Kilka godzin po serii wybuchów w Dniepropietrowsku na Ukrainie, w których zostało rannych 29 osób, sytuacja w mieście wraca do normy. Prezes tamtejszego Ośrodka Kultury Polskiej Paweł Skórski powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że w centrum Dniepropietrowska po południu było już spokojnie.

Mieszkańcy co prawda wciąż dyskutują o dzisiejszych wydarzeniach, ale powoli wracają do normalnego życia. Ukraińska opozycja obawia się, że władze wykorzystają wybuchy w Dniepropietrowsku jako pretekst do ograniczenia swobód obywatelskich. Ukraińska Prokuratura Generalna nie wyklucza, że sprawcą zamachów jest ta sama osoba, która w listopadzie zeszłego roku także w centrum miasta i także w koszu na śmieci umieściła ładunek wybuchowy. Eksplodował on w nocy. Zginął młody mężczyzna. Przedstawiciele opozycji coraz częściej mówią zaś o tym, że za zamachami mogą stać sami rządzący. Deputowany Bloku Julii Tymoszenko Wołodymyr Jaworiwski przypomina, że wcześniej działo się tak w Rosji. Jego zdaniem, władze chce odwrócić uwagę od sprawy byłej premier, a może nawet wprowadzić stan wyjątkowy. Premier Mykoła Azarow twierdzi, że dzisiejsze eksplozje są korzystne dla opozycji, która dąży do destabilizacji sytuacji w kraju. Jak napisał na jednym z portali społecznościowych, przeciwnicy władz uważają, że im gorsza będzie sytuacja prostych ludzi, tym łatwiej można oskarżać o to władze i zdobywać poparcie. Do tej pory nikt nie przyznał się do zamachów. Bomby, które eksplodowały, były domowej roboty, dlatego zdaniem ekspertów były obliczone raczej na wywołanie zainteresowania niż spowodowanie ofiar. Ponieważ ładunki wybuchowe były umieszczone w koszach na śmieci, milicja sprawdziła wszystkie kosze w centrum miasta. Znaleziono jeden ładunek, który udało się rozbroić. Na ulicach pojawiły się transportery opancerzone. Funkcjonariusze nie wpuszczali nikogo do metra, prosząc o korzystanie z transportu naziemnego. Kontrolowane są podejrzane osoby, jednak nikogo dotąd nie zatrzymano. Sprawdzane są także samochody wyjeżdżające z miasta. Miejscowe media pełne są informacji od internautów o tym, że w sumie doszło do dziesięciu wybuchów, władze ich jednak nie potwierdzają. Ukraińskie władze uspokajają gości czerwcowych mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Ołeksandr Birsan kierujący międzyresortowym sztabem koordynującym pracę organów ścigania przed i w czasie Euro 2012 powiedział, że odpowiednie służby robią wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo gościom mistrzostw. Ukraińskie media przypominają też, że Euro 2012 jest organizowane w stolicy oraz Charkowie, Doniecku i Lwowie – a nie w Dniepropietrowsku, który jest jedynie tak zwanym “miastem zapasowym”. Europejska Federacja Piłki Nożnej uważa, że dzisiejsze zamachy bombowe w Dniepropietrowsku nie wpłyną na organizację Euro 2012. UEFA czeka na wyniki dochodzenia w tej sprawie prowadzonego przez ukraińskie władze. Życzy rannym szybkiego powrotu do pełni zdrowia. Wiktor Janukowycz obiecuje odpowiedzialnym za eksplozje w Dniepropietrowsku “godną odpowiedź”. Prezydent zapowiedział, że sprawą zajmą się najlepsi fachowcy. Prokuratura Generalna wszczęła już sprawę karną z artykułu “akt terrorystyczny”. Janukowycz, który przebywa na Krymie, powiedział, że eksplozje to “wyzwanie dla całego kraju”. Na specjalnym posiedzeniu zebrał się ukraiński parlament. Donald Tusk przekazał na ręce ukraińskich władz kondolencje w związku z zamachem. Premier zapewnił, że polskie służby specjalnie poważnie traktują wydarzenia na Ukrainie, szczególnie w kontekście zbliżającego się Euro 2012. Zapewnił, że od chwili pierwszych doniesień z Dniepropietrowska polskie służby odpowiadające za bezpieczeństwo są w kontakcie z ukraińskimi partnerami. Ekspert do spraw terroryzmu z Collegium Civitas Grzegorz Cieślak uważa, że na podstawie obecnych danych nie sposób wskazać, komu mogło zależeć na podłożeniu ładunków, ale z pewnością była to dobrze przygotowana akcja. Ekspert nie wyklucza też, że zamach na Ukrainie zorganizowała jedna osoba bez konkretnego celu i bez uzasadnienia. Inna teoria jest taka, że eksplozje zostały zorganizowane po to, żeby udowodnić władzom ukraińskim ich nieporadność. Specjalistka od spraw wschodnich Anna Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych nie wyklucza z kolei, że za zamachami na Ukrainie stoją tamtejsze służby specjalne. “Nie można wykluczyć, że jest to rozgrywka między służbami specjalnymi, które może chcą więcej dla siebie wywalczyć, aczkolwiek z zachodniego punktu widzenia spojrzenia jest to coś, co może nie mieścić się w głowie – że służby specjalne mogą grać przeciwko bezpieczeństwu własnego państwa” – mówi Anna Dyner.

Kresy.p/IAR
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply