Berlin i Paryż porozumiały się przeciwko polskim władzom i teraz wspólnie naciskają na Polskę. Angela Merkel i Emmanuel Macron chcą głębszej integracji struktur europejskich, a wręcz stopniowego przekształcenia strefy euro w europejskie państwo federalne. Czy działania tandemu Merkel-Macron doprowadzą do rozbicia jedności Grupy Wyszehradzkiej?

W swoim komentarzu „Berlin i Paryż porozumiały się przeciwko polskim władzom”, brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon zwraca uwagę, że Francja i Niemcy porozumiały się ws. wspólnego naciskania na Polskę w kwestii praworządności i solidarności w przyjmowaniu uchodźców.

„Niemcy i Francja idą ręka w rękę”

Dziennikarka, powołując się na nieoficjalnie informacje od unijnych dyplomatów podaje, że „Berlin i Paryż podzieliły się rolami” w tej kwestii. Jej zdaniem nie wiadomo, w jakim stopniu Niemcy zrezygnują z pozostałości swej dotychczasowej polityki wspierania Polski z czasów rządów PO-PSL, w. Podkreśla, że „Niemcy i Francja idą ręka w rękę”. Także w kwestii oceny postaw Polski i innych krajów Europy Środkowej.

Zdaniem Szymańskiej-Borginon, do tej pory Berlin ws. Polski wypowiadał się „bardziej powściągliwie” – ze względów historycznych i ekonomicznych. Zaznacza jednak, że podczas piątkowego szczytu UE kanclerz Angela Merkel aż dwukrotnie poparła prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Który „który ostro i otwarcie skrytykował nasz region za nieprzestrzeganie europejskich wartości i brak solidarności”. Macron oskarżył wręcz kraje V4 o zdradę Europy. Zarzucając im, że traktują UE jak supermarket.

Przeczytaj: Macron oskarża innych o antyeuropejskość chcąc zablokowania konkurencji z Europy Środkowej

Merkel otwarcie poparła działania KE ws. Polski czy Węgier. – Popieram KE, która mówi, że trzeba wdrażać państwo prawa. W tym kontekście jest ważne, że Macron znowu to podkreśla. To też pokazuje, że w tej sprawie jest identyczne podejście Francji i Niemiec – mówiła kanclerz Niemiec.

Według korespondentki RMF, dla Niemiec taka sytuacja jest wygodna, gdyż może „chować się” za plecami krytykującej państwa naszego regionu Francji. Niemcy, ze swojej strony, mają dzięki temu otwarte pole do atakowania Grecji.

Zaznacza również, że Macron przejął niemiecka retorykę w sprawach migracji, która dotąd nie była dla niego specjalnie istotna. Podkreśla, że „tego oczekuje od niego Berlin”. Prezydent Francji publicznie stwierdził, że „przyjmowanie uchodźców to nasz obowiązek” i „sprawa honoru”.

Macron stosuje tu dwustopniową metodę działania. Najpierw rozmowa na ten temat w trakcie spotkań dwustronnych, a przy braku rezultatów – publiczna. Według nieoficjalnych informacji, francuski prezydent postąpił już w ten sposób w przypadku Polski. Najpierw „w cztery oczy” rozmawiał o tym podczas szczytu NATO w Brukseli z prezydentem Dudą, a później zajął zdecydowane stanowisko w wypowiedziach dla mediów. Działania te mają mieć poparcie Angeli Merkel.

– Czy Berlin będzie chciał wykorzystać francusko-niemiecki tandem, by ograniczyć przyszły budżet UE i pieniądze dla Polski? Czy to porozumienie Berlina i Paryża może doprowadzić do upokorzenia Polski i przegłosowania w kwestii stałego mechanizmu relokacji uchodźców? Czy Berlin gotowy jest na taki kryzys w Europie, który może nieodwracalnie podzielić Unię? To są pytania, które z pewnością muszą sobie stawiać polskie władze – uważa Szymańska-Borginon.

Nowy wigor niemiecko-francuskiego silnika

Z kolei na łamach niemieckiego „Die Welt” w artykule sceptycznie nastawionym do przyszłości Grupy Wyszehradzkiej czytamy, że zwycięstwo prounijnego Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich we Francji „nadało wigoru niemiecko-francuskiemu silnikowi”.

– Macron i Angela Merkel chcą głębiej zintegrowanych europejskich struktur (…) strefa euro mogłaby krok po kroku rozwinąć się w coś w rodzaju europejskiego państwa federalnego, pozostawiając na zewnątrz pozostałe kraje – pisze „Die Welt”.

Gazeta zaznacza, że grupa V4 przy debacie nt. migrantów przebiła się ze swoimi postulatami, które są zarazem „zaprzeczeniem niemieckiej polityki otwartości”. Zwraca też uwagę, że w ostatnim czasie znaczenie Grupy Wyszehradziej wzrosło. „Die Welt” dodaje jednak, że „ten wzrost narodowej niezależności i odwrót od idei federalnej Europy, stoi w sprzeczności z tym, co myśli się na ten temat w Berlinie czy Wiedniu”.

– Wyszehrad nie chce iść w kierunku federacji, ale z drugiej strony nie chce pozostać na peryferiach w momencie, gdy rdzeń Europy stanie się nowym biegunem mocy – pisze dziennik. – Dlatego kraje grupy stoją przed dylematem. Czy pozostać przy swoim zdaniu i ewentualnie stracić wiele dynamiki gospodarczej, czy też pójść razem z resztą.

Niemiecka gazeta sugeruje zarazem, że w istocie postawa poszczególnych krajów w kwestii dalszych relacji z UE różni się. Wskazuje, że Polska jest zdecydowanie przeciw kompromisom, podczas gdy Węgry są spokojniejsze i proponują poczekać i zobaczyć co się stanie. Czesi boją się „odstawienia na boczny tor”, a będąca w strefie euro Słowacja dostrzega pewną szansę, by „wejść do unijnego rdzenia”.

– Z jednej strony znajdują się Czechy i Słowacja, z tendencjami zbliżenia do Niemiec, z drugiej strony Węgry i Polska – pisze „Die Welt”. Przyznaje jednocześnie, że rozbicie jedności V4 przez tandem Markel-Macron jest mało prawdopodobne. Ponieważ wyborcom w krajach Grupy generalnie nie podobają się tendencje w kierunku „głębszej integracji”. Przypomina, że aż 70 procent Czechów odrzuca wspólną walutę euro.

– Na razie sytuacja wygląda jednak następująco: Węgry i Polska chcą więcej, a nie mniej swobody w UE. W ostateczności nawet tylko jako dwójka, jeśli Czechy i Słowacją odpadną – ocenia Die Welt.

Rmf24.pl / dw.de / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply