Białoruska elektrownia atomowa powstanie pod Wilnem?

Białorusini szukają miejsca pod budowę swojej elektrowni jądrowej. Jedno z trzech wybranych leży pod… Wilnem. Inne, w pobliżu litewskiej Ignaliny zostało wcześniej odrzucone.

Gdy Litwa chce budować swoją elektrownię jądrową w Ignalinie – Białoruś swoją planuje między innymi budować w Ostrowcu, przy granicy z Litwą, skąd do Wilna odległość wynosi zaledwie nieco ponad 30 km.

Ostrowiecki plac budowy jest jednym z trzech, które są rozważane pod miejsce przyszłej elektrowni atomowej. Dwa inne leżą na wschodzie Białorusi. Obydwa znajdują się w okręgu Mohylewskim, w rejonie Krasnopolska oraz Kukuszinowska. Pierwszy na pograniczu białorusko-rosyjskim, zaś drugi, choć również blisko granicy z Rosją, znajduje się bliżej miast Orsza i Gorki.

Jak podaje białoruska prasa, po wstępnych badaniach, między innymi geologicznych i sejsmologicznych, tamtejsze ministerstwo energetyki przeprowadziło ranking już przyszłego miejsca, gdzie ma stanąć elektrownia.

Zdaniem komisji państwowej, powołanej specjalnie na potrzebę oceny miejsc lokalizacji elektrowni, najlepiej nadaje się miejsce pod Orszą. Najgorzej w Krasnopolsku na wschodnich obrzeżach kraju, gdzie w gruncie wykryto miękkie warstwy wapniowe, które słabo nadają się pod budowę ciężkich konstrukcji, a taką na pewno będzie elektrownia nuklearna. Na początek Białoruś chce uruchomić w niej dwa reaktory o łącznej mocy 2 tys. megawatów.

Wobec ostrowieckiego placu eksperci komisji nie mają takich zastrzeżeń. Jedyną wadą tego miejsca jest nieco podwyższony poziom zagrożenia sejsmicznego. Mieści się on jednak w skali dopuszczalności i wynosi 7 punków w skali Richtera. Dwa pozostałe oceniono na 6. pt, przy dopuszczalnym zagrożeniu 8 pt.

Poziom zagrożenia sejsmicznego oraz bezpośrednia bliskość dużych miast (Orsza – 140 tys.; Wilno – 530 tys. mieszkańców), zdaniem ekspertów, nie może być powodem rezygnacji z któregokolwiek z miejsca.

Potwierdza to też białoruski wiceminister energetyki Michaił Mihajdiuk, który powiedział dla rosyjskiej agencji Interfax, że obecnie prowadzone są szczegółowe badania miejsc, w których ewentualnie ma stanąć elektrownia.

“Wszystkie trzy miejsca nie mają czynników zakazujących budowę elektrowni atomowej, ale każda z nich ma swoją specyfikę – powiedział Michaił Mchajdiuk. – Na miejscu Krasnopolskiej platformy odkryto osady kredy, na miejscu w pobliżu Kukszynowska nie ma żadnych uwag geologicznych, ale należy brać pod uwagę bliskość dwóch dużych miast Orszy i Gorki. Ostrowieckie miejsce również nie ma czynników zabraniających, ale tu poziom zagrożenia sejsmicznego jest o jeden punkt większy niż w innych miejscach. Innym czynnikiem wpływającym na charakterystykę ostrowieckiego miejsca jest to, że znajduje się ono w odległości 30 km od Wilna” – wyjaśnił Mihajdiuk.

Według niego, obecnie są prowadzone szczegółowe badania i porównania techniczno-ekonomiczne na wszystkich platformach. Wyniki tych porównań mają zaważyć, w którym miejscu ostatecznie stanie elektrownia atomowa.

Jak wynika z informacji docierających z Mińska, na decyzję w sprawie miejsca budowy nie trzeba będzie długo czekać, ponieważ zanim na Litwie trwają przymiarki do budowy nowej elektrowni atomowej oraz dyskusje o potrzebie w ogóle tej budowy, Białoruś finalizuje prace przygotowawcze i planuje już w 2016 roku uruchomić pierwszy blok swojej elektrowni jądrowej. Zaś drugi blok ma ruszyć dwa lata później.

Aleksander Łukaszenka jeszcze na początku roku podpisał dekret przewidujący wszystkie terminy budowy elektrowni atomowej. Białorusini planują już na początku 2009 roku rozpocząć prace przy budowie infrastruktury pod przyszłą elektrownię.

Obecnie też są prowadzone wstępne rozmowy z firmami energetycznymi, które miałyby wybudować elektrownię. Białoruskie władze spodziewają się w ciągu najbliższego miesiąca otrzymać od nich konkretne propozycje.

“Najmniej problematycznym jest udział rosyjskiej “Atomstrojeksport” w budowie białoruskiej elektrowni atomowej. W sprawie udziału francuskiej “Areva”, będzie potrzebna decyzja prezydenta Francji. Zaś z amerykańską stroną (amerykańsko-japońska korporacja “Westinghouse-Toshiba” – przyp. red.) mamy pewien problem, gdyż stosunki polityczne między nami nie są takie, jakich chcielibyśmy.

Poza tym potrzebne będzie dwustronne porozumienie w tej sprawie oraz akceptacja przez parlament USA, co może przedłużyć cały proces” – informował białoruskich parlamentarzystów podczas debaty nad Ustawą o energetyce atomowej wiceminister Mihajdiuk.

Tymczasem “decyzja polityczna” w sprawie budowy elektrowni atomowej w kraju zapadła jeszcze15 stycznia br. na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Białorusi. Jak szacuje białoruskie Ministerstwo Finansów, koszta budowy dwóch bloków elektrowni jądrowej wyniosą około 4 mld dolarów amerykańskich.

“Przybliżone koszta projektu są szacowane na około cztery miliardy dolarów. Projekt będzie finansowany ze środków budżetowych oraz z pożyczek zewnętrznych, jak też z Narodowego Funduszu Rozwoju i Innowacji” – informował Radę minister finansów Mikołaj Korbut.

Z kolei, mówiąc na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, minister spraw zagranicznych Siergiej Martynow poinformował, że “na drodze do budowy na Białorusi elektrowni atomowej żadne zewnętrzne przeszkody nie stoją”.

Dowiedzieliśmy się jednak, że zaczynają pojawiać się przeszkody wewnątrz kraju.

Przeciwko budowie elektrowni atomowej wystąpił między innymi lider opozycyjnego ruchu “Za wolność” Aleksandr Milinkiewicz. Zapowiedział on, że poprowadzi kampanię przeciwko tej budowie. Jego zdaniem, przyszła elektrownia nie tylko zwiększy uzależnienie energetyczne kraju od Rosji, ale też będzie stwarzała zagrożenie ekologiczne oraz obciąży niepomiernymi kosztami finanse kraju.

Przeciwko budowie protestują też mieszkańcy rejonu gorkiewskiego. Jak podało Radio Swoboda, mieszkańcy rejonu zaczęli zbierać podpisy przeciwko planom lokalizacji elektrowni w ich rejonie. Zamierzają też zwrócić się o pomoc do prezydenta Aleksandra Łukaszenki.

Tymczasem struktury władzy nie tylko już planują przyszłą budowę, ale też opracowują szczegółowy plan kształcenia pracowników na potrzeby przyszłej elektrowni. Wydziały energetyki powstaną między innymi w kilku uniwersytetach w kraju. Specjalistów dla białoruskiej elektrowni będzie też kształciła Rosja. Stosowna rosyjsko-białoruska umowa w tej sprawie już została podpisana.

Również Szwecja jest zainteresowana pomocą dla Białorusi w zakresie kształcenia specjalistów. Ale Szwedów interesuje również szersza współpraca.

Jak poinformował agencję BelTa ambasador Białorusi w Szwecji Andriej Grinkewicz, Szwecja wyraziła gotowość do udzielenia pomocy Białorusi w dziedzinie energii jądrowej, a w szczególności w opracowywaniu metod składowania i utylizacji odpadów nuklearnych, zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.

Takie propozycje, według ambasadora, zostały zawarte w raporcie szwedzkiej Agencji ds. Rozwoju Współpracy Międzynarodowej.

Białorusini nie ukrywają też, że będą chcieli ściągnąć już gotowych specjalistów z krajów ościennych. W tym przede wszystkim z Litwy, szczególnie po zamknięciu tu litewskiej elektrowni atomowej w Ignalinie.

“Ogłaszamy konkursy na stanowiska, i już dziś jesteśmy gotowi przyjmować specjalistów z Rosji, Ukrainy i Litwy. Wielu z nich są Białorusinami i chcieliby tu wrócić i pracować” – oświadczył dla prasy Piotr Witiaz, wiceszef białoruskiej Akademii Nauk.

Stanisław Tarasiewicz

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply