W niedzielę przez stolicę Mołdawii, Kiszyniów przeszedł marsz homoseksualistów i transseksualistów. Na kiszyniowskich ulicach nie zabrakło też jego przeciwników.

Jak podał portal Point.md, marsz rozpoczął się na skrzyżowaniu ulic Bukaresztańskiej i Izmaiłskiej. Organizatorem tak zwanego “Moldova Pride” była po raz kolejny organizacja Genderdoc-М. Zgromadził on kilkuset osób. Miejscowy portal Newsmaker.md uznał go za największy marsz homoseksualistów i transseksualistów w historii Mołdawii. Infotag potwiedza tę ocenę samych organizatorów, szacując liczbę uczestników na ponad 800.

Infotag zwraca na uwagę na uczestnictwo w manifestacji LGBT zagranicznych oficjeli. Razem z homoseksualistami i transseksualistami maszerowali przedstawiciele dyplomatyczni USA, Holandii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Szwecji, a także ONZ, Rady Europy i Światowej Organizacji Zdrowia. Do marszu dołączyła delegacja gości z Rumunii, przedstawiciele Wschodnioeuropejskiej Koalicji na rzecz Równości LGBT. Jak twierdzi Newsmaker była ona liczna. Portal ten napisał również o uczestnictwie dwóch mołdawskich parlamentarzystów.

Pod pomnikiem Stefana Wiekiego czekała na nich kilku księży prawosławnych i ​​grupa wyznawców, którzy organizowali kontrdemonstrację wzywającą do „zachowania tradycyjnych wartości”. Mieli ze sobą ikony i sztandary cerkiewne. Próbowali zagrodzić drogę uczestnikom manifestacji LGBT i uniemożliwić jej dalszy marsz.

Przeciwko paradzie protestowali także sympatycy bloku politycznego “Zwycięstwo”. Protest miał charakter happeningu. Ludzie w białych kombinezonach, maskach i z przyrządami do sprzątania w ręku “dezynfekowali”, jak twierdził jeden z jego uczestników, drogę, podążając za kolumną LGBT. Powiedział on, że jest „przeciwko publicznemu narzucaniu i propagandzie LGBT wśród dzieci i młodzieży”.

Dzień wcześniej Partia Scojalistów Republiki Mołdawii zorganizowała w centrum Kiszyniowa procesję religijną z udziałem duchownych i „Marsz Rodziny”. W ten sposób socjaliści chcieli stanąć „w obronie tradycyjnych wartości”. Akcję prowadził były prezydent Mołdawii Igor Dodon, który przyprowadził na manifestację swoją żonę i jednego z synów, zrelacjonował portal Newsmaker.

„Widzimy, jak ktoś próbuje określić przyszłość naszych dzieci. Ktoś chce, aby nasze dzieci myślały inaczej niż my i nasi przodkowie. Nie chcemy tego. Po co wszyscy żyjemy? Przyszliśmy na tę ziemię i żyjemy, aby pozostawić potomków. Próbują teraz narzucić nam nietradycyjne wartości, które niszczą Mołdawię, rodzinę i państwo. Nie możemy do tego dopuścić” – Dodon powiedziałe w sobotę do zgromadzonych na placu Katedralnym.

Jego koleżanka, posłanka Ivanna Koksal, stwierdziła, że ​​„narzucanie nietradycyjnych wartości doprowadza społeczeństwo do perwersyjnego rozluźnienia”.

„Przyjrzyjcie się, w co na Zachodzie zmieniają się konkursy piękności, konkursy kreatywne i piosenki oraz zawody sportowe. Dlatego musimy częściej promować tradycyjną rodzinę. Normalne społeczeństwo, normalne dziecko rozwinie się tylko w normalnej rodzinie, gdzie matką jest kobieta, a ojcem mężczyzna. – mówiła parlamentarzystkę – Zachęcam wszystkich do wspierania tradycyjnej rodziny. Wierzę i śmiem myśleć, że są ludzie, którzy wierzą, że są inni, że mają inne potrzeby. Ale myślę, że nie trzeba tego propagować, myślę, że ty i ja powinniśmy z tym walczyć, trzeba takich ludzi leczyć, bo to jest choroba i nie można jej propagować. Tylko kościół, tylko społeczeństwo, tylko rodzina może poprowadzić swoje dzieci we właściwym kierunku i uchronić je przed innymi wpływami”.

point.md/infotag.md/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply