Jeszcze w tym roku na polskie tory ma wyjechać pierwszy pociąg Dart – zapewnia PKP InterCity.

Pierwszy z dostarczanych przez Pesę Bydgoszcz elektrycznych zespołów trakcyjnych typu Dart rozpocznie kursowanie rozkładowe we wtorek, 29 grudnia, od przejazdu z Warszawy do Lublina, podało PKP Intercity.

23 maja br. PKP Intercity i Pojazdy Szynowe Pesa Bydgoszcz podpisały umowę na zakup 20 elektrycznych zespołów trakcyjnych Dart. Wartość projektu to ponad 1,3 mld zł. Do 13 grudnia bydgoskie zakłady Pesa miały przekazać 20 pociągów. Niedostarczenie ich do końca roku groziło utratą ok. 570 mln zł z dotacji z Unii Europejskiej.

Przewoźnik zawarł jednak z Pesą porozumienie, które zakłada, że mimo opóźnień w dostarczeniu pociągów uda się zachować unijne środki.

Czesław Warsewicz, były prezes PKP Intercity zwraca uwagę, że Polska może utracić znacznie większe środki na kolej, które pochodzą z poprzedniej perspektywy finansowej.

Polska kolej z perspektywy lat 2007-2013 może stracić aż 20 mld zł. To są gigantyczne kwoty. Straci w tym sensie, że nie wykorzysta na inwestycje infrastrukturalne i taborowe. W interesie Polski jest to, żeby te pieniądze wykorzystać w maksymalnej kwocie. Tych dni zostało naprawdę niewiele. Z jednej strony to jest wykorzystanie pieniędzy, a z drugiej jest to lepsza jakość usług dla podróżnego. Ta lepsza oferta poprzez nowy tabor jest konieczna– zaznacza Czesław Warsewicz.

Nowe pociągi będą kursować na trasach: Jelenia Góra – Wrocław – Łódź – Warszawa- Białystok/Lublin oraz Białystok/Lublin – Warszawa – Koluszki – Częstochowa – Katowice – Bielsko Biała.

radiomaryja.pl/forsal.pl/KRESY.PL

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mopveljerzyjj
    mopveljerzyjj :

    http://wolna-polska.pl/wiadomosci/lokomotywa-dyzurny-psychiatra-kraju-2015-11
    =====To było sześćdziesiąt lat temu. Kolej była wspaniałą, potężną instytucją, z której byli dumni nie tylko kolejarze. Dumni byli wszyscy Polacy. Pociągi jeździły często, punktualnie i… szybko. Tak, tak – te stare, romantyczne i niezawodne parowozy ciągnęły szybciej wagony, niż współczesne potężne lokomotywy elektryczne. I bilety były tanie. Bo dziś kolej podzielona jest na spółki. Każda spółka ma swoich prezesów z kominowymi płacami, a ci zastępców. W każdej spółce jest plejada dyrektorów mających również zastępców. Dyrektorzy z kolei mają po kilku pracowników i tym sposobem jest więcej urzędników niż maszynistów i innych ciężko pracujących kolejarzy. Urzędnicy, aby wykazać się, że coś robią, zmieniają stale rozkłady jazdy. Kiedyś rozkłady zmieniano raz w roku, później dwa razy. Teraz codziennie. Co dzień trzeba sprawdzać rozkład w internecie, bo oszukać się można łatwo. Ale żeby chociaż te pociągi jeździły zgodnie z rozkładem! Ostatnio jadąc z Warszawy do Lublina, pociąg opóźnił się ok. trzech godzin. Totalny burdel. Jadąc gdziekolwiek dalej koleją w Polsce, widać małe zapyziałe stacyjki z peronami zarośniętymi zielskiem, rozpadającymi się budynkami, niebezpiecznymi przejazdami bez dróżników. I coraz mniej połączeń, coraz mniej pociągów, co powoduje, że na kolej trudno liczyć, więc jest coraz mniej pasażerów. A jak nie ma pasażerów, likwidują całe linie kolejowe. Całkowity upadek. Demony władzy zlikwidowały Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego, bo lepiej kupić nowe wagony za granicą. Przynajmniej ktoś może wziąć łapówkę od producenta. Tak kupiono pierdolino (jak publicznie, i słusznie nazwała ten twór Bożena Dykiel). Bo przecież kupując polski skład pięciokrotnie taniej, o podobnych parametrach, decydent, lub grupa decydentów nie wybuduje sobie pałaców! Po co zatrudniać polskiego robotnika, skoro lepiej dać zarobić obcemu? Ale o czym tu gadać. Tak jest ze wszystkim. Zbyt wcześnie rozebrano w Polsce szubienice.

    Dyżurny Psychiatra Kraju

    Cezary Piotr Tarkowski