Przez unijne sankcje i działania odwetowe Białorusi wielu polskim firmom, obsługującym handel ze Wschodem, grozi zerwanie kontraktów, zwolnienia, a w końcu bankructwo. „Teraz zacznie się eldorado dla ciężarówek z Kazachstanu, Uzbekistanu, Azerbejdżanu, Pakistanu, Turcji, Serbii, Czarnogóry, Mołdawii i oczywiście z Ukrainy”.

Jak informowaliśmy, od północy w sobotę 16 kwietnia pojazdy transportowe zarejestrowane w Unii Europejskiej nie mogą wjeżdżać na terytorium Białorusi. To reakcja odwetowa na nowe unijne sankcje, w ramach których zakazano białoruskim i rosyjskim przewoźnikom wjazdu na teren UE. Pojazdy na „unijnych” rejestracjach wyjątkowo mogą przejeżdżać przez określone punkty kontrolne do specjalnie wyznaczonych stref, w celu dokonania operacji przeładunkowych i zmiany naczep. Ograniczenia te do 23 kwietnia br. nie dotyczą pojazdów z UE, które wjechały na terytorium Białorusi przed sobotą 16 kwietnia. Jednoczenie, samochody transportowe na rejestracjach unijnych przewożące pocztę i żywe zwierzęta, mogą dalej jeździć bez ograniczeń.

Portal Onet.pl zwraca uwagę, że sankcje uderzają rykoszetem także w polskie firmy. Przypomnijmy, że polscy transportowcy liczyli na rekompensaty dla przewoźników, którzy zrezygnują z przewozów do Rosji i Białorusi, w związku z unijnymi sankcjami. Zaznaczano, że mogłyby być to np. dodatkowe zlecenia ze spółek skarbu państwa, dzięki czemu polskie firmy mogłyby pozwolić sobie podjąć decyzję o rezygnacji z rosyjskich i białoruskich rynków. Jak podała stacja RMF FM, przewoźnicy mieli interweniować w opisywanej sprawie ponad miesiąc temu, lecz rząd nadal nie odpowiedział.

 

Z kolei Polska Izba Cła, Logistyki i Spedycji miesiąc temu zaapelowała m.in. do premiera o utworzenie tarczy ochronnej dla branży celnej, by zniwelować skutki finansowe, które ponoszą przedsiębiorcy w wyniku wojny na Ukrainie. W piśmie zaznaczono, że wprowadzone na początku marca br. unijne sankcje doprowadziły do ograniczenia handlu w ok. 90 proc. w obszarze towarów importowanych z Rosji i Białorusi, przez co agencje celne w znacznej mierze utraciły zdolność utrzymania się. Jeśli nic się nie zmieni, na początku czerwca skończy się okres przejściowy i handel zostanie całkowicie zatrzymany, co zmusi wiele agencji celnych do zamknięcia swojej działalności.

Na apel odpowiedziało tylko Ministerstwo Rozwoju. Jednak prezes Izby, Piotr Gołdyn ocenił, że „nic nie wynika z tego pisma”, a zawarte tam opcje są znane i w ogóle nie odnoszą się do aktualnych problemów.

Onet.pl przytacza też wypowiedzi właścicieli niewielkich agencji celnych, którzy wraz z wprowadzeniem piątego pakietu sankcji w zasadzie stracili pracę, z powodu zablokowania możliwości ruchu ciężarówek.

Jednocześnie, jak pisze portal, „właściciele agencji celnych zgodnie przyznają, że towary płynące z Rosji i Białorusi będą teraz przepakowywane przed unijną granicą, a potem i tak wjadą na teren państw Unii”. Transport obsłużą ciężarówki zarejestrowane w krajach, które nie podlegają sankcjom.

„Teraz zacznie się eldorado dla ciężarówek z Kazachstanu, Uzbekistanu, Azerbejdżanu, Pakistanu, Turcji, Serbii, Czarnogóry, Mołdawii i oczywiście z Ukrainy” – powiedziała Ewelina Grygatowicz-Szumowska, dyrektor zarządzająca agencji celnej Terminus Group z Białegostoku.

Jak twierdzą przedsiębiorcy z poszkodowanych sankcjami branż, blokowanie ciężarówek to „kolejna bzdura”, która utrudnia im życie. Ich zdaniem, biznes bardzo szybko reaguje na obostrzenia i bardzo szybko znajduje takie rozwiązania, żeby je obejść. Prezes Gołdyn uważa, że „wszystko, co szło z Białorusi, będzie teraz jechało przez Ukrainę i przejedzie”. Wyjaśnił, że od wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej obroty z Ukrainą wzrosły o ok. 20 proc., gdyż do agencji celnych wróciły firmy, które wcześniej ściągały towary z Białorusi, a teraz robią to przez Ukrainę.

Jarosław Mystkowski, prezes agencji celnej DTA powiedział, że bankructwo grozi wszystkim, którzy są związani z granicą wschodnią. Zaznaczył, że zerwane zostały nie tylko wieloletnie kontrakty o współpracy branż, ale wykonano też „potężne przedpłaty za towar”, którego teraz nie można przywieźć, a przez blokady kont, pieniądze za sprzedany towar są zamrożone. Dodaje, że przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że sankcje mogą przyczynić się do szybszego zakończenia wojny, ale zaznacza, że firmom trudno będzie przetrwać bez żadnej pomocy państwa. Inni zaznaczają, że przez sankcje na tym rynku będzie więcej pracowników niż miejsc do pracy, co będzie korzystne dla dużych koncernów, nie dla małych agencji celnych.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Onet pisze też, że sankcje wprowadzone przez UE i odwetowe działania Białorusi uderzą w wiele polskich firm transportowych. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (ZMPD) szacuje, że w efekcie ucierpi blisko 2 tys. polskich przedsiębiorstw transportowych, co przekłada się mniej więcej na 15 tys. pojazdów i 20 tys. kierowców. ZMPD dodaje, że polscy przewoźnicy jeździli też dalej, np. do Kazachstanu czy Mongolii, przejeżdżając przez Rosję i Białoruś. To uderza w firmy, które faktycznie nie robiły interesów w tych krajach. Ogółem, w ocenie ZMPD, zamknięcie tranzytu przez Białoruś i niepewna sytuacja w kontekście Rosji stawia polskich transportowców, szczególnie tych z długoletnimi kontraktami z przedsiębiorstwami w dalekiej Azji, w bardzo trudnej sytuacji. Faktycznie, mogą oni albo „odpuścić i narazić się na konieczność zapłaty poważnych odszkodowań za zerwane kontrakty”, albo próbować jeździć na około, przez Turcję i Iran, co podniesie koszty i generuje ryzyko.

„Zdaniem przewoźników w krótkim terminie może dojść do przerwania łańcucha dostaw, natomiast w dłuższym okresie polskie firmy zostaną zastąpione przedsiębiorstwami przewozowymi spoza UE” – czytamy. Wymienia się w tym kontekście firmy z Serbii czy Turcji. Przedstawiciele branży zaznaczają też, że firmy przewozowe ze wschodniej Polski, bez możliwości jeżdżenia na Wschód, w znacznej części zbankrutują, bo na obecną sytuację nie były przygotowane, a przeorientowanie się na kierunek zachodni może być dla nich zbyt kosztowne. Zwracają uwagę, że to m.in. efekt Pakietu Mobilności, ich zdaniem sprawił on, że polscy przewoźnicy są zbyt drodzy dla zachodnich partnerów.

Według Onetu, w ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie ZMPD z przedstawicielami administracji państwowej. Dotyczyło ono możliwości rekompensat dla firm, które z powodów politycznych musiały zrezygnować z przewozu towarów na Wschód. Urzędnicy mieli wówczas poinformować o o trwających pracach nad konkretnymi rozwiązaniami.

onet.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Czeslaw
    Czeslaw :

    Jak wiadomo sankcje działają w obydwie strony i powinno być tak, że ile tracą na tych sankcjach polskie firmy to procentowo powinny być obniżone uposażenia ministrów i parlamentarzystów.