W stulecie wybuchu I wojny światowej coraz częściej padają pytania o możliwość rozpętania globalnego konfliktu w naszych czasach.

“To są dwie różne epoki, dwie różne Europy i dwie różne mentalności. W 1914 r. wśród społeczeństw panowało silne przyzwolenie na wojnę. Dzisiaj Zachód wojny zdecydowanie nie chce. Jeżeli istnieje wola konfrontacji, to może tylko w Rosji”– uważa prof. Andrzej Chwalba, którego opinię publikuje tygodnik “Do Rzeczy”.

“Sytuacja przypomina więc raczej tę sprzed II, a nie I wojny światowej. Zupełnie inny jest również stosunek sił. W 1914 r. naprzeciwko siebie stały dwa potężne bloki o mniej więcej równych potencjałach. W 2014 r. z jednej strony mamy jeden chorobliwie ambitny kraj i jednego chorobliwie ambitnego polityka. Z drugiej strony stoi zaś olbrzymi, rozciągający się po obu stronach Atlantyku sojusz złożony z kilkudziesięciu państw”– zauważa historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

“Do Rzeczy”/KRESY.PL

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. kularius
    kularius :

    A ja uwazam, ze ze strony zachodu istnieje i to nie tylko wola, ale wrecz chec konfliktu… Szczegolnie USA dazy do wojny… gdziekolwiek i z kimkolwiek, byle tylko wywolac wojne… w sytuacji gdy Chiny zaczely sie wyzbywac dolara, przewiduje, ze ta sytuacja jeszcze sie nasili…

  2. kularius
    kularius :

    A ja uwazam, ze ze strony zachodu istnieje i to nie tylko wola, ale wrecz chec konfliktu… Szczegolnie USA dazy do wojny… gdziekolwiek i z kimkolwiek, byle tylko wywolac wojne… w sytuacji gdy Chiny zaczely sie wyzbywac dolara, przewiduje, ze ta sytuacja jeszcze sie nasili…

  3. william
    william :

    Dlaczego wszyscy, którzy analizują układ sił, zapominają o Chinach? Rosja powoli popada w zależność gospodarczą, a być może również polityczną. Jeśli miałbym się spodziewać trzeciej wojny światowej, to raczej inicjowanej przez usa, które chciały by utrzymać pozycję światowego hegemona. Osłabianie rosji może być wpisane w ten plan, gdyż w razie wojny najpewniej opowiedzieli by się za żółtymi. Ukraina w takim wypadku jest punktem strategicznym dla obydwu bloków.