Ukraińskie media: ambasador USA ma zostać odwołana

Ambasador USA na Ukrainie Marie Yovanovitch została wezwana do Waszyngtonu na konsultacje, co ma być przygotowaniem do jej odejścia ze stanowiska jeszcze w tym miesiącu – podają ukraińskie media.

Informacje na ten temat podał w poniedziałek na swoich stronach internetowych ukraiński tygodnik „Dzerkało Tyżnia”, powołując się na swoje źródła w kręgach amerykańskiej dyplomacji. Według portalu ZN.ua, ambasador USA w Kijowie Marie Yovanovitch udaje się na konsultacje do Waszyngtonu. Ma wrócić w poniedziałek 11 maja – rzekomo tylko po to, żeby 20 maja oficjalnie ogłosić, że ustępuje ze stanowiska. Jak twierdzi ukraiński tygodnik, pracownicy ambasady mieli zostać wczoraj poinformowani o sprawie i takiej ewentualności.

Podany termin ogłoszenia swojej rezygnacji przez amerykańską ambasador mógłby wypaść dzień po inauguracji prezydentury Wołodymyra Zełenskiego. Sztab zwycięzcy zaproponował, żeby uroczystość odbyła się 19 maja, jednak o ostatecznej dacie ma zdecydować ukraiński parlament na posiedzeniu 14 maja.

Ukraińskie media nie podają, kto mógłby zastąpić Marie Yovanovitch na stanowisku ambasadora USA na Ukrainie. Wiadomo, że do tego czasu obowiązki te ma pełnić amerykański charge d’affaires w Kijowie, który jednak dopiero ma zostać mianowany. Yovanovitch jest ambasadorem w Kijowie od 2016 roku.

W ostatnich miesiącach na Ukrainie nazwisko szefowej amerykańskiej misji dyplomatycznej na Ukrainie jest wiązane z tzw. spisem nietykalnych. Przypomnijmy, że Prokurator Generalny Ukrainy Jurij Łucenko udzielił wywiadu amerykańskiej telewizji Hill.TV, w którym twierdził, że ambasador USA na Ukrainie Marie Yovanovitch tuż po objęciu placówki w Kijowie w 2016 roku przekazała mu listę osób, które nie powinny być według niej objęte postępowaniami ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości. Departament Stanu USA nazwał twierdzenia prokuratora generalnego Ukrainy „jawnym fałszerstwem”. Dodatkowych informacji na temat rzekomej „listy nietykalnych” udzieliła później rzeczniczka GPU Łarysa Sarhan. W komentarzu dla ukraińskiego serwisu BBC Sarhan powiedziała, powołując się na słowa Łucenki, że w spisie Yovanovitch były nazwiska niektórych ukraińskich parlamentarzystów. Rzeczniczka nie ujawniła, jakie to były nazwiska. Amerykanie stanowczo odrzucali te twierdzenia.

Pod koniec marca br., w czasie kampanii prezydenckiej na Ukrainie, rzekomą listę „nietykalnych” zamieścił na portalu społecznościowym ukraiński niezrzeszony deputowany i były dowódca batalionu ochotniczego „Ajdar”, Serhij Melnyczuk. Wcześniej miała ona przedostać się do sieci, gdzie ukraińscy internauci rozpowszechniali ją wśród społeczności opozycyjnych wobec odchodzącego prezydenta Petra Poroszenki. Do dokumentu dołączona była wizytówka George’a P. Kenta, amerykańskiego dyplomaty, w latach 2015-2018 wiceszefa amerykańskiej misji dyplomatycznej w Kijowie, a od września ubiegłego roku urzędnik w Biurze Stosunków Europejskich i Euroazjatyckich Departamentu Stanu, jako zastępca asystenta sekretarza.

Ujawniony, domniemany dokument zawierał przede wszystkim nazwiska polityków i oficjeli powiązanych z Poroszenką. Z kolei stacja 112 Ukraina zwracała uwagę, że niemal wszystkie osoby z tej listy w ostatnich pięciu latach były zamieszane w różne skandale.

W połowie kwietnia Łucenko przedstawił więcej szczegółów ze swojego spotkania z Yovanovitch w styczniu 2017. Ukraińskie media zaznaczały, że według jego relacji amerykańska dyplomatka nie wręczyła mu wówczas żadnej listy osób, które mają nie być ścigane przez wymiar sprawiedliwości. Interesowało ją jednak postępowanie korupcyjne ws. Witalija Kaśki, byłego zastępcy prokuratora generalnego, którego zachwalała jako wybitnego działacza antykorupcyjnego. Łucenko odebrał stanowisko Yovanovitch jako sugestię, żeby umorzyć sprawę Kaśki i odmówił.

– Wymieniłem nazwiska kilku tzw. działaczy antykorupcyjnych, wobec których toczą się śledztwa. Powiedziała [Yovanovitch – red.], że to nie do przyjęcia, ponieważ to podważa ich wiarygodność. Wyciągnąłem kartkę papieru, wypisałem nazwiska, które wymieniałem i powiedziałem „Podyktujcie listę osób, których mamy nie ścigać”. Powiedziała: „Nie, źle mnie zrozumieliście”. Odpowiedziałem: „Nie, ja was dobrze zrozumiałem. Takie listy tworzono wcześniej na Bankowej [w administracji prezydenta, tu chodzi o czasy Wiktora Janukowycza – red.], a teraz robicie nowe listy na Tankowej [tj. w siedzibie ambasady USA, ob. ulica Sikorskiego – red.]”. Spotkanie się skończyło. Obawiam się, że emocje nie były zbyt dobre – relacjonował swoje spotkanie Łucenko.

Czytaj także: Ukraiński prokurator: administracja prezydenta naciska na prokuraturę ws. osób powiązanych z Poroszenką

Zobacz: USA tracą cierpliwość i domagają się od Ukrainy walki z korupcją

ZN.ua / Unian / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply