Premier May straci stanowisko? Część konserwatystów niezadowolona z umowy ws. Brexitu

Umowa rządu ws. Brexitu sporządzona przez brytyjski rząd została źle przyjęta w Londynie, m.in. przez eurosceptyczną frakcję Partii Konserwatywnej. Pozycja premier Theresy May najwyraźniej zaczyna słabnąć i niewykluczone, że może stracić stanowisko.

Jak informowaliśmy, w środę wieczorem brytyjski rząd przyjął projekt umowy o opuszczeniu Unii Europejskiej. Wcześniej rząd przez pięć godzin debatował w tej sprawie. Następnego dnia rano Dominic Raab, brytyjski minister ds. wyjścia tego kraju z Unii Europejskiej podał się do dymisji w akcie sprzeciwu wobec proponowanego porozumienia ws. Brexitu. Jego zdaniem, część regulacji stanowi zagrożenie dla integralności terytorialnej kraju. Wraz z nim z rządu odeszła minister ds. pracy i emerytur Esther McVey i dwoje wiceministrów w resortach ds. wyjścia z Unii Europejskiej i ds. Irlandii Północnej. Wszyscy podkreślali, że proponowana umowa ws. Brexitu jest dla nie do przyjęcia.

Spór dotyczył m.in. chęci Londynu do uniknięcia przywrócenia „twardej granicy” między Republiką Irlandii, a wchodzącą w skład Zjednoczonego Królestwa Irlandią Północną.

 

Zgodnie z projektem brytyjskiego rządu, jeśli do połowy 2020 roku nie uda się znaleźć rozwiązania pozwalającego na utrzymanie irlandzkiej granicy, to Wielka Brytania będzie mogła albo wnioskować o przedłużenie okresu przejściowego (wstępnie ustalonego na koniec 2020 r.) albo pozostać w unii celnej z UE. Londyn musiałby też zaakceptować istnienie konkretnych obszarów polityki, w których Irlandia Północna przestrzega unijnych zasad, a zatem różni się od Wielkiej Brytanii.

– Uzgodniliśmy utworzenie jednolitego obszaru celnego na linii UE – Wielka Brytania. W związku z tym Irlandia Północna pozostanie na tym samym obszarze celnym, co reszta Zjednoczonego Królestwa. Ponadto, Irlandia Północna zostanie dostosowana do zasad jednolitego rynku, co pozwoli uniknąć twardej granicy – mówił główny negocjator UE ds. Brexitu Michel Barnier.

Tego m.in. broniła w czwartek w Izbie Gmin brytyjska premier Theresa May:

– Przedstawiony dokument nie jest ostatecznym porozumieniem, lecz wersją roboczą traktatu. Wyjdziemy z Unii 29 marca 2019 roku.  Rozmowy o Brexicie polegają na działaniu w interesie narodowym, w tym podejmowaniu właściwych, a nie prostych decyzji. Brexit oznacza przejecie kontroli nad granicami, prawem i pieniędzmi. Traktat chroni miejsca pracy, bezpieczeństwo i integralność Zjednoczonego Królestwa.

Zdaniem May, projekt umowy o opuszczeniu UE jest „najlepszym, co może być wynegocjowane”.

Zaznaczmy, że Raab i McVey podkreślali, że proponowane rozwiązanie ws. granicy z Irlandią „przedstawia bardzo realne zagrożenie dla integralności terytorialnej Zjednoczonego Królestwa” . Według McVey, propozycja umowy „oznacza przekazanie UE około 39 mld funtów bez niczego w zamian”, jednocześnie wpychając Wielką Brytanię w „pułapkę” unii celnej, wbrew składanym Brytyjczykom obietnicom. Raab natomiast nie mógł zaakceptować „nieokreślonego układu ochronnego (ang. backstop arrangement ), w którym UE ma prawo weta ws. naszej zdolności do wyjścia” z UE.

Propozycje rządu May ws. Brexitu krytycznie ocenia także eurosceptyczne skrzydło rządzącej Partii Konserwatywnej. Przywódca tej frakcji Jacob  Rees-Mogg podpisał list, w którym domaga się głosowania nad wotum nieufności dla szefowej rządu, jako liderki jego ugrupowania:

– Szanowna premier powiedziała, że zachowa integralność Zjednoczonego Królestwa. Całe porozumienie mówi inaczej. Będziemy poza jurysdykcją europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

W związku z całą sytuacją premier Theresa May zaczyna tracić poparcie w swojej partii. Porażka w głosowaniu nad wotum oznaczałaby utratę stanowiska lidera ugrupowania, co zmuszałoby Torysów do wyboru nowego premiera. Również część polskich komentatorów, m.in. prof. Mieczysław Ryba, zwraca uwagę na słabą pozycję May w partii.

Wcześniej szef Rady Europejskiej Donald Tusk poinformował o zwołaniu na 25 listopada nadzwyczajnego szczytu 27 państw Unii Europejskiej ws. Brexitu. Przywódcy państw członkowskich UE mają zatwierdzić na nim porozumienie pomiędzy Unią a Wielką Brytanią. Wcześniej negocjatorzy muszą jednak uzgodnić maksymalną długość okresu przejściowego. W tym czasie Wielka Brytania straci wszystkie swoje unijne prawa głosu i wpływy, ale wszystko inne pozostanie bez zmian. Dotyczy to m.in. prawa obywateli krajów UE do życia i pracy w Wielkiej Brytanii, jak również nadzoru sądów UE czy płatności budżetowych.

Z dotychczasowych postępów w sprawie zadowolona jest kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Projekt umowy w sprawie opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej muszą teraz zaaprobować wszystkie państwa członkowskie Unii. Następnie będą o niej decydować Parlament Europejski i parlament brytyjski.

PAP / RIRM /rp.pl /Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply