Japoński minister obrony wyraził zainteresowanie udziałem w misji NATO na rzecz Ukrainy, ograniczając się jednak do wsparcia szkoleniowego i logistycznego.

Japonia wyraziła zainteresowanie udziałem w ewentualnych działaniach NATO na Ukrainie – poinformowała agencja Associated Press. Deklarację w tej sprawie złożył japoński minister obrony Geng Nakatani podczas spotkania z sekretarzem generalnym Sojuszu Markiem Rutte, które odbyło się we wtorek, 8 kwietnia, w Tokio.

Chodzi o misję pod nazwą NATO Security Assistance and Training for Ukraine (NSATU), której dowództwo mieści się w bazie wojskowej USA w Wiesbaden w Niemczech.

Szczegóły dotyczące potencjalnego udziału Japonii, w tym możliwość wysłania przedstawicieli Japońskich Sił Samoobrony do Wiesbaden, nie zostały jeszcze ustalone i pozostają przedmiotem dalszych rozmów. Jak zaznaczono, udział Japonii nie będzie obejmował działań bojowych, ponieważ jej armia pełni ograniczoną rolę w systemie bezpieczeństwa międzynarodowego od czasu zakończenia II wojny światowej.

„Zarówno Japonia, jak i NATO stoją w obliczu wielu wyzwań, a nasze środowisko bezpieczeństwa staje się coraz bardziej wymagające” – powiedział Nakatani. Podkreślił również, że Tokio zamierza pogłębiać współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa z Sojuszem, a zaangażowanie w misję NSATU może umożliwić Japonii zdobycie doświadczeń wynikających z inwazji Rosji na Ukrainę.

Według strony japońskiej wojna na Ukrainie pokazała, że zagrożenia dla bezpieczeństwa w Europie i Azji są ze sobą powiązane. W związku z tym Japonia zabiega o zacieśnienie relacji z NATO, a także wspiera działania Stanów Zjednoczonych zmierzające do rozwoju współpracy obronnej z państwami regionu Indo-Pacyfiku.

Sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, wskazał z kolei na rosnącą aktywność wojskową Chin, Korei Północnej i Rosji, stwierdzając, że „podważają one bezpieczeństwo globalne, ponieważ wszystko, co dzieje się w kwestiach euroatlantyckich, ma wpływ również na region Indo-Pacyfiku”.

Jak podaje portal Financial Times, powołując się na tajne akta z lat 2013-2014, które uzyskano dzięki anonimowym rozmówcom z Zachodu, Rosja przygotowała szczegółową listę celów na wypadek ewentualnej wojny z Japonią i Koreą Południową. W sumie na liście znajduje się 160 obiektów, które można uderzyć, aby „zatrzymać przegrupowanie wojsk w rejonach operacyjnych”: elektrownie jądrowe, drogi, mosty i fabryki. Pierwsze 82 obiekty to cele wojskowe. Przykładowo centralne i regionalne dowództwa sił zbrojnych Japonii i Korei Południowej, instalacje radarowe, bazy lotnicze i obiekty marynarki wojennej. Pozostałe to cywile.

Kresy.pl/AP

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply