Ukraińscy przewoźnicy domagali się przed Konsulatem Generalnym RP w Łucku zakończenia blokady granicy przez polskich protestujących. Ukraińcy zostawili polskim przewoźnikom pieniądze „na bilet lotniczy do Smoleńska”.

W piątek pod siedzibą Konsulatu Generalnego RP w Łucku ukraińscy przewoźnicy i kierowcy zorganizowali protest, w reakcji na strajk polskich przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej. Domagają się natychmiastowego przerwania protestu Polaków i zapewnienia odpowiednich warunków pracy ukraińskim kierowcom.

Jak relacjonuje portal Suspilne, w południe pod konsulatem zebrało się około 50 kierowców i przewoźników. Zbierali też podpisy pod oficjalną petycją do konsula Sławomira Misiaka, by wpłynął na sytuację w związku z protestem polskich przewoźników. Chcą zarazem zapewnienia odpowiednich warunków ukraińskim kierowcom. List z petycją został oficjalnie przekazany jednemu z pracowników konsulatu.

Szef rady regionalnej przewoźników międzynarodowych w obwodach wołyńskim i rówieńskim powiedział, że ukraińscy kierowcy stali się „zakładnikami sytuacji”.

„Większość z nich stoi na poboczach, bez dostępu do toalet i prysznica, na parkingach od dawna nie ma wolnych miejsc. Kolejka posuwa się w bardzo wolnym tempie.

Protest zakończył się niespełna półtorej godziny później. Protestujący oświadczyli, że czekają na reakcję strony polskiej.

Jak wynika ze zdjęć, protestujący zostawili pod polskim konsulatem miskę ryżu, a także trochę pieniędzy i kartkę z napisem w jęz. polskim: „Rosijsko-polskim transporterom na bilet samolotu do Smoleńska, zatrzymanie się na toaletę Bachmut-Donieck” [pisownia oryginalna – red.].

Informowaliśmy, że szefowie organizacji transportowych z pięciu państw wystosowali oświadczenie adresowane do przewodniczącej Komisji Europejskiej, unijnych komisarzy, a także ministrów transportu Czech, Węgier, Litwy, Słowacji i Polski. Domagają się wypowiedzenia porozumienia Unii Europejskiej i Ukrainy dotyczącej liberalizacji transportu.

Działacz Konfederacji Rafał Mekler poinformował, że protesty trwają na trzech granicach. Wkrótce do protestu ma dołączyć granica czwarta, czyli Medyka, gdzie organizują się rolnicy.

“To będzie głównie głównie protest rolniczy, będzie to protest głównie oszukanej wsi, ponieważ rolnicy są tak naprawdę ‘beneficjentami’ tej samej szkodliwej polityki wschodniej PiS” – przekazał polityk.

Jak informowaliśmy, w piątek słowaccy kierowcy ciężarówek zorganizowali krótką blokadę głównego przejścia granicznego z Ukrainą, w geście solidarności z protestującymi Polakami. Domagają się też ograniczenia liczby ukraińskich ciężarówek wjeżdżających do UE. Grożą zablokowaniem granicy, jeśli ten postulat nie zostanie spełniony.

Słowacy domagają się, podobnie jak Polacy, przywrócenia systemu licencji przewozowych dla ukraińskich kierowców. Dodajmy, że postulat ten jest kategorycznie odrzucany przez stronę ukraińską, a Komisja Europejska twierdzi, że nie można go spełnić, bo byłoby to niezgodne z umową UE-Ukraina.

Niedługo po tym, jak polscy przewoźnicy rozpoczęli swój protest na granicy z Ukrainą, część ciężarówek skierowała się na Słowację, by od tej strony wjechać na Ukrainę. Spowodowało to przeciążenie ruchu ciężarowego i dużą kolejkę do przejścia Vysne Nemecke. W środę słowackie ministerstwo transportu oświadczyło, że w tej sytuacji policja, inspektorzy pracy i urzędnicy Departamentu Transportu prowadzą skrupulatne kontrole ukraińskich ciężarówek, które utknęły w korku. Według ministerstwa, wiele z nich nie spełnia wymagań i nie posiada określonych dokumentów. Sprawdzany jest też stan techniczny tych pojazdów, dokumenty celne, czy ciężarówki nie są przeciążona, a ich kierowcy nie są po spożyciu alkoholu.

Informowaliśmy, że zdaniem Komisji Europejskiej, przywrócenie systemu zezwoleń dla ukraińskich przewoźników, czego domagają się polscy przewoźnicy, byłoby niezgodne z prawem.

Wcześniej pisaliśmy, że jak wynika z informacji uzyskanych przez brukselską korespondentkę RMF FM, Komisji Europejskiej nie podoba się blokowanie polsko-ukraińskich przejść granicznych w ramach protestu polskich przewoźników. Oczekuje jego zakończenia. Nieoficjalnie KE ostrzega, że jeżeli polskie władze nie rozwiążą kwestii blokad na przejściach granicznych z Ukrainą, to może uruchomić procedurę karną wobec Polski.

W tym tygodniu na oficjalnej stronie prezydenta Ukrainy opublikowano petycję, której autorzy wzywają do „zastosowania sankcji wobec osób, zamieszanych w blokowanie ukraińskich przewoźników”. Autor i sygnatariusze petycji skierowanej do Wołodymyra Zełenskiego domagają się objęcia sankcjami Polaków, w tym posła i polityków Konfederacji, którzy organizują lub wspierają protest polskich przewoźników przy granicy, m.in. Rafała Meklera, Witolda Tumanowicza i Tomasza Borkowskiego. Twierdzą, że działania protestujących zagrażają narodowym interesom Ukrainy.

Jak pisaliśmy, w środę wieczorem zakończyło się kolejne spotkanie strony polskiej, ukraińskiej i unijnej w sprawie trwającego od ponad tygodnia protestu polskich przewoźników, wspieranych przez rolników, na granicy polsko-ukraińskiej. Według relacji jednego z organizatorów protestu i lidera Konfederacji na Lubelszczyźnie, Rafała Meklera, spotkanie zakończyło się fiaskiem. Protest będzie kontynuowany. Protestujący nie otrzymali satysfakcjonujących propozycji ws. ich postulatów, w tym przywrócenia systemu zezwoleń dla kierowców ukraińskich czy udrożnienia granic.

Ponadto, protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą, wspierany przez rolników, zostanie rozszerzony. W przyszłym tygodniu protestujący zablokują przejście w Medyce. Dodamy, że protestują też przewoźnicy ze Słowacji. W czwartek rozpoczęli blokadę granicy z Ukrainą w Vyšné Nemecké. Towarzyszą im także Polacy.

PRZECZYTAJ: Protest przewoźników: poseł Braun na granicy, incydenty z udziałem ukraińskich kierowców

ZOBACZ: Konfederacja interweniuje ws. bezczynności Ministerstwa Infrastruktury wobec strajku przewoźników [+VIDEO]

Od prawie dwóch tygodni trwa protest polskich przewoźników przy trasach dojazdowych do głównych przejść granicznych z Ukrainą, w tym w Dorohusku i w Hrebennem. We wtorek jeden z liderów protestu i szef Konfederacji na Lubelszczyźnie, przedsiębiorca Rafał Mekler poinformował, że do protestujących dołączyli rolnicy ze stowarzyszenie Podkarpacka Oszukana Wieś. Przybywają też koleni przewoźnicy z różnych części Polski.

Informowaliśmy też, że Ukraińcy wyrzucili z elektronicznej kolejki około pół tysiąca polskich ciężarówek, oczekujących na powrót do Polski. Przewoźnikom grożą kary finansowe, rzędu 5 tys. euro, jeśli ich samochody nie wyjadą z Ukrainy w określonym czasie.

Jak pisaliśmy, ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.

PRZECZYTAJ: Bosak: rząd PiS zrobił z Polski republikę bananową dla kapitału ze Wschodu. Konfederacja wspiera protest polskich przewoźników [+VIDEO]

Protest ten związany jest z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do systemu „Szlach” (Droga).

Czytaj również: Policja pomaga ukraińskim kierowcom ominąć protest polskich przewoźników. „Zrobiono nas w bambuko”

suspilne.media / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply