Według sondaży exit poll i wyników po przeliczeniu większości głosów, wybory parlamentarne w Izraelu najpewniej wygrała koalicja na czele z byłym premierem, Benjaminem Netanjahu. To oznaczałoby jego powrót na stanowisko szefa izraelskiego rządu.
Sondaże exit poll opublikowane po wtorkowych wyborach wskazywały, że „prawicowo-religijna koalicja”, jak określa ją „Times of Israel”, może zdobyć w Knesecie 62 miejsca. Tym samym, sojusz skupiony wokół partii Likud byłego premiera Benjamina Netanjahu, ma szansę na minimalną większość w 120-osobowym parlamencie. Według komentatorów to pewne zaskoczenie, gdyż przedwyborcze sondaże nie wskazywały na tak duże poparcie dla tego ugrupowania.
W środę rano, po przeliczeniu około 80 proc. głosów, pozycja Likud i jej sojuszników jeszcze się poprawiła. Te rezultaty dawały koalicji Netanjahu już 65 miejsc w parlamencie, czyli stabilną większość. Sam Likud, po przeliczeniu 80 proc. głosów, zdobyłby 31 mandatów. Może jednak liczyć na swoich tradycyjnych sojuszników z ortodoksyjnych partii Szas i Jahadut Hatora, jak również na Partię Religijnych Syjonistów.
Ponadto, po raz pierwszy próg wyborczy zdołała przekroczyć konserwatywna, arabska partia Ra’am. Według exit poll, może ona liczyć na wprowadzenie do Knesetu czterech posłów. Poniżej progu znalazła się inna arabska partia Balad, ale wraz z przeliczaniem kolejnych głosów zbliżała się do granicy wyboru.
Na krawędzi progu wyborczego balansuje lewicowa partia Meretz, przy czym sondaże przedwyborcze sugerowały, że może zdobyć kilka miejsc w izraelskim parlamencie.
„Times of Israel” zaznacza, że jeśli porażka wyborcza każdej z tych partii dodatkowo wzmacnia pozycję Likudu i zwiększa szanse na sformowanie koalicji.
Według danych po przeliczeniu 80 proc. głosów, Likud wygrywa wybory. Drugie miejsce zajmuje centrolewicowa partia Jesz Atid (Jest Przyszłość) obecnego premiera, Jaira Lapida, a dalej za nią są Religijni Syjoniści (Unia Narodowa). Do Knesetu wchodzą jeszcze przedstawiciele Partii Jedności Narodowej – centroprawicowej koalicji Niebieskich i Białych Benny Gantza oraz Tikwa Hadasza (Nowa Nadzieja), ortodoksyjnych ugrupowań Sefardyjska Partia Strażników Tory (Szas) i Zjednoczony Judaizm Tory (Jahadut Hatora), a także określany mianem świecko-nacjonalistycznego Israel Bejtenu (Izrael Nasz Dom) oraz lewicowy arabski blok Hadasz-Ta’al.
Przypomnijmy, że kolejne w ostatnich latach przedterminowe wybory w Izraelu rozpisano po tym, jak rozpadła się koalicja rządząca. Pod koniec czerwca br. Kneset przegłosował samorozwiązanie. Był to skutek rozkładu zróżnicowanej koalicji, o którą opierał się rząd Naftalego Bennetta.
Rząd złożony z partii prawicowych, liberalnych i arabskich był od początku kruchy. Z minimalną większością parlamentarną i podzielony na tle kluczowych kwestiach politycznych, takich jak państwowość palestyńska i okupacja Zachodniego Brzegu przez Izrael koalicja nie okazała się trwała. Rząd przetrwał około roku.
Już wcześniej zwracano uwagę, że nowe wybory mogą przygotować grunt pod powrót do władzy byłego premiera Benjamina Netanjahu, który jest obecnie liderem opozycji. Netanjahu obiecał, że jego sojusz prawicowych, nacjonalistycznych i ultra-ortodoksyjnych partii żydowskich wygra nadchodzące głosowanie. Sondaże sugerowały wówczas, że może mieć problem z uzyskaniem większości parlamentarnej. Teraz okazało się, że udało mu się zbudować wystarczająco duże poparcie.
Timesofisrael.com / jpost.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!