Gdyby nie opłaty ETS moglibyśmy mieć praktycznie najtańszy prąd w Europie, z opłatami ETS mamy niemal najdroższy – wskazuje Polska Izba Gospodarcza Sprzedawców Węgla (PIGSW).

PIGSW opublikowała w zeszłym tygodniu na swojej stronie raport, powołując się na informacje analityków Biura Maklerskiego Pekao SA. – „Koszty emisji CO2 stanowią od 59 proc. (stare bloki na węgiel kamienny) do 68 proc. (bloki na węgiel brunatny) kosztów wytwarzania energii elektrycznej” – czytamy.

„W przypadku gazu koszty emisji CO2 to 25 proc. ceny wytwarzania energii elektrycznej, jednak sam gaz jest o ponad 80 proc. droższy od węgla, co finalnie daje zbliżoną cenę energii elektrycznej wynoszącą ponad 400zł/MWh. Warto zauważyć, że koszt wytworzenia jednej megawatogodziny energii po odliczeniu opłaty emisyjnej dla węgla kamiennego wynosi jedynie od 133 zł (nowe bloki węglowe) do 181 zł (stare bloki węglowe). W przypadku węgla brunatnego koszt wytworzenia jednej megawatogodziny energii to jedynie 138 zł” – zaznacza Polska Izba Gospodarcza Sprzedawców Węgla.

Nowy system handlu emisjami ETS2, który zacznie obowiązywać od 2027 r. obejmie również sektor transportu i budownictwa. Wiąże się on z nałożeniem opłat za emisję dwutlenku węgla. Średnie gospodarstwo domowe emituje ok. 6 ton CO2 rocznie. Oznaczałoby to dodatkowy koszt w wysokości ok. 1,2 tys. zł rocznie.

„Dla przeciętnej polskiej rodziny (statystycznie średniej na bazie danych GUS) skumulowany dodatkowy koszt ETS2 w przypadku ogrzewania gazem wyniesie w latach 2027–2030: 6 338 zł, a w latach 2027–2035: 24 018 zł. W przypadku wykorzystania węgla będzie to odpowiednio 10 311 zł i 39 074 zł. Aby pokryć dodatkowe koszty związane z ETS2 przeciętna polska rodzina w 2027 roku w przypadku ogrzewania gazem będzie musiała wydać równowartość 45% (w 2030 r. – 82%) miesięcznego minimalnego wynagrodzenia, a w przypadku ogrzewania węglem 73% (w 2030 r. – 134%)” – czytamy w raporcie „Analiza wpływu ETS2 na koszty życia Polaków”.

Opłaty wiążą się z unijnym pakietem Fit fot 55, który zakłada ograniczenie emisyjności dwutlenku węgla o co najmniej 55 procent do 2030 r. względem poziomu z 1990 r.

Z obawy na wysokie koszty, niektóre kraje UE, jak Włochy czy Polska, rozważają czasowe zawieszenie unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji.

Serwis Business Insider zwracał uwagę w tym tygodniu, że włoski minister gospodarki i finansów Giancarlo Giorgetti przygotował projekt dekretu dotyczącego wysokich cen energii, którym obecnie zajmuje się rząd Włoch.

Z kolei włoska wiceminister ds. środowiska i bezpieczeństwa energetycznego Vannia Gava oświadczyła, że obecny system ustalania cen gazu, powiązany z giełdą w Amsterdamie (TTF), sprzyja spekulacjom finansowym, co nie odzwierciedla rzeczywistych kosztów wydobycia i transportu.

Jej zdaniem konieczne jest pilne zawieszenie systemu EU ETS. Jak argumentuje Gava, stanowi on dodatkowe obciążenie dla firm i utrudnia ich funkcjonowanie.

W przypadku Polski Business Insider przypomina, że wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta zapowiedział starania o zwiększenie puli dostępnych uprawnień do emisji CO2. Miałoby to doprowadzić do ograniczenia wzrostu ich cen. Polska ma już w tej sprawie kilku sojuszników wśród krajów UE.

Polska postuluje też mechanizm wychwytywania i składowania CO2. Kraje UE miałyby otrzymywać dodatkowe uprawnienia emisyjne, pod warunkiem, że pochodziłyby one z „zielonego” CO2 (np. z biodegradowalnych odpadów czy zrównoważonej biomasy, a nie z paliw kopalnych).

Wiceminister Bolesta argumentuje, że konieczne jest także wypracowanie specjalnych rozwiązań dla przemysłu, który ma większe trudności z dostosowaniem się do zasad ETS niż sektor energetyczny.

Kresy.pl/pigsw.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz