W Niemczech socjaldemokraci wywołali dyskusję ws. wycofania z Niemiec amerykańskiej broni jądrowej. Obie strony przywołują m.in. argumenty związane z Polską i możliwością zabiegania Warszawy o rozlokowanie w naszym kraju takiej broni w systemie Nuclear Sharing. Sprawę opisuje portal Defence24.pl.

W Niemczech prominentni przedstawiciele partii SPD nawołują do wycofania z terytorium Niemiec amerykańskiej broni jądrowej. Rolf Mützenich, szef frakcji socjaldemokratów w niemieckim parlamencie, wezwał do tego w wywiadzie dla „Tagesspiegel”. Wcześniej szefowa niemieckiego resortu obrony Annegret Kramp-Karrenbauer, która wywodzi się z CDU, koalicjanta SPD, ogłosiła plan zakupów następców samolotów Tornado. Uwzględniają one, poza niemieckimi Eurofighterami, również amerykańskie samoloty F/A-18 Super Hornet, które mogą przenosić amerykańską, taktyczną broń jądrową, rozmieszczoną w Niemczech w programie NATO Nuclear Sharing.

Amerykański program Nuclear Sharing polega na rozmieszczeniu broni atomowej w bazach USA na terytoriach państw NATO. W razie konfliktu jest ona, za zgodą Waszyngtonu, użyczana ich siłom zbrojnym. W programie tym biorą udział m.in. Niemcy. Na ich terytorium znajduje się kilkadziesiąt amerykańskich taktycznych bomb atomowych B-61.

 

Wypowiedź Mützenicha wywołała dyskusje. Poparła go m.in. przewodnicząca SPD, Saskia Esken, której zdaniem pieniądze na ten cel powinno się przeznaczyć na walkę z nierównościami społecznymi i edukację. Inne stanowisko zająć szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas, wywodzący się z SPD, twierdząc, że takie „jednostronne kroki” podkopałyby zaufanie do Niemiec ze strony najważniejszych sojuszników, osłabiając NATO. Krytyczne zdanie wyrazili też politycy CDU/CSU, popierający udział Niemiec w NATO Nuclear Sharing.

Przypomnijmy, że latem 2018 roku ówczesny szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel w trakcie wizyty w USA poparł propozycję kandydata SPD na kanclerza Martina Schulza ws. wycofania z Niemiec amerykańskiej broni atomowej.

Portal Defence24.pl zwraca uwagę, że kilku niemieckich ekspertów uważa, iż wycofanie z Niemiec broni jądrowej mogłoby skłonić Polskę do zabiegania o rozmieszczenie jej na swoim terytorium, co z kolei doprowadziłoby do reakcji Rosji. Cytuje m.in. głos Ulricha Specka z German Marshall Fund:

„Niemcy mogą porzucić nuklearne odstraszanie. To zmusza Polskę do tego, by ponownie przemyśleć kwestię nuklearnego odstraszania. I to motywuje Rosję, by intensyfikowała swoją strategię wpływu w Europie Środkowej i Wschodniej. Wynik: więcej konfliktów na Wschodzie, Europa osłabiona”.

Również rzecznik frakcji CDU/CSU Roedrich Kiesewetter ds. polityki zagranicznej i obronnej uważa, że realizacja propozycji SPD postawiłaby pod znakiem zapytania wspólną transatlantycką przestrzeń bezpieczeństwa, skłaniając przy tym „kraje takie jak Polska do żądania rozmieszczenia” u siebie broni jądrowej. O możliwości dążenia Polski do rozmieszczenia na swoim terytorium broni jądrowej, w wypadku jednostronnego wyjścia Niemiec z NATO Nuclear Sharing mówił też Tobias Bunde z Munich Security Conference.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Ponadto, także sam Mützenich wspomniał o Polsce, twierdząc, że Warszawa oferowała wcześniej, aby „rozmieścić amerykańskie wojska w Fort Trump oraz przyjąć taktyczną broń jądrową”.

Defence24.pl podkreśla, że rozmieszczenie w Niemczech broni jądrowej w systemie Nuclear Sharing ma wielu przeciwników. Zwraca się też uwagę na przyszłoroczne wybory parlamentarne w tym kraju. Duża część SPD chciałaby koalicji z postkomunistyczną Die Linke oraz Zielonymi. Oba te ugrupowania zaciekle sprzeciwiają się udziałowi swojego kraju w programie Nuclear Sharing. Serwis ten podaje również, że „ewentualny udział Polski w NATO Nuclear Sharing to na razie raczej kwestia dyskusji eksperckiej”. Przypomnijmy, że w grudniu 2015 roku ówczesny wiceszef MON, Tomasz Szatkowski poinformował, że w ministerstwie trwały prace nad zapewnieniem Polsce dostępu do broni jądrowej. Jednak oficjalnie polskie władze nie zabiegają o takie rozwiązanie. Według Defence24.pl takie rozwiązanie wywołałoby też sprzeciw krajów Europy Zachodniej, a do tego nie wiadomo, jak odniosłyby się do tego Stany Zjednoczone. Przy czym wątek udziału Polski w systemie Nuclear Sharing czasem pojawiał się w opracowaniach ośrodków analitycznych z USA.

Akt Stanowiący NATO-Rosja z 1997 roku zawiera deklarację, według której kraje członkowskie Sojuszu nie planują rozmieszczenia sił nuklearnych na terytorium „nowych” członków i nie przewidują żadnych potrzeb w tym zakresie.

„Ewentualne rozlokowanie tego rodzaju uzbrojenia – o ile będą nadal funkcjonować mechanizmy sojusznicze, w tym system Nuclear Sharing, w którą kluczową rolę odgrywają Niemcy – byłoby bardzo mało prawdopodobne. Jednakże, w wypadku gdyby te mechanizmy przestały funkcjonować, z pewnością  terenie Polski amerykańskiej broni jądrowej mogłaby potencjalnie zostać rozważona, o ile oczywiście takim rozwiązaniem byłyby zainteresowane Stany Zjednoczone. Do tego dziś jednak droga jest bardzo daleka” – czytamy na Defence24.pl. Zaznacza też, że przystąpienie Polski do programu Nuclear Sharing byłoby bardzo trudne. Hipotetycznie kreśli jednak scenariusz, w którym USA mogłyby zlecić odpowiednie dostosowanie do tego przyszłych polskich samolotów F-35A, wraz z koniecznością zapewnienia w Polsce odpowiedniej, dodatkowej infrastruktury. Zaznaczono też, że wywołałoby to ostrą reakcję Rosji, w tym m.in. cyberataki.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Obecnie system NATO Nuclear Sharing opiera się na bombach typu B61. Są one rozlokowane w kilku bazach w Niemczech, Belgii, Włoszech, Turcji i Holandii. Jest ich łącznie mniej niż 200. Bomby są własnością USA, ale część z nich mogłaby być w wypadku konfliktu przekazana państwom uczestniczącym. Duża część samolotów uczestniczących w Nuclear Sharing, jak niektóre F-16 oraz niemieckie samoloty Tornado będą niedługo musiały zostać wycofane z linii i zastąpione. Takie kraje jak Włochy, Belgia czy Holandia w ramach tego pozyskują F-35A, dostosowane do przenoszenia broni jądrowej. Jednak przyszłość Niemiec w tym programie jest niepewna, gdyż rozważana do pozyskania Eurofightery nie mogą przenosić bomb B61, a zakup F-35 nie wchodzi w grę. Stąd rozważane są zakupy niewielkiej liczby myśliwców Super Hornet, co jednak spotyka się w Niemczech z krytyką, przy możliwym podjęciu starań o pozyskanie np. F-15 lub integrację z bronią jądrową Eurofighterów.

W bazie Bundeswehry Buechel na terenie Nadrenii-Palatynatu według niepotwierdzonych danych znajduje się 20 sztuk amerykańskiej broni z głowicami atomowymi. Chodzi o bomby typu B61. Ich siła rażenia jest kilkukrotnie większa niż zrzuconej w 1945 roku na Hiroszimę. Decyzja o użyciu tej broni należy do strony amerykańskiej.

Parę lat temu pisaliśmy, że Waszyngton planuje modernizację swojego arsenału znajdującego się w Niemczech. Pierwsze nowe bomby zmodernizowane do wersji B61-12 miały być gotowe w marcu 2020 roku. Cały program przezbrajania ma zostać zrealizowany do 2024 roku. W Niemczech rozmieszczone zostaną bomby B61-12. Rozmieszczenie tych pocisków w Niemczech ma być elementem polityki odstraszania skierowanej przeciwko agresywnej polityce Kremla w Europie Wschodniej.

Czytaj więcej: Nowa amerykańska bomba jądrowa przeszła pierwszy lotniczy test kwalifikacyjny

Defence24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply