosił tworzenie w Polsce białoruskich „chorągwi” i „pospolitego ruszenia białoruskiego”. Azarau twierdzi, że proces ich formowania trwa, głównie w największych polskich miastach, a rekrutowani są do nich żyjący w Polsce Białorusini, chcący zdobyć doświadczenie wojskowe. Z jego słów wynika, że polega to na strzelaniu na strzelnicach, względnie w lasach, bo „tam nie trzeba płacić”. Zaznaczył, że docelowo takie „chorągwie” miałyby zostać wysłane na Białoruś, by ją „wyzwalać”.
„Utworzyliśmy nasze chorągwie we wszystkich dużych polskich miastach, już około dziesięciu. Skupiają one Białorusinów, którzy chcą zdobyć doświadczenie wojskowe, by w przyszłości wyzwalać Białoruś” – powiedział „Rzeczpospolite” były oficer białoruskiej milicji. „Praktycznie to ma wyglądać tak, że w odpowiednim momencie powinni się znaleźć na Białorusi i uczestniczyć w wyzwoleniu naszego kraju”.
Azarau podkreśla przy tym: „Nie tworzymy wojska, które z terytorium innego kraju będzie dokonywało jakiegoś ataku na Białoruś, w żadnym wypadku. Nikt nam na to nie pozwoli i to nie ma sensu”.
Według szefa BYPOL, organizacje „chorągwi” finansują Białorusini poprzez zrzutki internetowe, a także sami uczestnicy „pospolitego ruszenia” ze środków własnych.
„Zrzucają się i wynajmują np. strzelnicę czy sale sportowe. Trenują też w lasach, tam nie trzeba płacić” – powiedział Azarau.
Dodajmy, że w serwisie społecznościowym Telegram BYPOL informuje o tym, jaki “niezbędny do szkolenia sprzęt” trafia do członków “pospolitego ruszenia”. Przykładowo, w ubiegłym tygodniu zaprezentowano sprzęt, który dzięki Sztabowi Pospolitego Ruszenia trafił do “Chorągwi Łódzkiej”. Na zdjęciach zaprezentowano, jak aktualnie prezentuje się jej “arsenał”.
„Rz” / PAP / Interia.pl / Kresy.pl
“Lider BYPOL oświadczył, że „białoruscy partyzanci, uczestnicy planu ‘Pieramoha’ [biał. „zwycięstwo” – red.]”, przeprowadzili atak na rosyjski samolot, używając do tego dronów. Dodał, że osoby te już opuściły Białoruś „i są w bezpiecznym miejscu.” – wygląda na to, że rosyjski samolot nie musiał opuścić Białorusi a nawet bazy Maczuliszcze i też jest w bezpiecznym miejscu 🙂