Armia Izraela wzywa Palestyńczyków zgromadzonych w mieści Rafah i na jego wschodnich peryferiach do przemieszczenia się w inny rejon Strefy Gazy, co zapowiada atak zbrojny na miasto.

Jak podała w sobotę Al Jazeera apel izraelskiej armii został skierowany do mieszkańców wschodniej części i peryferii miasta Rafah przy granicy z Egiptem. Komunikat taki wydała służba prasowa armii, zrzucane są również ulotki oraz rozsyłane wiadomości sms czy wykonywane telefony do mieszkańców. Celem ataku ma być więc ten sektor w którym bezpośrednio znajduje się jedyne przejście graniczne łączące Strefę Gazy z Egiptem, które już wcześniej zostało zajęte przez Izraelczyków. Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA) szacuje, że z miasta, przez miesiące stanowiącego azyl dla uciekających z innych miejsc Strefy Gazy, teraz z kolei uciekło około 150 tys. osób. Izraelczycy szacują tę liczbę na 300 tys.

Sytuacja jest krytyczna, bowiem w Rafah i wokół miasta zebrało się około 1,4 mln osób. Już pod koniec zeszłego roku wytworzyła się tam trudna sytuacja humanitarna.

Wcześniej w sobotę Izraelczycy wydali nakaz ewakuacji Szabury i okolic kuwejskiego szpitala specjalistycznego, powiedział korespondent Al Jazeery Tarik Abu Azum, dodając, że „ludziom każe się uciekać, ponieważ obszary te staną się w przyszłości strefą działań wojskowych armii izraelskiej. Sytuacja jest całkowicie tragiczna”.

Sahib al-Hams, dyrektor szpitala w Rafah, potwierdził, że rozszerzony nakaz ewakuacji objął kuwejcki szpital w mieście Rafah, gdzie leczona jest znaczna liczba pacjentów i osób rannych. „Pacjenci i osoby ranne nie mają innego miejsca niż ten szpital” – oznajmił al-Hams w wiadomości wideo uzyskanej przez Al Jazeerę, prosząc o „natychmiastową ochronę międzynarodową” dla placówki.

Izraelczycy twierdzą, że rejon miejscowości Al-Mawasi na zachodnim wybrzeżu Gazy jest „bezpieczną strefą humanitarną”, do której powinni skierować się ludzie przebywający w Rafah. Jednak organizacje humanitarne i wysiedleni Palestyńczycy twierdzą, że już stłoczonych jest tam dziesiątki tysięcy ludzi, którzy borykają się z poważnymi niedoborami żywności i wody, a także okresowymi ostrzałami.

Georgios Petropoulos, urzędnik Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) w Rafah, powiedział agencji prasowej Associated Press, że pracownicy organizacji humanitarnych nie mają zapasów, które pomogłyby im zakwaterować w nowych lokalizacjach i zapewnić wyżywienie dziesiątkom tysięcy nowych osób z Rafahu.

Nowy etap konfliktu izraelsko-palestyńskiego rozpoczął się 7 października wraz z atakiem palestyńskiej organizacji polityczno-wojskowej Hamas na południowy Izrael. Hamas wystrzelił według różnych szacunków 2-5 tys. pocisków rakietowych, a następnie rozpoczął ofensywę, której częścią był desant przeprowadzony za pomocą motolotni i łodzi.

Izrael zareagował na to zmasowanym atakiem, w tym masowym bombardowaniem i ostrzałem zabudowy Gazy. Wprowadził także całkowitą blokadę palestyńskiej eksklawy, obejmującą także odcięcie od żywności, leków, energii elektrycznej i wody. Większość mieszkańców palestyńskiej ekslawy uciekła ze swoich domów do jej południowej części, rejonu granicznego miasta Rafah. Wielu z nich żyje tam w prowizorycznych warunkach. W regionie brakuje żywności, wody, lekarstw, dachu nad głową, energii elektrycznej. Dochodziło do ataków Izraelczyków na konwoje z pomocą humanitarną oraz Palestyńczyków próbujących ją odebrać.

Struktury medyczne w Strefie Gazy szacowały w sobotę, że od początku konfliktu zginęło co najmniej 34 971 osób Palestyńczyków, a 78 641 zostało rannych. Zdecydowana większość to cywile. Skorygowana liczba ofiar śmiertelnych w Izraelu w wyniku ataków Hamasu z 7 października wynosi 1139 osób. Przy czym część zginęła na skutek interwencji izraelskiej armii. Kilkadziesięciu Izraelczyków jest nadal przetrzymywanych przez Hamas.

aljazeera.com/kresy.pl

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply