Zainaugurowano obchody 74. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego

Składając kwiaty przed tablicą na gmachu przy ulicy Filtrowej w Warszawie upamiętniającą podpisanie w tym miejscu rozkazu rozpoczęcia powstania warszawskiego przedstawiciele Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, powstańcy, władze stolicy oraz żołnierze i harcerze zainaugurowali dzisiejsze obchody 74. rocznicy wybuchu walk w stolicy. – podaje Polska Agencja Prasowa.

Przemawiając pod tablicą szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk przywoływał słowa Jana Pawła II o tym, że powstania warszawskiego nie można oceniać wyłącznie w kategoriach militarnych i wyłącznie w kategoriach politycznych. „Miał rację Jan Paweł II. Powstanie Warszawskie było czymś więcej – było kolejną odsłoną w trwającej odkąd świat istnieje walce dobra ze złem. I wy, powstańcy warszawscy, stanęliście po stronie dobra, po stronie wartości, które budowały Europę i naszą cywilizacje przez stulecia” – mówił Kasprzyk.

Szef UdSKiOR polemizował z opiniami krytycznymi wobec decyzji o wywołaniu powstania. Według niego rozkaz dowódcy warszawskiego Okręgu AK płk. Antoniego Chruściela “Montera” powinien być rozpatrywany właśnie w kategoriach walki dobra ze złem. „Powstanie Warszawskie – powiedzmy to sobie bardzo mocno raz jeszcze – nie było obłędem, jak nazywają to niektórzy historycy, czy publicyści. Było dokładnie walką z obłędem, obłędem narzuconym Europie i Polsce przez narodowo-socjalistyczną niemiecką Trzecią Rzeszę, która w porozumieniu z sowietami rozpoczęła II wojną światową. Powstanie Warszawskie miało przywrócić porządek narzucony przez pogańskich Niemców, narodowych socjalistów i komunistów. Miało przywrócić świat wartości, który budował Europę i który był fundamentem Polski” – przekonywał Kasprzyk.

Płk. Antoni Chruściel „Monter” wydał rozkaz o podjęciu walk o Warszawę 31. lipca 1944 roku. Datę rozpoczęcia powstania wyznaczono na 1. sierpnia o godz. 17 – „godzinie W”.

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane było na kilka dni – trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej sięgnęły około 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, (około pół miliona osób), wypędzono z miasta, po czym przystąpiono do jego systematycznego niszczenia.

CZYTAJ TAKŻE: Oficjele przerwali przemówienie powstańca warszawskiego [+VIDEO]

Kresy.pl / PAP

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Gaetano
    Gaetano :

    Tak, “nie można oceniać wyłącznie w kategoriach militarnych i wyłącznie w kategoriach politycznych”, a w kategoriach potwornej zbrodni na Narodzie Polskim, tak jakby warszawiacy mało jeszcze wtedy wycierpieli i przelali krwi. Powstanie nie miało nawet iluzorycznych szans na powodzenie, a jednak kanalie, które stały za tym ludobójczym rozkazem, wciąż stoją na piedestale i wciąż ulice i skwery są nazywane ich nazwiskami, zbrodniarzami, którzy (prawie) wszyscy dożyli spokojnie swych dni nie mając sobie absolutnie nic do zarzucenia. Przecież Warszawa miała “spłynąć krwią”, a wtedy “świat się dowie”, jak chciał bandzior Okulicki. Ale dzisiaj wielu jest piewców, jak wspomniany szef UdSKiOR, po którym można się było spodziewać zagrywką JP2, i wielu innych zawodowych kłamców, którzy znajdą dziesiątki powodów w obronie decyzji o wybuchu powstania, a to że Polacy pokazali honor, że “zdrada” Stalina…,etc. Oby ten haniebny czas się skończył, a ci zbrodniarze zostaną zdegradowani i chociaż pośmiertnie osądzeni.

  2. jwu
    jwu :

    Krew człowieka zalewa ,jak poczyta o ofiarach tego powstania.Profesorowie ,lekarze,prawnicy i inni przedstawiciele inteligencji musieli zginąć ,bo Panowie z Londynu ,chcieli zmienić ustalenia wielkiej trójcy z Teheranu.

  3. zbigniew2707
    zbigniew2707 :

    W sumie zginęło około 20 tysięcy żołnierzy AK i Armii Berlinga oraz od 150 do 180 tysięcy cywilów, wobec mniej niż 2 tysięcy zabitych Niemców. Stąd łatwo wyliczyć, że stosunek poległych wojskowych polskich i niemieckich kształtował się jak 11:1. A jeżeli uwzględnimy w tym wyliczeniu jeszcze ofiary poniesione przez ludność cywilną, to okaże się, że za każdego zabitego w powstaniu Niemca śmierć poniosło od 75 do 90 Polaków. Zadajmy zatem pytanie, czy sprawców tej katastrofy narodowej słuszniej by było postawić przed sądem, czy czynić z nich bohaterów narodowych i stawiać pomniki?
    To zakłamywanie historii, polegające na stawianiu ich za wzór dla nowych pokoleń, wznoszenie pomników, przywoływanie ich nazwisk i ?zasług? przy nazewnictwie ulic (praktycznie w każdym większym mieście), szkół i drużyn harcerskich, może mieć zgubne skutki dla rozwoju życia publicznego i tworzenie wzorców wychowawczych we współczesnej Polsce. Należy dziś powiedzieć prawdę, że jedną z poważnych przesłanek prowadzących do kapitulacji powstania było to, że ludność zaczęła się burzyć. Zaczęła tego żądać. Trudno chyba jej się dziwić, że po dwóch miesiącach gehenny, nazwanej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego zwolenników i usłużnych twórców zakłamanego Muzeum Powstania Warszawskiego ?dniami odzyskanej wolności?, musiało do tego dojść.
    Powstanie, dziś to wiemy z wielorakich dokumentów i ocen, najczęściej nie polskich, można było poddać po pierwszym tygodniu, przed poniesieniem tych straszliwych strat, a także w sierpniu i na początku września, kiedy wiadomo już było, że premier Mikołajczyk nic nie załatwił ze Stalinem, i że pomoc sowiecka przy tej ?niezłomnej? postawie jego rządu nie nastąpi. Zwlekanie z decyzją o kapitulacji obciąża stronę polską, gdyż Niemcy szukali porozumienia i zakończenia powstania. Ich dowódca generał von dem Bach-Zelewski powiedział po kapitulacji powstania, że mógł wybić wszystkich mieszkańców Warszawy przy pomocy artylerii i lotnictwa. Ale nie chciał tego robić. Stąd wniosek, że z taką dumą dziś wypowiadane przez apologetów powstania, na czele z jednym z dzisiejszych moralnych autorytetów Władysławem Bartoszewskim, oceny, że powinniśmy chlubić się tym, że przetrwało ono 63 dni, jest wielkim nonsensem i zakłamaniem. Powiedzmy wreszcie prawdę: powstanie warszawskie już po pierwszych 5?6 dniach, przy braku ofensywy sowieckiej, straciło swój sens, gdyż na tyle było zaplanowane. Reszty miała dokonać Armia Czerwona. W oflagowanym biało-czerwonymi symbolami mieście, w chorej wyobraźni rządu emigracyjnego i dowództwa AK, u ich przedstawiciela w Warszawie miał zameldować się radziecki dowódca marszałek Konstanty Rokossowski i prowadzić pertraktacje o dalszych działaniach tej armii i jej poruszaniu się przez Polskę na Berlin. To akurat, przy zerwanych stosunkach dyplomatycznych, nie było w zamiarach żadnego z uczestników konferencji w Teheranie. [email protected]