Niemcy chcą w ciągu 20 lat całkowicie zrezygnować z węgla jako paliwa energetycznego. Według niemieckiego serwisu „Deutsche Welle” plany Berlina negatywnie odbiją się na rosnącym imporcie tego surowca z Rosji, ale zarazem oznaczają wzrost popytu na gaz, w tym rosyjski.

Serwis „Deutsche Welle” zwraca uwagę na politykę energetyczną Niemiec, które do roku 2038 chcą całkowicie zrezygnować z węgla jako paliwa energetycznego. Ma to dotyczyć również wykorzystywania węgla brunatnego. Cztery landy, które najbardziej na tym ucierpią, mają otrzymać w ciągu 20 lat rządową rekompensatę w wysokości 40 mld euro. Do tego czasu, z powodu zamknięcia w ubiegłym roku ostatniej kopalni węgla kamiennego na swoim terytorium, będą go importować – głównie z Rosji.

DW przypomina, że Rosja jest dla Niemiec nie tylko największym dostawcą gazu i ropy naftowej, ale także węgla kamiennego. Z Rosji pochodzi ponad połowa węgla spalanego w niemieckich elektrowniach.

 

Według oficjalnych danych Federalnego Urzędu Statystycznego, w ostatnich latach rósł import węgla z Rosji do Niemiec. W 2013 było to 11,83 mln ton, a w roku 2017 już 16,32 mln ton. Z kolei od stycznia do września ub. roku Niemcy sprowadziły 12,41 mln ton rosyjskiego węgla (głównie dla elektrowni), co stanowiło 46 proc. całości importu tego surowca do Niemiec (ponad połowa, jeśli chodzi o węgiel spalany w elektrowniach). Ponadto, Niemcy sprowadzają węgiel głównie z USA i Australii.

Według założeń specjalnej niemieckiej komisji węglowej, do 2030 roku niemiecki rynek węgla ciepłowniczego, w związku z wygaszaniem produkcji energii z węgla kamiennego, a także brunatnego, skurczy się o prawie dwie trzecie. W zamian rozbudowywane mają być odnawialne źródła energii (głównie urządzenia wiatrowe, solarne i wodne). Do 2030 roku mają one stanowić 65 proc. miksu energetycznego. W 2018 roku z takich źródeł pochodziło już blisko 40 proc. prądu produkowanego w Niemczech.

Przeczytaj: Niemcy: Po raz pierwszy energia odnawialna pokryła zapotrzebowanie kraju

Jednak ponadto, komisja ta w swoim raporcie pod podkreśla znaczenie gazu ziemnego w tym kontekście. W związku z tym, zaleca wspieranie inwestycji w nowe elektrownie gazowe, zbiorniki gazu i systemy kogeneracyjne. Według DW oznacza to „podwojenie udziału gazu ziemnego w niemieckim miksie energetycznym”, który obecnie wynosi prawie 13 proc.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

„Przedłożony przez komisję 20-letni plan rezygnacji z węgla nie oznacza więc nic dobrego dla rosyjskiej branży wydobycia i dystrybucji węgla, za to otwiera nowe perspektywy przed branżą wydobycia i dystrybucji  gazu” – czytamy w serwisie DW. Ma to odnosić się głównie do Gazpromu, ale mogą skorzystać na tym także rosyjskie firmy Novatek i Rosneft, handlujące gazem LNG i konkurujące z Gazpromem.

Rok temu DW zaznaczało, że pomimo tego, iż ostatnia niemiecka kopalnia węgla kamiennego zostanie niebawem wygaszona, to niemiecka gospodarka nadal będzie pilnie potrzebowała tego surowca. Z kolei w październiku ub. roku podawaliśmy, że rząd Niemiec, ostro krytykowany przez USA za opieranie swojej gospodarki na gazie z Rosji, sfinansuje budowę terminala LNG, który umożliwi zakupy tego surowca także z Ameryki.

W tle tej sprawy pozostaje kwestia budowy gazociągu Nord Stream 2. Jak informowaliśmy, w ostatnim czasie częściej niż dotąd inwestycja ta staje się obiektem krytyki na łamach niemieckiej prasy. Wczoraj „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS) napisał, że aspekt polityczny tej inwestycji był przez długi czas negowany, przypominając, że to kanclerz Angela Merkel podkreślała, że projekt ma wyłącznie wymiar gospodarczy. Zdaniem FAS, poparcie dla Nord Stream 2 było błędem i wytyka władzom w Berlinie, że choć same go forsowały mimo nałożonych na Rosję sankcji tłumacząc to chęcią uniezależnienia dostaw od konfliktów rosyjsko-ukraińskich, to jednocześnie w dużej mierze blokowały budowę gazociągu przez Grecję i Bułgarię do północnych Włoch.

Gazeta ta ocenia, że argumenty rządu Merkel, mające uzasadniać budowę Nord Stream 2, „są słabe”. Powołuje się też na analizę renomowanego instytutu DIW, według której Nord Stram 2 nie jest potrzebny ani Niemcom, ani Europie do zabezpieczenia dostaw gazu. Naukowcy z DIW twierdzą też, że popyt na gaz nie wzrośnie. Zdaniem FAS, przejściowe problemy, związane z decyzją o zamknięciu do roku 2038 wszystkich elektrowni na węgiel, będzie można rozwiązać bez gazu tłoczonego przez Nord Stream 2.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Przeczytaj: Raport Komisji Spraw Zagranicznych PE wzywa do wstrzymania budowy Nord Stream 2

Czytaj również: Bułgaria zbuduje gazociąg, który ma dostarczać rosyjski gaz do Serbii

Pod koniec grudnia w rozmowie z niemieckim tygodnikiem „Der Spiegel” unijni komisarz ds. budżetu i zasobów ludzkich Günther Oettinger przyznał, że projekt Nord Stream 2 jest już tak zaawansowany, że zastopowanie go byłoby trudne. Należy zaznaczyć, że oponenci Nord Stream 2 w Europie liczą na działania właśnie ze strony Komisji Europejskiej, które nieprzychylnie patrzy na ten projekt.

Już wcześniej, w kontekście szczytu Trump-Putin w Helsinkach, gdzie pojawił się również wątek gazowy i zarys rozmów na temat swego rodzaju podziału wpływów energetyczno-gazowych w Europie, w rozmowie z portale,m Kresy.pl prof. Andrzej Zapałowski, ekspert ds. geopolityki i bezpieczeństwa zwracał uwagę, iż już dekadę temu Niemcy zdecydowały, że zamierzają zlikwidować swoją energetykę jądrową i ograniczyć wydobycie węgla:

– Poza energią odnawialną, Niemcy całą swoją strategię energetyczną koncentrują na dostawach gazu z Rosji. Więc już od 10 lat było wiadomo, że taki kierunek Niemcy obrały i takie obecne, fundamentalne elementy bezpieczeństwa jak energetyka nie powinny budzić zdziwienia. Jeśli w Polsce jacyś politycy są zdziwieni tym, to znaczy, że nie czytają podstawowych dokumentów bezpieczeństwa Niemiec, które Niemcy publikują. To samo było wiadome dla USA. W związku z tym, nie ma tak naprawdę możliwości innej, niż to, że Niemcy, Austria czy Włochy będą odbierać gaz z Rosji. Dlatego polityka obecnego rządu austriackiego czy włoskiego jest tu jednoznacznie prorosyjska, a jeżeli rząd w Warszawie jest zdziwiony, to znaczy, że absolutnie nieprofesjonalni politycy, którzy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za to, co robią, nie biorą pod uwagę strategicznych interesów tych państw.

Prof. Zapałowski podkreślał też, że “gaz rosyjski zawsze będzie tańszy od amerykańskiego”. – To nie ulega najmniejszych wątpliwości. Amerykanie mogą przerzucać do Polski gaz, bo Polacy sami „autują się” z pewnej gry o tani gaz. Z drugiej strony, nikt w Niemczech czy we Włoszech nie pójdzie na to, że zastąpi pod względem strategicznym gaz transportowany drogą lądową, w zasadzie bezpiecznymi pod względem dostaw rurociągami, gazem transportowanym drogą morską. Nie ma się co dziwić, że gaz amerykański, nawet gdyby Amerykanie próbowali sprzedawać go po cenach dumpingowych, z punktu widzenia bezpieczeństwa strategicznego pewnych państw, nigdy nie będzie atrakcyjny.

dw.com / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply