Komisja Europejska chce, by kontrowersyjna umowa z Ukrainą w sprawie dodatkowego importu 50 tys. ton mięsa z kurczaków weszła w życie tymczasowo, zanim ratyfikuje ją PE – podaje RMF FM. Plany te, szkodliwe dla polskich producentów, spotkały się jednak z oporem ze strony komisji ds. handlu międzynarodowego PE.

Jak informowaliśmy wcześniej, w połowie marca br. Komisja Europejska usankcjonowała obchodzenie limitów importu drobiu z Ukrainy, zawierając z Ukraińcami wstępne porozumienie dotyczące zgody na bezcłowy import 50 tys. ton tych kategorii drobiu, które do tej pory były sprowadzane do UE bez żadnych ograniczeń z wykorzystaniem luki w przepisach. Przeciwko zalegalizowaniu takiego procederu nie zaprotestowało wówczas żadne państwo UE, w tym Polska.

Sprawę opisywało wówczas jako pierwsze radio RMF FM, którego brukselska korespondentka poznała kulisy sprawy. Teraz stacja ta informuje, że Komisja Europejska chce, by kontrowersyjna umowa z Ukrainą w sprawie kurczaków weszła w życie „tymczasowo”, jeszcze zanim ratyfikuje ją Parlament Europejski.

 

Według RMF FM, Bruksela zgodziła się na dodatkowy import 50 tys. ton piersi z kurczaka z Ukrainy, żeby zatrzymać na tym poziomie niekontrolowany i gwałtownie wzrastający import tego mięsa. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu przez Ukrainę luki w umowie handlowej. Stacja zaznacza przy tym, że zwiększenie importu może uderzyć w polskich producentów drobiu.

W kwestii porozumienia KE z Ukrainą, komisja ds. handlu międzynarodowego PE (INTA) była jednak bardzo ostrożna w sprawie. – To dociskanie kolanem, przepychanie na siłę, byle umowa weszła jeszcze za tej kadencji KE – cytuje jednego ze swoich rozmówców korespondentka RMF.

Komisja Europarlamentu zażądała od KE dalszych wyjaśnień, odkładając przy tym swoją decyzję w czasie. Komisja Europejska liczyła, że komisja INTA poprze jej porozumienie z Ukrainą, dzięki czemu mogłaby ona zacząć obowiązywać „tymczasowo”. Z uwagi na kończącą się kadencję, praktycznie nie ma już możliwości, by Parlament Europejski zdążył przeprowadzić całą procedurę legislacyjną. Zielone światło ze strony komisji INTA usuwałoby tę konieczność.

Eurodeputowani mieli jednak wątpliwości, propozycja KE ws. zwiększenia o 50 tys. ton importu kurczaków z Ukrainy jest rzeczywiście właściwym sposobem rozwiązania tego problemu. Zwracano uwagę, że na takim zwiększeniu eksportu nie korzysta Ukraina, lecz kontrolujący 40 proc. rynku oligarcha, który płaci podatki na Cyprze.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Jak pisaliśmy, według obowiązujących dotąd przepisów dotyczących kontyngentów bezcłowych przyznanych Ukrainie przez UE, ukraińscy producenci mięsa drobiowego mogli wyeksportować do krajów członkowskich Unii Europejskiej nie więcej, niż 40 tys. ton rocznie. Faktycznie ilości te były większe, ponieważ ukraińskie firmy wykorzystywały lukę w przepisach pozwalającą na nieograniczony eksport produktów drobiowych zaliczanych do kategorii „inne”. W związku z tym ukraińscy producenci wymyślili półprodukt „filet drobiowy z kością”, który zaczął być w dużych ilościach bezcłowo sprowadzany do UE. Po trafieniu do zakładów w Holandii czy na Słowacji filety były oddzielane od kości i sprzedawane jako produkt z UE, holenderski lub słowacki. Tylko w pierwszych pięciu miesiącach 2018 roku sprowadzono do UE blisko 20 tys. ton mięsa drobiowego z kategorii „inne”, co stanowiło około 40 procent mięsa wwiezionego z Ukrainy do UE. Problem był znany urzędnikom unijnym od ponad dwóch lat, lecz dopiero teraz dzięki porozumieniu udało się załatać lukę w przepisach. Jak jednak wynikało z doniesień RMF FM, faktycznie zalegalizowano zwiększenie ukraińskiego eksportu.

Szef komisji rolnej Czesław Siekierski z PSL, niechętny stanowisku KE powiedział RMF, że „biznes jest biznes, ale wszystko ma swoje zasady” i nie można zaakceptować “kombinatorstwa”. Ostrzegał, że w podobny sposób zostały naruszone zasady i równowaga rynkowa w związku z importem malin i truskawek z Ukrainy. Sekierski uważa, że to co teraz negatywnie odczuwają, polscy producenci, niedługo odczują również inne kraje.

„Eurodeputowani stanęli więc w obronie polskich i unijnych producentów, którzy najbardziej cierpią na tym ukraińskim procederze” – podaje RMF FM.

Przeczytaj również: Ile ukraińskiego zboża trafia do Polski? Problemem jest i ilość, i jakość

Według przedstawicieli Komisji Europejskiej, ustalenie importu na poziomie 50 tys. to o 5 tys. ton mniej niż w ubiegłym roku, i o 10 tys. mniej niż byłoby w tym roku – przy założeniu, że od początku roku co miesiąc Ukraina eksportuje 5 tys. ton.

Przeczytaj: Ukraina zalewa rynek tanim mięsem drobiowym, obchodząc unijne przepisy

Czytaj także: Polscy hodowcy drobiu: Ukraina wyrasta nam na poważnego konkurenta

Już wcześniej dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej Łukasz Dominiak mówił, że informacje o zwiększeniu bezcłowych limitów dla Ukrainy to zła wiadomość: „Oznacza stałe dostawy mięsa ze strony ukraińskiej. Jedyny mały pozytyw, który możemy tutaj znaleźć, to, że import został ujęty w ramy, bo do tej pory był praktycznie nieograniczony”.

Jak pisaliśmy, luka w przepisach najbardziej uderzała właśnie w polskich producentów drobiu. Producenci z Ukrainy są dla Polaków głównymi konkurentami w segmencie rolnictwa i produkcji drobiu.

Rmf24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply