Intensywne opady deszczu doprowadziły w Kenii do wylania rzek i jezior oraz lawin błotnych i osuwisk. Powodzie dotknęły terenów zamieszkanych przez setki tysięcy ludzi.
Jak podała w środę chińska agencja informacyjna Xinhua w powodziach do jakich doszło we wschodnioafrykańskim kraju zginęło już 285 osób. Intensywne opady doprowadziły do powodzi i lokalnych podtopień na obszarach zamieszkanych łącznie przez ponad 810 tys. Kenijczyków. Problemem są nie tylko wylewające z koryt rzeki ale też osuwiska i lawiny błotne na górzystych terenach w zachodniej części kraju.
Przedstawiciel władz Kenii Eugene Wamalwa powiedział dziennikarzom, że powodzie przyjęły dawno niespotykane w tym kraju rozmiary. Prognozy pogody nie są zaś pomyślne, gdyż deszcze mają trwać jeszcze w przyszłym miesiącu, zarówno w górskich rejonach na zachodzie kraju jak i na jego wybrzeżu morskim. Wezwał obywateli do traktowania poważnie wszystkich ostrzeżeń i alarmów ogłaszanych przez władze krajowe i lokalne. Wamalwa wymienił przykład regionów West Pokot i Elgeyo Mrakwet, których mieszkańcy zostali ostrzeżeni przez administrację z odpowiednim wyprzedzeniem ale nie zastosowali się do jej zaleceń.
Wamalwa podkreślił, że ulewy i powodzie już spowodowały poważne szkody w uprawach rolnych łącznie w 33 jednostkach administracyjnych. Plony mogą być w tym roku tak małe, że Kenijczycy nie będą w stanie pokryć swojego zapotrzebowania na żywność. Władze organizują już dostawy żywności i innej pomocy humanitarnej dla poszkodowanych. Ma ona trwać aż do ustania powodzi. Rząd, korzystając ze wsparcia Międzynarodowego Czerwonego Krzyża przygotował już 225 domów dla rodzin powodzian.
Czytaj także: Atak na bazę USA w Kenii. Zginęło trzech Amerykanów [+VIDEO]
xinhuanet.com/the-star.co.ke/kresy.pl
Pamiętajcie: jeśli te ofiary śmiertelne miały koronawirusa, to wcale nie umarli z powodu powodzi! Tak samo jak przytaczana w internetach historia skoczka spadochronowego, któremu nie otworzył się spadochron, ale miał wirusa…