Dawid Żwanija, dawny polityczny sojusznik Petra Poroszenki, kontynuuje swoją krucjatę przeciwko byłemu prezydentowi Ukrainy. Tym razem zapowiedział zwrócenie się do międzynarodowych trybunałów.
W nagraniu zamieszczonym we wtorek na swoim kanale na YouTube, Żwanija powiedział, że ubiegły tydzień spędził na Ukrainie prowadząc rozmowy z funkcjonariuszami organów śledczych i otoczeniem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. “Niestety podczas tych spotkań nie usłyszałem tego, co chciałem usłyszeć. Oni nie zamierzają wypełnić swoich obietnic i posadzić Poroszenkę. Nowa władza nie ma politycznej woli ścigania przestępstw Poroszenki i jego otoczenia” – mówił były deputowany ukraińskiego parlamentu.
Żwanija przekonywał, że podczas rozmów powiedziano mu, że ściganie byłego prezydenta jest “politycznie niewygodne” i zasugerowano, by wycofał swoje doniesienia złożone w organach śledczych przeciwko Poroszence. W przeciwnym wypadku dochodzenia wobec byłego prezydenta mają być “sabotowane”.
Były deputowany zapowiedział, że nie wycofa żadnych doniesień, ale też nie będzie patrzył na bezczynność urzędników. “Pójdę inną drogą” – stwierdził obiecując zwrócenie się do międzynarodowych trybunałów.
“Jak wiecie, 27 listopada Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka podjęła decyzję o połączeniu kilku donbaskich spraw w jedną. W ramach tej sprawy sąd rozpatrzy wydarzenia w Donbasie i okoliczności katastrofy malezyjskiego boeinga w 2014 roku. Mam na ten temat coś do powiedzenia i jestem pewien, że holenderski wymiar sprawiedliwości, w odróżnieniu do ukraińskiego, zechce usłyszeć prawdę” – mówił Żwanija dodając, że oficjalnie poprosił o status świadka przed ETPCz. Jak twierdził, chce zeznawać na temat “ludobójstwa, zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości” dokonanych przez ukraińskie kierownictwo, w tym przez Poroszenkę, Arsenija Jaceniuka, Ołeksandra Turczynowa i innych.
Następnym posunięciem Żwaniji ma być zwrócenie się do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, który ostatnio wykonał ruch w kierunku zajęcia się zbrodniami wojennymi popełnionymi podczas konfliktu na Ukrainie. Jako jedną z takich zbrodni Żwanija uznał użycie ukraińskiej armii przeciwko ludności cywilnej w Donbasie.
“My, zwycięzcy Majdanu, świadomie odrzuciliśmy rozmowy z regionalnymi elitami tylko dlatego, że nie chcieliśmy dzielić się dopiero co zagarniętą władzą. Chcieliśmy złamać donieckich, wyprzeć ich z polityki, zabrać ich biznesy, chcieliśmy maksymalnie poniżyć, a na sytuację prostych ludzi w Donbasie prosto pluliśmy. Nie wierzyliśmy, że wezmą do rąk broń, również nie wierzyliśmy, że w konflikt włączy się Rosja. Po prostu chcieliśmy wszystkich rzucić na kolana i porwać ich na strzępy. Dlatego posłano armię do Donbasu” – twierdził Żwanija.
Jak przekonywał w nagraniu, “żeby choć częściowo odkupić swoje winy”, ma zamiar opowiedzieć w międzynarodowych trybunałach to, czego nie może zeznać ukraińskiemu wymiarowi sprawiedliwości. “Petro Poroszenko jest bardzo doświadczonym politykiem. Potrafi dogadywać się i kupować ludzi. Nie wiem, jakie znalazł argumenty dla Wołodymyra Zełenskiego i otrzymał immunitet przed dochodzeniami w kraju. Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Jednak niech teraz spróbuje kupić sędziów w Hadze” – stwierdził były deputowany.
CZYTAJ TAKŻE: Były azowiec i ukraiński deputowany: to nas będzie sądził trybunał w Hadze
Jak pisaliśmy, w lipcu br. były deputowany i były polityczny sojusznik Petra Poroszenki Dawid Żwanija zaczął oskarżać Poroszenkę o wykorzystanie EuroMajdanu do przejęcia władzy w porozumieniu z oligarchami.
– My finansowaliśmy Majdan. My rozniecaliśmy nastroje protestacyjne w mediach. My zrywaliśmy pokojowe inicjatywy [ówczesnej-red.] władzy. Prowadziliśmy oddzielnie rozmowy z deputowanymi Partii Regionów i z zagranicznymi ambasadami – twierdził były deputowany. – W skład tej grupy wchodzili: Martynenko, Poroszenko, Turczynow, Jaceniuk, Kliczko. Każdy z nich dołączył swoją grupę, na przykład Turczynow przyprowadził Paszynskiego i Parubija. – mówił Żwanija w swoim nagraniu w serwisie YouTube.
W jednym z kolejnych nagrań Żwanija mówił o domniemanych kulisach finansowania i uzbrajania Majdanu.
Żwanija twierdził też, że wspólnie z późniejszym ministrem spraw zagranicznych, Pawłem Klimkinem, bezpośrednio uczestniczyli w przekazaniu 5 mln euro poprzez ambasadę Ukrainy w Niemczech „dla jednego bardzo wysoko postawionego w tamtym czasie europejskiego dygnitarza celem zabezpieczenia poparcia ze strony Unii Europejskiej dla Poroszenki jako kandydata na prezydenta Ukrainy”, czemu Klimkin później zaprzeczył.
W sierpniu zamieścił kolejne nagranie, w którym przekonywał, że po kijowskim Majdanie w 2014 roku władzę na Ukrainie przejęła „przestępcza grupa”, której był członkiem. Wówczas pierwszy raz powiedział, że masowe zabójstwa w centrum Kijowa 20 lutego 2014 roku były wynikiem działań liderów Majdanu.
Na początku września, nie mogąc doczekać się wszczęcia śledztwa w związku ze swoimi wypowiedziami, Żwanija poinformował, że złożył donos na „grupę przestępczą”, w której miał uczestniczyć, w ukraińskim Państwowym Biurze Śledczym. W kolejnym nagraniu przekonywał, iż posiada wiedzę o domniemanej sprzedaży amunicji syryjskim bojownikom przez Petra Poroszenkę, w czasie, gdy był on prezydentem Ukrainy. W tej sprawie także zapowiadał złożenie pisemnego doniesienia.
Kresy.pl
Seryjny samobójca pewnie już go namierza.