Protestujący polscy przewoźnicy rozważają zaostrzenie protestu w związku z przewożeniem przez granicę ukraińskich tirów koleją, z ominięciem blokady na granicy.

W piątek rano Tomasz Buczek, działacz Konfederacji Wolność i Niepodległość oraz Ruchu Narodowego, a także asystent posła Grzegorza Brauna, w serii wpisów na X skomentował sprawę przewożenia przez granicę ukraińskich tirów koleją, z ominięciem protestu polskich przewoźników. Oświadczył, że protestujący reagują na to ze spokojem.

„Koszty wzrastają stronie ukraińskiej oraz nie ułatwiają im sytuacji, czyli problem rozwiązany trwałe nie jest i protest dalej ma sens” – zaznaczył Buczek. Zapowiedział też, że przewoźnicy oraz rolnicy, którzy prowadzą protest na granicy, mogą go zaostrzyć.

„Transportowcy i rolnicy rozważają zmniejszenie przepustowości na blokadach do jednego pojazdu na godzinę. Mogą jeszcze blokować przejścia wjazdowe. Więc pole manewru jest duże i może jeszcze skomplikować logistykę ukraińskiemu transportowi komercyjnemu, który wypiera polskie przedsiębiorstwa” – poinformował Buczek.

Zapowiedział też, że jeśli strona rządowa, w tym minister infrastruktury Alvin Gajadhur oraz wiceminister Rafał Weber, „działają na rzecz rozbicia strajku, to wprost pokazują po której stronie stają i czy działają na rzecz polskiego interesu narodowego czy ukraińskiego”. Dodał, że „wyborcy sami ocenią ich intencje i działania”.

Buczek zwrócił uwagę, że osobną kwestią jest to, w jaki sposób Inspekcja Transportu Drogowego sprawdza legalność funkcjonowania w Polsce ukraińskiego transportu. Zaznaczył, że Słowacy wykazali, że aż 2/3 przewoźników z Ukrainy łamie prawo. „Polska ITD od 4 grudnia rozpoczęła kontrole, ale stanu technicznego [ukraińskich ciężarówek – red.]. W ocenie przewoźników, ITD nadal nie kontroluje ukraińskiego kabotażu” – zaznaczył.

W jego ocenie, swoje ogromne zaniechania PiS już przypłacił utratą władzy. „Ale tak się zawsze dzieje, kiedy w gabinetach ministrów ważniejsze od organizacji funkcjonowania państwa są rozgrywki polityczne i dbanie o interesy zagranicznych podmiotów, a nie polskiego podatnika. PR-owy puder TVP nie wystarcza” – skomentował.

„Wbijanie noża w plecy strajkującym nas nie dziwi! Najpierw objazd konwojami drogowymi, a teraz koleją” – podkreślił Buczek. Zwrócił uwagę, że frachty z Polski na Ukrainę znacząco wzrosły, z 1200-2000 do 4500-6000 euro. Jego zdaniem, przez to „opłaca się organizować „pomoc” państwową, a być może nawet ktoś na Ukrainie na tym dobrze zarabia”.

„Czy na Ukrainie ktoś może na tym zarabiać, a Polska robi za pożytecznego idiotę? Po dzisiejszych stawkach, jeśli ktoś objedzie granice nie stojąc w korku jest kilkanaście tys. zł do przodu. Jeśli na Ukrainie ktoś bierze po tysiąc zł „odsypu” od jednego tira to i tak sumy mogą iść w setki tys/miliony zł! Przy skali korupcji jaka tam panuje wszystko jest możliwe” – zaznaczył.

Zapytał też, na jakiej podstawie strona polska i odpowiednie służby prowadzą selekcję tirów, które są przewożone koleją. „Wiem, że konwoje tirów ukraińskich nie zawsze były brane z „czoła” kolejki” – zaznaczył. Wezwał też rząd, by przedstawił, jak organizuje te transporty kolejowe oraz jak ministerstwo infrastruktury weryfikuje przewozy kabotażowe, prowadzone przez Ukraińców.

Przypomnijmy, że Ukraina omija blokadę granic prowadzoną przez polskich przewoźników, przewożąc ciężarówki koleją. Poinformowała o tym w czwartek agencja Reuters, cytując ukraińskiego urzędnika państwowego przedsiębiorstwa kolejowego. „Teraz mamy załadowany pociąg, który stoi na przejściu w Hrubieszowie. Mamy już 23 załadowane wagony kontenerowe z ciężarówkami” – powiedział Walerij Tkaczow, zastępca dyrektora wydziału handlowego kolei. Powiedział, że strony ukraińska i polska harmonizują obecnie kwestie techniczne i jeśli testy wypadną pomyślnie, to uruchomione zostaną przewozy na skalę masową. Dodatkowe koszty miałyby wynosić około 1600 euro od sztuki.

Nowy materiał krążący w Internecie pokazuje ciężarówki zamontowane na wagonach przekraczające granicę Polski z Ukrainą, omijając zatory i opóźnienia na przejściach z Unii Europejskiej na Ukrainę niebędącą członkiem UE.

Według wicemarszałka Krzysztofa Bosaka linia kolejowa i terminal służący załadunkowi tych pociągów są spółką kontrolowaną przez rząd PiS. Przewodniczący Strajku Przewoźników Rafał Mekler skomentował sytuację: wynika z ukraińskich mediów że zostaliśmy sprzedani przez „nasz” rząd”.

Przeczytaj: Ukraiński celnik za łapówki „zamieniał” tiry z ładunkami komercyjnymi na pomoc humanitarną

Kresy.pl / X

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Jak ktoś miał jeszcze złudzenia ze pis działa przeciwko Polsce i Polakom to ma dowód.Do końca zostali sługami ukrainy,ja chce jeszcze jednej komisji sledczej a mianowicie do sprawy taśm z burdeli na Podkarpaciu.Transportowcy musicie zaostrzyć choc juz kolejny sluga tusk odgraża sie ze nie pozwoli na wiele.Ten też bedzie grał patriotę ,tylko nie wiadomo jakiego kraju.?