Po wojnie domowej w Tigraju i potyczkach na granicy z Sudanem w Etiopii pojawiło się nowe ognisko zapalne.

Telewizja Al Jazeera powołując się na lokalne źródła twierdzi, że w piątek etiopskim, północno-wschodnim regionie Afar oraz we wschodnim regionie Somali doszło do starć oddziałów rządowych z etnicznymi Somalijczykami. Region Somali od kilkudziesięciu lat jest obszarem ich irredentystycznej działalności.

Al Jazeera przytacza relację wiceszefa etiopskiej policji w regionie Afar Ahmeda Humeda, który twierdzi, że ataki w jego regionie trwały do wtorku. Liczba ofiar sięgnęła stu. Z kolei Ali Bedel rzecznik władz regionu Somali poinformował, że tylko w piątek zginęło z rąk Somalijczyków 25 osób, a mordy na cywilach miały trwać w kolejnych dniach.

Ahmed Kaloyte z Afar twierdzi, że na jego terytorium wtargnęły nie tylko somalijskie milicje, ale też siły specjalne sąsiedniej Somalii. Ich żołnierz mieli strzelać do cywilów w wyniku czego zginęło 30 pasterzy należących do plemienia Afar. 50 kolejnych zostało rannych. Według Kaloyte lokalni Afarowie mieli dać odpór agresorom, a nawet schwytać niektórych z nich.

Al Jazeera przypomina, że do eskalacji przemocy dochodzi przed wyborami parlamentarnymi jakie mają się odbyć w Etiopii w czerwcu. Armia etiopska ciągle jeszcze nie stłumiła oporu i nie przejęła pełnej kontroli nad regionem Tigraju sąsiadującym z Afarem. Od listopada trwają tam walki z Tigrajskim Ludowym Frontem Wyzwolenia Narodowego, który został wyparty z regionalnej stolicy, ale nadal utrzymuje się nie na niektórych obszarach.

Dodatkowo od grudnia utrzymują się napięcia prowadzące do strzelanin na granicy z Sudanem.

aljazeera.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz