Zdaniem ekspertów cytowanych przez wp.pl nie można wykluczyć scenariusza, według którego w niedługiej przyszłości Rosja stanie się jednym z partnerów USA oraz Zachodu. Zawarcie takiego sojuszu mogą wymusić na obu stronach Chiny, wyrastające na światowego hegemona. Jakie może to nieść potencjalne konsekwencje dla Polski?

W rozmowie z portalem wp.pl profesor Edward Haliżak, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego opisał rozmowy, które prowadził niedawno z wybitnymi amerykańskimi strategami:

„podkreślali oni, że z Rosją należy postępować bardzo ostrożnie, gdyż mniej więcej za dwie dekady ten kraj będzie USA potrzebny, jako potencjalny sojusznik w konfrontacji z Pekinem. Jeżeli Chiny przez kolejne lata będą rozwijać się w tempie 6-7 proc. rocznie, to zyskają takie atrybuty mocarstwowości, że tylko wielka koalicja międzynarodowa, pod przewodnictwem USA, będzie w stanie zrównoważyć ich potęgę. W tej koncepcji Rosja jawi się jako potencjalny sojusznik Zachodu, a nie jako jej wróg”.

Podobnego zdania jest były ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych Jacek Bartosiak, obecnie związany m.in. z Potomac Foundation. Wskazuje, że niespotykanie szybki rozwój gospodarczy Chin stanowi zagrożenie dla układu sił w Euroazji, od którego zależy pozycja USA na świecie:

„Pekin rośnie w siłę i to nie tylko na morzach. Chińczycy budują Nowy Jedwabny Szlak, który miałby połączyć ich kraj drogą lądową z Europą. Przebiega on poza kontrolą marynarki wojennej USA. W takiej sytuacji, jak dowodzi historia, dominujące mocarstwo morskie sprzymierza się ze słabszym mocarstwem śródlądowym, a takim jest Rosja, w celu powstrzymania wzrostu konkurenta w Eurazji. (…) Kreml jest obecnie (…) znacznie słabszy od Chin. Nie jest więc w stanie zdominować Euroazji, co czyni go potencjalnym partnerem USA”.

Obaj eksperci nie wykluczają możliwości rewizji sojuszy wobec zmiany ładu światowego, z czego ma zdawać sobie sprawę Rosja, która jednocześnie obawia się wzrostu Chin i ma świadomość swojego znaczenia dla Zachodu oraz USA.

Jacek Bartosiak uważa, że w pewnym sensie Zachód jest zależny od Rosji, przez co Kreml pozwala sobie na prowadzenie obecnej polityki, stosującej argument siły. Jego zdaniem, w Moskwie „czekają na nowego Richarda Nixona”, który zaproponuje Rosji sojusz wymierzony w Chiny.Według prof. Haliżaka, ceną takiego sojuszu dla Zachodu byłby zakaz poszerzania NATO na wschód, głównie na Ukrainę i Gruzję, a także Białoruś. Dodaje, że kwestia członkostwa tych krajów w UE pozostaje do negocjacji.

Wspomniani eksperci uważają, że Waszyngton będzie chciał utworzyć koalicję równoważącą układ sił na świecie, przeciwstawną Pekinowi.Prof. Haliżaka uważa, że poza krajami Zachodu i Rosją obejmowałaby ona również Japonię, Koreę Południową, Wietnam i Australię. Miałaby ona na celu otoczenie Chin ze wszystkich stron.

Eksperci odnieśli się również do tego, jakie konsekwencje dla Polski miałaby zmiana sojuszy i alians USA z Rosją.

„Z punktu widzenia Polski wciągnięcie Rosji do współpracy z Zachodem jest korzystne. To dawałoby gwarancję naszego bezpieczeństwa”– mówi prof. Haliżak zaznaczając, że Polska powinna złagodzić swoją krytykę wobec Kremla. Jacek Bartosiak uważa, że w dzisiejszej sytuacji Polska powinna prowadzić własną, roztropną politykę nastawioną na dbanie o swoje interesy.Zaznacza jednak, że z uwagi na położenie geopolityczne Polski jest to bardzo trudne.

„Polska nie powinna się eksponować w występowaniu przeciw Rosji. Nie możemy też zakładać jednotorowo, że istnieje jedność pomiędzy USA, a zachodnią Europą. Sojusze i interesy są płynne, o czym już niejednokrotnie przekonaliśmy się w przeszłości. Bardzo ważne jest by w Polsce były stałe bazy NATO z liczną obecnością żołnierzy USA i sprzętu. W obecnej sytuacji wydaje się to być jednak raczej nierealne”– powiedział Bartosiak.

Wp.pl/ Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leszek1
    leszek1 :

    Istnieje jeszcze inne rozwiazanie, a mianowicie sojusz Chin z Rosja. I co wtedy, panowie eksperci ?
    W kazdym razie uwaga: -“Polska nie powinna się eksponować w występowaniu przeciw Rosji..” jest nadzwyczaj sluszna.

  2. zan
    zan :

    Warunkiem sowieckiej zgody na aneksję NRD przez RFN (zjednoczenia Niemiec) i ogólne zwinięcia interesu, było nierozszerzanie NATO na wschód. Obiecanka została potraktowana delikatnie mówiąc…lekko. Jeśli Rosją będzie rządził jakiś amerykański agent w stylu Jelcyna, to wiadomo, że pójdzie na ustępstwa i drogo zapłaci za puste obiecanki. A jeśli będzie ktoś twardszy – no to deklaracja w stylu “no tu już was więcej nie napieramy” będzie zbyta śmiechem. To musiałoby być z rączki do rączki.

  3. zan
    zan :

    Pan Bartosiak pracuje w amerykańskiej fundacji i jest kreowany na eksperta. Dla mnie jego słowa są bełkotem. Najpierw mówi “Polska nie powinna się eksponować w występowaniu przeciw Rosji” a potem “Bardzo ważne jest by w Polsce były stałe bazy NATO z liczną obecnością żołnierzy USA i sprzętu”. Nie, no….jasne, koncentracja wojsk amerykańskich nie zostanie potraktowana jako nowy kryzys kubański albo Unternehmen Barbarossa II. To normalna rzecz koncentrować “liczne” wojska u granic przeciwnika. Oczywiście zaraz ktoś mógłby powiedzieć, że to do “obrony”. Tylko jaki sens miałaby napaść stosunkowo słabej Rosji na NATO? Bo przecież nie na “osamotnioną” Polskę. Polski już nie ma. Jest republika związkowa UE/NATO. Ludność tej republiki jest stopniowo oswajana z charakterem państwa frontowego w wojnie prowadzonej z inicjatywy Waszyngtonu. God bless America i Bartosika.

  4. leszek1
    leszek1 :

    Wobec narastajacego konfliktu miedzy Chinami i USA, mozna sie spodziewac, ze obie strony beda zabiegaly o poprawne stosunki z Rosja. Tworzenie przez zydostwo amerykanskie baz wojskowych blisko granicy z Rosja i opanowanie Ukrainy nie moze sprzyjac przyjazni amerykansko – rosyjskiej.