Odsuwanie na boczny tor doświadczonych specjalistów oraz upolitycznianie pracy analityków i agentów zagraża życiu Amerykanów – piszą dla Foreign Policy byli pracownicy CIA.

Autorami artykułu są Michael Morell – zastępca dyrektora CIA w latach 2010-2013, Avril Haines – zastępca dyrektora CIA w latach 2013-2015 i zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego od 2015 do 2017 r., oraz David S. Cohen – zastępca dyrektora CIA w latach 2015-2017.

CZYTAJ TAKŻE: The Guardian: Koronawirus to największa porażka wywiadu USA w historii

W zeszłym tygodniu senator Mark Warner, najważniejszy Demokrata w Senackim Komitecie ds. Wywiadu, opublikował w Washington Post artykuł, w którym ubolewał na upolitycznianiem służb wywiadowczych USA. Wysiłki tego prezydenta mające na celu zastraszenie… amerykańskich służb wywiadowczych mogą być politycznie korzystne w krótkim okresie, ale z czasem konsekwencje dla naszego kraju będą katastrofalne – napisał. Autorzy artykuły napisanego dla Foreign Policy podzielają te obawy.

Obiektywność analityczna – urzędnicy wywiadu piszący i mówiący to, co uważają za prawdę bez względu na politykę lub polityków – mają fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Mówiąc wprost, dobre decyzje polityczne wymagają analizy opartej na faktach, obiektywnej i rygorystycznej – piszą Morell, Haines i Cohen.

Ich zdaniem upolityczniony wywiad pozbawia przywódców kraju podstawy do opracowywania solidnej polityki. Zasadniczo zdawali sobie z tego sprawę wszyscy prezydenci USA pod II Wojnie Światowej. Społeczność wywiadowcza dysponuje specjalnym zabezpieczeniem instytucjonalnym przed wywieraniem na nią wpływów przez polityków, również analitycy są od początku swojej kariery szkoleni w tworzeniu obiektywnych produktów wywiadowczych. Mimo wszystko prezydent USA Donald Trump wielokrotnie wywierał nacisk na społeczność wywiadowczą, aby ta przedstawiała opinie analityczne zgodne z jego poglądami.

Robił to m.in. przez publiczną krytykę stwierdzenia wywiadu, że Iran w 2019 r. wywiązał się ze swoich zobowiązań wynikających z porozumienia nuklearnego z 2015 r. czy stwierdzenia, że Korea Północna prawdopodobnie nigdy nie zrezygnowała z rozwoju broni nuklearnej. Trump stwierdził wtedy, że eksperci wywiadowczy powinni “wrócić do szkoły”. Taką samą postawę prezydent USA reprezentował, gdy w 2018 r. w Helsinkach powiedział, że bardziej wierzy Władymirowi Putinowi niż własnym agencjom wywiadowczym ws. rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA w 2016 r.

CZYTAJ TAKŻE: Bloomberg: wywiad USA twierdzi, że Chiny ukrywały skalę  pandemii koronawirusa

Jak informowaliśmy, Trump zwolnił w ostatnim czasie inspektora generalnego służb Michael Atkinsona – urzędnik ten zarzucał prezydentowi bagatelizowanie możliwości wpływania Rosji na procedury wyborcze w USA. Postępował on zgodnie z prawem, które wymagało od niego poinformowania Kongresu o podejrzeniu zachodzących nieprawidłowości. Był to kolejny pracownik wywiadu, który został zwolniony za postrzeganie go przez Trumpa jako nielojalnego – stanowiska stracili m.in. dyrektor wywiadu krajowego, pełniący obowiązki dyrektora wywiadu narodowego, główny zastępca dyrektora wywiadu narodowego, pełniący obowiązki dyrektora Narodowego Centrum Zwalczania Terroryzmu i wielu innych.

Ta presja ma wpływ; społeczność wywiadowcza upolitycznia się – twierdzą autorzy artykułu. Wywiadowcy unikają publicznych wypowiedzi np. dla Kongresu – jeżeli już do nich dochodzi to widać z kolei różnice między tym co jest wtedy przekazywane, a tym co dociera do prezydenckich uszu.

Ten wzór upolitycznienia jest szczególnie niepokojący teraz, gdy kraj staje w obliczu pandemii koronawirusa. Odpowiedzi na kluczowe pytania wywiadowcze – czy koronawirus wyłonił się naturalnie czy uciekł z chińskiego laboratorium? W jakim stopniu rząd chiński błędnie przedstawił zakres i skalę epidemii? – będą miały głębokie implikacje dla przyszłości amerykańskiej polityki bezpieczeństwa narodowego, szczególnie w odniesieniu do Chin. Znamy preferowane odpowiedzi Trumpa na te pytania. Nie wiemy, czy analitycy w amerykańskich agencjach wywiadowczych będą mogli mówić prawdę, gdy ją odkryją – stwierdzają autorzy.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

CZYTAJ TAKŻE: Pompeo; są “mocne dowody” na to, że koronawirus powstał w laboratorium w Wuhan

Jak informowaliśmy, prezydent USA Donald Trump jest przekonany, że koronawirus najpewniej pochodzi z chińskiego laboratorium Instytutu Wirusologii w Wuhan, ale odmówił przedstawienia na to dowodów. Nie wyklucza też zastosowania „karnych” ceł wobec Pekinu.

Wcześniej informowaliśmy, że w rozmowie z Agencją Prasową Reuters Donald Trump przekonywał, że działania Chin są wymierzone w pozbawienie go reelekcji. „Chiny zrobią wszystko żebym przegrał te wybory” – przekazywał. Zdaniem amerykańskiego prezydenta Chińczycy chcą widzieć na jego miejscu Joe Bidena. Strona chińska zaprzeczyła zarzutom. Przedstawiciel chińskiego MSZ przekonywał w czwartek, że Chiny podobnie jak reszta świata są ofiarą epidemii, a nie jej sprawcą. Wyraził także żal, że „pewni politycy” w celu odwrócenia uwagi od nieradzenia sobie z pandemią próbują skierować uwagę w kierunku rządu chińskiego.

Instytut Wirusologii w Wuhanie stanowczo odrzuca oskarżenia, w tym ze strony strony amerykańskiej, jakoby to tam wyhodowano koronawirusa. Również specjaliści amerykańscy oceniają je jako mało prawdopodobne. Większość ekspertów uważa, że wirus pochodzi od dzikich zwierząt, którymi handlowano na jednym z targów w Wuhanie.

Jak pisaliśmy, biuro amerykańskiego Dyrektora Wywiadu Narodowego wydało w czwartek opinię, w której twierdzi, że COVID-19 nie został stworzony celowo. Nie został stworzony przez człowieka i nie był też genetycznie modyfikowany. Zdaniem biura nie jest możliwe żeby nowy koronawirus był wykorzystywany przez naukowców z Chin jako broń biologiczna.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Urzędnicy służb wywiadowczych od pewnego czasu sygnalizowali, że możliwość celowego stworzenia pandemii w Chinach jest mało prawdopodobna. W tym momencie badane są dwie możliwości. Jedna z nich to naturalne pochodzenie wirusa i rozprzestrzenienie się go poprzez kontakt ze zwierzęciem, a druga to ucieczka wirusa z laboratorium badającego zagrożenia biologiczne w Wuhan podczas wypadku.

Od tygodni Donald Trump regularnie atakuje chińskie władze, oskarżając je o podawanie nieprawdziwych informacji na temat liczby ofiar śmiertelnych i zakażeń koronawirusem w Chinach. Formułuje też w formie przypuszczeń groźby dotyczące możliwości domagania się od Chin wielomiliardowych odszkodowań. Wywołuje to zdecydowane reakcje Pekinu. Wszystko to sprawia, że konflikt amerykańsko-chiński pogłębia się.

Kresy.pl / Foreign Policy

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply