Niedaleko Jeleniej Góry podpalono warte kilka milionów złotych maszyny leśne, należące do prywatnego przedsiębiorcy, którymi usuwano skutki ubiegłorocznej wichury. Jedna z nich spłonęła doszczętnie. Do podpalenia przyznał się „Zielony Front”. Właściciele firm leśnych wyznaczyli 20 tys. zł nagrody za pomoc w schwytaniu sprawcy.
W nocy z 7 na 8 kwietnia w lesie niedaleko Jeleniej Góry nieznani sprawcy podpalili bardzo drogie maszyny do usuwania wiatrołomów i powalonych drzew. Były używane do usuwania skutków wichury z jesieni 2018 roku. Całkowicie spalono tzw. harwester, czyli kombajn zrębowy oraz próbowano spalić tzw. forwarder, ciągnik samozaładowczy do zrywki drewna krótkiego, który został nadpalony i uszkodzony. Maszyny należały do prywatnej firmy. Straty są wstępnie szacowane na kilka miliony złotych. W celu spalenia prawdopodobnie oblano je ropą. Sprawę prowadzi jeleniogórska policja, na miejscu byli funkcjonariusze z psem tropiącym.
Jak poinformował Krzysztof Trębski, p.o. rzecznika prasowego Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, do zniszczenia pojazdów doszło na terenie leśnictwa Rozdroże w Nadleśnictwie Szklarska Poręba.
To nie pierwsze tego rodzaju zdarzenie w tym regionie. Trzy tygodnie wcześniej, na terenie tego samego nadleśnictwa zniszczono ciągnik należący do innego zakładu usług leśnych. W pojeździe powybijane szyby i podziurawiono karoserię. W związku z sytuacją właściciele firm z okolicy wyznaczyli 20 tys. zł nagrody za pomoc w schwytaniu sprawcy.
Za podpalenie maszyn odpowiada „Zielony Front”, na miejscu zdarzenia znaleziono przybity do drzewa zszywkami kawałek kartonu z napisem wykonanym prawdopodobnie długopisem:
“Za niszczenie lasu, starych ścieżek i dróg. Wycofajcie się! Zielony Front ZF”.
Podpalenie maszyn leśnych skrytykowała na Twitterze organizacja Greenpeace Polska. Zniszczenie maszyn opóźni prace przy usuwaniu szkód.
Jerzy Majdan, nadleśniczy Nadleśnictwa Szklarska Poręba powiedział w rozmowie z Polsat News, że na szczęście ogień zauważono, zanim rozprzestrzenił się po okolicy. Tym bardziej, że z powodu przesuszonej ściółki leśnej, w lasach w całej Polsce obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego.
Wczoraj rano w leśnictwie Rozdroże w #NadleśnictwoSzklarskaPoręba całkowicie spalono harwester i próbowano forwarder prywatnej firmy usług leśnych (straty w mln zł), która usuwała tam wiatrołomy z jesieni 2018. Taki list zostawił na miejscu „Zielony Front”… #hejtstop #ekoterror pic.twitter.com/TQUF50pGR2
— Krzysztof Trębski ? (@ktrebski) 9 kwietnia 2019
Twitter.com / polsatnews.pl / Kresy.pl
To jest wina władz, które tolerują bandyckie działania eko terrorystów.
A może ludzie w końcu zauważają grabieżczą wycinkę polskich lasów?? Wystarczy się rozejrzeć ja u siebie jestem w szoku park krajobrazowy tną wszystko co grubsze …
Greenpeace Polska czyli Niemcy w Polsce jakoś szybko dali głos, czyżby ktoś od nich?
W pierwszym momencie po przeczytaniu tytułu pomyślałem, że jakiś “Zielony Front” podpalił maszyny firm, które faktycznie niszczą lasy deszczowe w Ameryce Środkowej i Łacińskiej i pomyślałem, że lewakom czasami zdarza się coś pożytecznego zrobić. Po przeczytaniu artykułu wracam jednak do swojej opinii, że ci zieloni to jednak idioci. Nie tylko idioci, ale i szkodniki. Z innej beczki… Nie jestem specjalistą od lasów, ale… Autor artykułu nie napisał, co dokładnie porządkowała firma. Bo jeśli porządkowane były powalone drzewa w terenie lesistym, to jednak uznałbym to za marnotrastwo publicznych pieniędzy. Bo natura doskonale sobie radzi sama z takim fantem. Co innego, jeżeli zwalone drzewa są usuwane z dróg, lub na terenach zabudowanych.
Jeżeli to nie puszcza a las jak większość pielęgnowany do wycinki w wieku ok 80 lat. To wiatrołomy się usuwa. Zawsze jakieś pieniądze choć najczęściej są to jest tanie drewno opałowe bez większej wartości.
Takie lasy się też przerzedza, aby lepsze sztuki dorodniej rosły. Pozostawianie takich wiatrołomów utrudniło by późniejszą pracę.
Jeśli by to był park krajobrazowy czy puszcza białowieska to optowałbym za pozostawieniem tego na zgnicie 🙂
@bob co roku sadzimy więcej niż wycinamy. To że widzisz jakiś fragment lasu wycięty tzn że może dojrzał do wycinki? Łatwo zauważyć wycięty hektar dorodnego lasu, trudniej już zauważyć 10ha świeżo posadzonego…
Przypominam że więcej sadzimy niż wycinamy, do 2030 czy do 2050 mamy zwiększyć lesistość z 48% do 50%.