Około tysiąca manifestantów starło się z policją w centrum Philadelphii. Nie obeszło się bez rabowania sklepów.
Uliczne protesty wybuchły z dużą mocą po zastrzeleniu przez funkcjonariuszy policji 27-letniego Afroamerykanina Walter Wallace. Policja użyła broni wobec Wallace’a, który trzymał w rękach nóż i nie chciał go odrzucić mimo polecenia funkcjonariuszy.
Zamieszki jakie rozpoczęły się w poniedziałek przybrały takie rozmiary i charakter, że władze zdecydowały się na wezwanie posiłków policyjnych oraz użycia Gwardii Narodowej, jak podało BBC. Już w poniedziałek miało też dojść przy okazji protestów do grupowego rabowania sklepów. W związku z tym policja aresztowała 91 osób. Jeden policjant trafił do szpitala ze złamaną nogą.
Podobnie było we wtorek. Wystąpienia zaczęły się typowymi marszami jednak wieczorem doszło już do prób budowy barykad z pojemników na śmieci, a następnie starć z policją. Jej funkcjonariuszy byli przygotowani na taki rozwój wydarzeń – wyposażono ich w sprzęt ochronny i do rozpraszania tłumów. Użyli oni pałek i gazu pieprzowego.
W dzielnicy Port Richmond zaczęło się masowe rabowanie sklepów co spowodowało, że miejski sztab zarządzania kryzysowego wydał apel do jego mieszkańców by nie pojawiali się w tej dzielnicy. We wtorkowych zamieszkach brało udział około tysiąca osób.
Sytuację tę podchwycił Donald Trump, który w czasie wtorkowego wiecu wyborczego w Wisconsin stwierdził, że zamieszki w Philadelphii urządzają “radykałowie wspierani przez Bidena”
bbc.com/france24.com/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!