Instytut Ordo Iuris upublicznił nagranie z interwencji polskiego konsula w Norwegii Sławomira Kowalskiego w obronie praw polskich rodziców. Norweskie władze twierdziły, że zakłócał porządek i pracę policji i domagały się jego odwołania. Nagranie przeczy tej narracji i pokazuje, że norwescy urzędnicy oraz policjanci naruszali prawo międzynarodowe.

Jak informowaliśmy, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Norwegii zdecydowało się wydalić kierownika wydziału konsularnego w ambasadzie RP w tym kraju Sławomira Kowalskiego. Potwierdziła to rzeczniczka tego resortu, Ane Haavardsdatter Lunde. Jak poinformowała, powodem tej decyzji jest „niezgodna z rolą dyplomaty działalność konsula w kilku sprawach konsularnych, w tym jego niewłaściwe zachowanie wobec funkcjonariuszy publicznych”. Szef MSZ Jacek Czaputowicz postanowił, że polski konsul w Norwegii Sławomir Kowalski, który bronił polskich rodzin przed odbieraniem im dzieci, pozostanie na stanowisku do końca kadencji.

Przypomnijmy, że według dominujących opinii władzom Norwegii nie spodobała się działalność konsula Kowalskiego w obronie praw polskich rodziców. Podjął on działania w sprawie 150 polskich rodzin, którym norweska instytucja publiczna Barnevernet odebrała lub próbowała odebrać dzieci. Nikt ze strony norweskiej nie chciał jednak oficjalnie sprecyzować, dlaczego domagają się wyjazdu konsula.

„Norweskie władze zarzucają polskiemu konsulowi „agresywne utrudnianie pracy urzędników oraz nieposłuszeństwo wobec Policji”. Tymczasem, jak wynika z publikowanego przez nas po raz pierwszy nagrania, to norwescy urzędnicy oraz policjanci naruszali prawo międzynarodowe uniemożliwiając konsulowi kontakt z małoletnim polskim obywatelem” – oświadcza Ordo Iuris, które opublikowało nagranie z jeden z interwencji konsularnych polskiego dyplomaty.

„To bezpośrednie naruszenie gwarantowanego prawem międzynarodowym statusu konsula, jego prawa do porozumiewania się z polskimi obywatelami i jego nietykalności osobistej. Pokazujemy nagranie z ingerencji polskiego konsula w Oslo” – napisał na Twitterze prezes Ordo Iuris, mec. Jerzy Kwaśniewski.

Chodzi najpewniej o głośną sprawę z czerwca ubiegłego roku, gdy polski konsul w Norwegii próbował pomóc polskiemu małżeństwu w spotkaniu z synem, odebranym przez norweski urząd ds. opieki nad dziećmi (Barnevernet), lecz został wyrzucony przez policję.

Na załączonym nagraniu trwającym niespełna 15 minut zarejestrowano, jak na początku polski konsul w Norwegii Sławomir Kowalski wyjaśnia, że nie pozwolono jemu i towarzyszącej mu polskiej psycholog na udział w spotkaniu poskich rodziców z dzieckiem, o co sami prosili.

Zaraz po tym na miejsce przybyli norwescy policjanci. Konsul wyjaśniał, że domaga się przestrzegania art. 36 konwencji wiedeńskiej o stosunkach konsularnych. Tłumaczył, że polscy obywatele chcieli jego obecności przy rozmowie z dzieckiem, czego mu odmówiono. – Mam nadzieję, że przyszli tu państwo wyegzekwować prawo – powiedział dyplomata. Rozmowy prowadzono w języku angielskim.

Jeden z policjantów powiedział, że zostali wezwani przez pracowników instytucji, którzy twierdzili, że polski konsul im groził. Ten wyjaśniał, że polscy rodzice i ich dziecko domagali się jego obecności. Powiedział, że sam miał zamiar wezwać policję, ponieważ pracownicy Barnevernet uniemożliwiali mu wykonywanie obowiązków.

Policjanci porozmawiali z pracownikami Barnevernet. Po kilku minutach podeszli do konsula i towarzyszącej mu psycholog i kazali im natychmiast opuścić budynek, ponieważ właściciele nie życzą sobie ich obecności. – Musicie opuścić budynek. Nie macie prawa być w środku – powiedziała policjantka. Konsul Kowalski zapytał, co z artykułem 36 konwencji weneckiej, na co odpowiedziała, że jej nie zna. – To niedobrze dla pani – powiedział dyplomata, jednak policjanci zaczęli stanowczo domagać się, żeby opuścił budynek. Konsul poprosił o rozmowę z przełożonym policjantów. – Właśnie z nim rozmawialiśmy. Macie natychmiast opuścić budynek – odparli.

Polski konsul zaznaczał, chce obserwować spotkania polskiej pary z dzieckiem, na co usłyszał, że nie ma do tego prawa. Jeden z policjantów powiedział, że dyplomata ma opuścić budynek, a rozmowę Polaków z dzieckiem może śledzić przez telefon.

– Twierdzi Pan, że nie przysługują mi prawa wynikające z mocy artykułu 36 konwencji wiedeńskiej o stosunkach konsularnych? – zapytał konsul Kowalski. – Nasze prawo o policji umożliwia nam zmuszenie pana do opuszczenia budynku – odparł policjant, całkowicie ignorując uwagi o nieprzestrzeganiu międzynarodowego prawa konsularnego.

Konsul domagał się, żeby przerwano spotkanie i kontynuowano je w innym miejscu. Zapewnił, że opuści pomieszczenia proponując, by w zamian znaleziono mu miejsce, w którym będzie mógł wykonywać swoje obowiązki konsularne. Policjanci odmówili. Polski dyplomata tłumaczył, że to świadomie utrudnianie mu wykonywania obowiązków konsularnych. Zaznaczył, że o jego obecność poprosili polscy obywatele oraz ich dziecko.

Norwescy policjanci oświadczyli, że konsul ma opuścić budynek, a towarzysząca mu polska psycholog również centrum miasta na 24 godziny. Tłumaczyli, że mają takie prawo, jeśli ktoś zakłóca porządek, a ich zdaniem wykonywanie przez polskiego konsula swoich obowiązków było zakłócaniem porządku.

Zagrozili też, że jeśli policjanci zobaczą ją w centrum miasta, to zostanie zatrzymana i doprowadzona na komisariat, a jeśli nie wyjdą sami, to zostaną wyprowadzeni siłą. – Ma pan jedyną szansę, żeby wyjść teraz – powiedziała jedna z policjantek. Konsul przypominał, że ma immunitet dyplomatyczny, ale wzbudziło to w norweskich policjantach zmiany postępowania. Jedna z policjantek najwyraźniej przytrzymała konsula (nie widać tego na nagraniu, on sam mówi, że jest dotykany), który zwrócił uwagę, że to naruszenie immunitetu i nietykalności cielesnej. Nagranie kończy się, gdy konsul wchodzi do windy, żegna się i opuszcza budynek.

Wcześniej informowaliśmy, że do zdarzenia miało dojść 21. czerwca w ośrodku Barnevernet, w którym odbywają się widzenia rodziców z dziećmi. Tydzień wcześniej urzędnicy BV zabrali dziecko polskiej parze w czasie, gdy przebywało w szkole – chłopiec jest pierwszoklasistą. Polskie małżeństwo pojawiło się na widzeniu w asyście tłumacza (początkowo norweskie władze nie chciały się na jego obecność zgodzić), polskiego konsula i polską psycholog współpracującą z konsulatem. Na podstawie relacji świadków, gdy doszło do spotkania, dziecko ucieszyło się, słysząc polski język. Jednak pracownica BV zabroniła konsulowi udziału w widzeniu. Dyplomata powołał się wówczas na konwencję genewską i norweskie prawo.

Działalność Barnevernet jest przedmiotem krytyki w wielu państwach, które uważają, że jej urzędnicy zbyt pochopnie, na podstawie wątpliwych pretekstów podejmują daleko idące działania włącznie z odbieraniem dzieci ich rodzicom i umieszczaniem potomstwa w rodzinach zastępczych. W 2017 r. do Polski uciekła Norweżka Silje Garmo, której Barnevernet odebrał jedno dziecko i próbował odebrać kolejne, pod pretekstem nadużywania przez Garmo środków przeciwbólowych. W grudniu 2018 roku władze Polski udzieliły Garmo azylu, tym samym stała się ona pierwszym oficjalnym uchodźcą z Norwegii od czasu drugiej wojny światowej.

Ordo Iuris / youtube.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply