Delegacji rosyjskiej w Ankarze nie udało się osiągnąć porozumienia co do sposobu powstrzymania starć w związku z ofensywą syryjskich sił rządowych w prowincji Idlib – podało we wtorek tureckie źródło dyplomatyczne.
Rosjanie przybyli do Ankary w sobotę, kilka dni po ataku sił syryjskich na tureckie punkty kontrolne w Idlibie, w którym zginęło ośmiu tureckich żołnierzy. Turcy w odpowiedzi ostrzelali cele syryjskie. Było to jedno z najpoważniejszych starć między tymi stronami od początku wojny w Syrii. Jak informowaliśmy, prezydent Turcji ostrzegł również Władimira Putina, że jeśli w rejonie Idlib nastąpi kolejny atak syryjskich sił rządowych, prowadzących tam ofensywę przeciwko islamistom przy wsparciu Rosji, to Turcja odpowie na to „najmocniej jak będzie możliwe”. Wezwał też Damaszek do wycofania swoich oddziałów poza linię wyznaczoną przez Turków oraz zapowiedział, że daje syryjskiej armii czas do końca lutego na odstąpienie od oblężenia tureckich posterunków na syryjskiej ziemi i wycofanie wojsk z ich okolicy. W piątek granicę przekroczyło 350 tureckich pojazdów wojskowych.
CZYTAJ TAKŻE: Minister obrony Izraela twierdzi, że zamieni Syrię w drugi Wietnam
W sobotę Rosjanie prowadzili rozmowy w tureckim MSZ w wyniku których nie udało się osiągnąć porozumienia. Rozmowy odbyły się także z doradcą prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. W poniedziałek, w czasie drugiej tury negocjacji, w rejonie miasta Taftanaz w Idlibie zginęło pięciu tureckich żołnierzy. Wcześniej Turcy rozmieścili dodatkowy tysiąc żołnierzy w rejonie walk. Ponadto tureckie wojska zdecydowały się przerzucić z północnego Aleppo kilka tysięcy podporządkowanych sobie bojowników z Narodowej Armii Syryjskiej. W sumie do Syrii wprowadzono ponad 1000 pojazdów i ponad 5000 tureckich żołnierzy. Dziś Erdogan zapowiedział, że Syria „zapłaci wiele za śmierć tureckich żołnierzy”.
Turcja domaga się pełnego zatrzymania ofensywy syryjskiej armii (SAA) prowadzonej w prowincji Idlib opanowanej przez dżihadystów z Hayat Tahrir al Sham (HTS, niegdyś syryjska filia Al Kaidy) oraz wycofania się syryjskich wojsk ze zdobytych już terenów. Rosja stoi zaś na stanowisku, że syryjska armia ma pełne prawo kontynuować ofensywę przeciwko dżihadystycznym ugrupowaniom okupującym część państwa i nie zamierza przerywać swojego pełnego wsparcia dla atakujących wojsk. – czytamy na stronie Frontem do Syrii.
W połowie stycznia Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) podało, że w ostatnich tygodniach ok. 350 tys. syryjskich cywilów musiało opuścić swoje domy. Kierowali się głównie w stronę granicy z Turcją, która w czasie trwającego od 2011 r. konfliktu syryjskiego, przyjęła już 3,6 mln uchodźców z tego kraju, utrzymuje, że nie jest już w stanie przyjąć więcej.
CZYTAJ TAKŻE: Samolot pasażerski omal nie został ostrzelany przez syryjską obronę przeciwlotniczą odpierającą izraelskie naloty
Jak dziś informowaliśmy syryjskie oddziały rządowe po sukcesach ich ofensywy w prowincji Idlib kontrolują już całą długość autostrady M5 łączącej dwa najważniejsze miasta w Syrii. Armia syryjska musi toczyć walki o ustabilizowanie swojej kontroli nad strategicznym miastem Sarakib, położonym na skrzyżowaniu wspomnianej autostrady M5 i autostrady M4 prowadzącej w kierunku morskiego wybrzeża Syrii. Jeszcze w poniedziałek żołnierze musieli walczyć z dywersantami z dżihadystycznego ugrupowania Tahrir asz-Szam w Sarakib, którzy rozpoczęli działania w mieście. Jednak siły rządowe przygotowują już natarcie na stolicę prowincji Idlib. Na wschód od miasta operuje syryjskie lotnictwo.
Mimo wczorajszych informacji ze strony Turcji, że w odwecie za ostrzał jej oddziału przez syryjską armię (zginęło pięciu tureckich żołnierzy) przypuszczono atak na ponad sto syryjskich celów, brak jakichkolwiek informacji potwierdzających takie działania tureckich sił zbrojnych.
Kresy.pl / Forsal.pl / Frontem do Syrii
Turcy mieli rozbroic terrorystów w podlegającej im strefie deeskalacji, ale nie zrobili tego, a ostatnio mocno ich dozbroili. W efekcie terroryści ostrzeliwują cywilne miasta i wioski oraz atakują syryjskie i rosyjskie obiekty wojskowe. Na to Rosja nigdy nie pozwoli.