Były redaktor naczelny państwowego dziennika białoruskiego “Sowieckaja Biełorussija – Biełaruś Siegodnia” udzielił wywiadu “Rzeczpospolitej”.

6 lutego prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko zadecydował o wymianie na stanowiskach szefów czołowych mediów państwowych: Biełteleradiokompanii, telewizji STW i holdingu prasowego “Sowieckaja Biełorussija”. Szefostwo w tym ostatnim stracił Paweł Jakubowicz od ćwierćwiecza wspierający swoim piórem Łukaszenkę.

Zapytany przez dziennikarza “Rzeczpospolitej” o to czy na Białorusi funkcjonuje wolność słowa, Jakubowicz stwierdził, że “jest jej na Białorusi znacznie więcej niż w krajach sąsiednich, przede wszystkim więcej niż na Ukrainie i w Rosji”. Podał przy tym przykład opozycyjnej telewizji Biełsat. Po uwadze, że władze białoruskie utrudniają jednak działalność dziennikarzy tej telewizji na terenie kraju i pytaniu czy przewiduje zmiany w tym względzie, odpowiedział – “To pytanie do tych, którzy potrafią przewidywać przyszłość. Ja tego nie umiem. Powiem tyle, że nigdy nie można niczego wykluczać. Ale załóżmy, że dzisiaj pracownikom Biełsatu zaproponują przeprowadzkę do Mińska i pracę tutaj. Czy na pewno wielu chciałoby się przeprowadzić?”. Podsumowuje – “brak wolności słowa na Białorusi jest sztucznie stworzonym stereotypem”. Jakubowicz wskazywał też na funkcjonowanie opozycyjnych gazet “Nasza Niwa”, “Narodnaja Wola”, czy białoruskiego Radio Maryja.

Białoruski publicysta powiedział, że sam sugerował administracji własną dymisję – “Nie byłem w stanie ciągnąć tego dalej. Odczuwałem potrzebę wprowadzenia pewnych zmian, ale nie miałem wystarczająco energii, by je wdrażać. Dziennik potrzebował młodej krwi” – jak twierdzi. Natomiast o dymisji dwóch innych szefów państwowych mediów powiedział – “były tego pewne przyczyny, ale nie chciałbym o tym rozmawiać”.

Jakubowicz przedstawił się też jako redaktor budujący samodzielność białoruskich mediów, a nawet przeciwstawiający je narracji mediów rosyjskich, popularnych na Białorusi. “Jednym z najważniejszych moich zadań była walka z tą narracją, jakiej wobec Białorusi używają rosyjskie stacje. Prowadziliśmy wojnę informacyjną z takimi postaciami jak Władimir Sołowiow czy Dmitrij Kisielow oraz stacją NTW” – twierdził Jakubowicz, wymieniając dwóch czołowych dziennikarzy pierwszego programu rosyjskiej telewizji państwowej.

“Niektóre rosyjskie stacje działają w stylu mobilizacyjno-propagandowym. Co prawda słowo „propagandysta” ma pewną pejoratywną konotację, ale w tej sytuacji jest użyte właściwie” – scharakteryzował pracę rosyjskich mediów Jakubowicz, mówiąc o nastawieniu “starszego brata”. Publicysta twierdził – “Walczyłem z tym na łamach naszej gazety. Były nawet pomysły wprowadzenia zakazu rosyjskich stacji na Białorusi, ale to nie spodobałoby się ludziom”. Jednak gdy dziennikarz wytknął w rozmowie, że jedynym medium jakie zostało ostatnio zakazane na Białorusi jest zablokowany portal Chartija97, Jakubowicz sugerował, że portal był nieprofesjonalny, nie publikował własnych materiałów, straszył chaosem w kraju. Określił portal “wielkim nieporozumieniem”.

Jakubowicz będzie zajmował się organizacją kompleksu memorialnego w mińskich Kuropatach, gdzie w drugiej połowie lat 30 XX wieku stalinowskie NKWD dokonywało masowych rozstrzeliwań. “W pierwszej kolejności musimy ogrodzić ten teren i właśnie na to zbieramy środki. Liczę na to, że gdy dojdzie do otwarcia memoriału, swój kwiat położy tam prezydent Białorusi, przedstawiciele wszystkich związków wyznaniowych, a obecni powinni być tam ludzie różnych poglądów politycznych. Zbrodnie te nie powinny zostać zapomniane” – stwierdził publicysta – “Do tego miejsca powinno się wozić turystów autokarami. O Kuropatach trzeba opowiadać nie tylko Białorusinom, ale i gościom z zagranicy”.

W Kuropatach spoczywają także obywatele radzieccy polskiej narodowości, ale też prawdopodobnie polscy oficerzy pomordowani w ramach zbrodni katyńskiej. Jakubowicz uznał, że w ramach tworzenia upamiętnienia “współpraca z Polską byłaby bardzo wskazana”. Jak stwierdził – “Powinniśmy wspólnie przypominać o tragedii totalitaryzmu. W mojej komisji znajdują się ludzie rozmaitych poglądów politycznych, są przedstawiciele partii opozycyjnych. Jest z nami również historyk Igor Kuzniecow, który prowadzi badania na temat polskich ofiar tej tragedii. Powinniśmy wspólnie z IPN przeprowadzić konferencję, gdzie moglibyśmy poruszyć wiele kwestii naszej wspólnej historii. Dialog pomiędzy historykami już trwa. Jeżeli przedstawiciele IPN zechcą ze mną się spotkać, jakoś pomóc i doradzić, to jak najbardziej zapraszamy”.

rp.pl/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply