Z Facebooka mogły wyciec dane nawet 87 mln osób

Facebook uważa, że dane nawet 87 milionów użytkowników mogły dostać się w „niewłaściwy” sposób w posiadanie firmy Cambridge Analytica. Wcześniej podawano, że z Facebooka wyciekły dane 50 mln osób.

Jako pierwszy liczbę 87 milionów podał w środę na swoim blogu szef technologii Facebooka Mike Schroepfer. „W sumie sądzimy, że informacje z Facebooka o nawet 87 milionach ludzi – głównie z USA – mogły być niewłaściwie udzielone Cambridge Analytica” – napisał Schroepfer.

Wcześniej liczbę 50 mln podawał Chris Wylie, były szef działu badań Cambridge Analytica, który ujawnił aferę mediom. Przy pomocy tych danych można było zindywidualizować przekaz do wyborców podczas ostatniej kampanii prezydenckiej w USA – CA obsługiwała kampanię Donalda Trumpa. Według dziennikarskiego śledztwa firma miała również wpłynąć m.in. na wynik referendum w sprawie Brexitu, czemu CA zaprzecza. Do wycieku danych z Facebooka doszło w wyniku luki w zabezpieczeniach związanej z facebookowymi testami i quizami – firma pozyskiwała dane nie tylko tych osób, które wyrażały zgodę na ich udostępnienie, ale także dane ich znajomych, bez ich wiedzy i zgody.

Na konferencji prasowej szef Facebooka Mark Zuckerberg powiedział, że liczba 87 milionów to maksymalny szacunek wielkości wycieku bazujący na liczbie kontaktów użytkowników, którzy pobrali quiz gromadzący dane z osobistych profili. „Jestem całkiem pewien, że to nie będzie więcej niż 87 milionów, to może być mniej” – mówił Zuckerberg.

Zuckerberg po raz kolejny powtórzył, że jego firma bierze odpowiedzialność za wyciek danych i zapewniał o krokach podejmowanych, by taka sytuacja nie powtórzyła się. Jednocześnie odrzucił pojawiające się sugestie, by zrezygnował z funkcji prezesa Facebooka mówiąc, że jest najbardziej odpowiednią osobą do piastowania tej funkcji.

Sama Cambridge Analytica zaprzeczyła, że miała dostęp do tylu danych. Według niej otrzymała dane 30 mln użytkowników i zapewniła, że już je usunęła.

CZYTAJ TAKŻE: Zuckerberg: zablokowaliśmy 270 profili należących do rosyjskiej firmy

Kresy.pl / BBC