W Paryżu ludzie dalej protestują przeciwko decyzji prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, który chcąc przeforsować kontrowersyjną reformę emerytalną, pozbawił parlament możliwości głosowania.

W piątek już drugi dzień z rzędu trwały wieczorne zamieszki w Paryżu, z powodu kontrowersyjnej decyzji prezydenta Francji Emmanuela Macrona. By przeforsować podwyższenie wieku emerytalnego, zdecydował się wprowadzić kontrowersyjną reformę emerytalną z pominięciem parlamentu i pozbawił go możliwości głosowania. Samą reformę zamierza wprowadzić w życie dekretami.

Przy okazji demonstracji dochodzi do starć protestujących z policją. Według relacji RMF, podobnie jak w czwartek wieczorem, starcia rozpoczęły się na Placu Zgody, znajdującym się niedaleko Pałacu Elizejskiego. W rezultacie, funkcjonariusze, w tym szturmowe oddziały policji, wyparły demonstrantów z tego placu. Osoby te schroniły się w bocznych uliczkach, gdzie rozpoczęła się nowa fala starć z funkcjonariuszami.

 

Jak podano, grupy młodych ludzi, w tym skrajnie lewicowych aktywistów, zaatakowały policję kamieniami, kostką brukową, deskami i metalowymi prętami. Policja w odpowiedzi użyła pałek, gazu łzawiącego, granatów hukowych i armatek wodnych. Demonstranci zaczęli też barykady i rozpalać ognisk, a nawet podpalić owinięte płótnem rusztowanie ustawione wokół wysokiego zabytkowego obelisku.

We francuskim parlamencie złożono też dwa wnioski o wotum nieufności wobec rządu. Pierwszy wniosek złożyli deputowani małego ugrupowania LIOT, apoparła go radykalnie lewicowa partia Nupes. Drugi wniosek złożyła partia Zjednoczenie Narodowe, z Marine Le Pen na czele. Ogłosiła, że reforma systemu emerytalnego jest „niesprawiedliwa i niepotrzebna”.

Zaznaczmy, że we Francji, aby rząd upadł, za wotum nieufności musiałaby zagłosować absolutna większość deputowanych. To 287 głosów. W ocenie mediów, jest mało prawdopodobne, by opozycja uzyskała takie poparcie w głosowaniu, tym bardziej, że rząd poprą prawdopodobnie posłowie centroprawicowej partii Republikanie.

Projekt reformy zakłada przede wszystkim podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. Jest to flagowy postulat administracji Macrona w jego II kadencji prezydenckiej. Reforma jest niepopularna w kraju i wywołuje masowe protesty. Jednak rząd Macrona jest zdeterminowany i zamierza wprowadzić zmiany.

Prezydent zdecydował się na ten ryzykowny krok z obawy, że Zgromadzenie Narodowe w głosowaniu odrzuci dokument. Co prawda parę godzin wcześniej, w czwartek rano, projekt ustawy przyjął senat, gdzie większość senatorów opowiada się za podniesieniem wieku emerytalnego. Rząd Francji nie był jednak pewien wyniku głosowania.

Pisaliśmy też, że reforma emerytalna przygotowana przez Emmanuela Macrona wywołała masowe protesty na ulicach francuskich miasta. Były rozpraszane przez siły bezpieczeństwa.

Przypomnijmy, że przy okazji protestów z 31 stycznia br. zwracano uwagę, że na ulice wyszli nie tylko mieszkańcy miast, ale również rolnicy.

Dodajmy, że poza podniesieniem wieku emerytalnego, zmiany zakładają wydłużenie lat pracy, wymaganych dla nabycia pełni praw emerytalnych.

Rząd tłumaczy konieczność reformy tym, że inaczej nie uda się uniknąć zapaści systemu emerytalnego, z powodu starzejącego się społeczeństwa. Związkowcy twierdzą, że zamiast tego można podnieść podatki.

rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz