Szef Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) Mołdawii Alexandru Musteata poinformował, że istnieje „bardzo wysokie” ryzyko nowej rosyjskiej ofensywy na wschód jego kraju w przyszłym roku.

Jaka przekazał w poniedziałek portal Aljazeera, szef Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) Mołdawii Alexandru Musteata poinformował, że istnieje „bardzo wysokie” ryzyko nowej rosyjskiej ofensywy na wschód jego kraju w przyszłym roku. Według niego Rosja nadal dąży do zabezpieczenia korytarza lądowego przez Ukrainę do separatystycznego regionu Mołdawii Naddniestrza.

„Pytanie nie brzmi, czy Federacja Rosyjska podejmie nowy atak na terytorium Mołdawii, ale kiedy to zrobi” – powiedział Musteata telewizji TVR-Moldova.

Powiedział, że jego agencja wierzy, że Rosja rozważa kilka scenariuszy dotarcia do Mołdawii i że możliwe jest rozpoczęcie ofensywy w styczniu lub lutym, a później w marcu lub kwietniu.

Przypomnijmy, 26 kwietnia eksplozje zniszczyły położoną w Naddniestrzu radiową stację nadawczą retransmitującą program rosyjskiego radia. Według władz nieuznawanej republiki tego dnia miało też dojść do ataku na jej koszary jej sił zbrojnych. Dzień wcześniej doszło do ostrzelania gmachu separatystycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Tyraspolu z granatnika.

Do incydentów doszło po deklaracji rosyjskiego generała Rustama Minniekajewa, pełniącego obowiązki dowódcy rosyjskiego Centralnego Okręgu Wojskowego, który powiedział iż celem rosyjskiej ofensywy na Ukrainie jest zajęcie całego południa tego kraju i uzyskanie „dostępu do Naddniestrza”, gdzie według niego zanotowano fakty „ucisku ludności rosyjskojęzycznej”. Jego słowa wywołały protest władz Mołdawii, której częścią formalnie jest Naddniestrze. Kijów już oskarżył Rosjan o przeprowadzenie prowokacji na terenie Naddniestrza.

Przedstawiciel administracji prezydenta Ukrainy zasugerował możliwą interwencję wojskową jej sił oraz Rumunów z separatystycznej republice, władze Mołdawii odrzuciły jednak taką sugestię.

Naddniestrze jest zdominowanym przez ludność rosyjskojęzyczną (Rosjan i Ukraińców) regionem na terytorium Mołdawii. W czasie rozkładu Związku Radzieckiego miejscowi mieszkańcy wypowiedzieli posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie domowej zakończonej w 1992 r., wywalczyli faktyczną niepodległość. Naddniestrzańska Republik Mołdawska ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę. Naddniestrza nie uznało jednak żadne państwa, także Rosja, która jednocześnie wspiera je gospodarczo i politycznie. Oparciem separatystów jest rosyjski kontyngent wojskowy stacjonujący na kontrolowanym przez nich terytorium. Wokół regionu wzrosło ostatnio napięcie.

Przypomnijmy, że Mołdawia zawiesiła licencje na nadawanie sześciu kanałów telewizyjnych, oskarżając je o dezinformację, niedokładne relacje z wojny Rosji na Ukrainie oraz „próby manipulowania opinią publiczną”.

Mołdawska Komisja ds. Sytuacji Wyjątkowych, która została powołana po inwazji Rosji na Ukrainę, ogłosiła w piątek późnym wieczorem, że licencje dla kanałów First in Moldova, RTR Moldova, Accent TV, NTV Moldova, TV6 i Orhei TV zostaną cofnięte.

Decyzja o zawieszeniu kanałów została podjęta po tym, jak Rada Audiowizualna Mołdawii stwierdziła „brak prawidłowych informacji w relacjach z wydarzeń krajowych, ale także wojny na Ukrainie”. Stwierdzono również, że zawieszenia mają na celu „zapobieganie ryzyku dezinformacji… lub próbom manipulowania opinią publiczną”.

Cztery z sześciu zawieszonych kanałów – First in Moldova, RTR Moldova, NTV Moldova i TV6 – regularnie retransmitują programy z rosyjskich kanałów telewizyjnych.

Kresy.pl/Aljazeera

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply