Premier Mateusz Morawiecki odniósł się do informacji o tym, że polski rząd w maju poparł deklarację, która umożliwiła przywrócenie Rosji prawa głosu w Radzie Europy. Nie zaprzeczył, zaznaczając, że celem było usprawnienie procedur działania RE. Jego zdaniem, rząd PiS pokazał, że Rosja nie powinna zostać odwieszona.

Według Onetu, choć ostatnio polscy parlamentarzyści w zasadzie sprzeciwili się przywróceniu Rosji prawa głosu w Radzie Europy, to miesiąc wcześniej podczas zebrania Komitetu Ministrów Rady Europy w Helsinkach, polski rząd poparł deklarację umożliwiającą takie działania na rzecz Moskwy. Zdaniem mediów, odbiór takiej informacji był taki, że Polska, w tym szef MSZ Jacek Czaputowicz, popiera przywrócenie Rosji pełni praw w ramach RE, a ukraińscy dyplomacji byli takimi działaniami rozczarowani. Jednocześnie, podczas głosowania w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy, praktycznie wszyscy polscy posłowie zagłosowali przeciwko rezolucji przywracającej Rosji pełnię praw.

Czytaj więcej: Onet: polski rząd poparł deklarację umożliwiającą przywrócenie Rosji prawa głosu w Radzie Europy

W środę wieczorem premier Mateusz Morawiecki odniósł się do tego na antenie Polsat News. – Sytuacja tam była następująca: Rada Europy grzęzła coraz to częściej w proceduralnych i nic nie znaczących dyskusjach, traciła swoje znaczenie. Każdy, kto się interesuje Radą Europy potwierdziłby ten wniosek – tłumaczył szef polskiego rządu. Według niego Polska wraz z innymi krajami uczestniczyła w odblokowaniu pewnych procedur, w tym tej dotyczącej zawieszania i odwieszania poszczególnych krajów członkowskich.

 

– Natomiast w przypadku, kiedy było głosowanie nad Radą Europy, wie pan, co zrobili polscy delegowani decydenci? Wyszli z sali, czyli nad głosowaniem, nad przywróceniem Rosji do Rady Europy, jednoznacznie rząd Prawa i Sprawiedliwości pokazał, że uważamy, że Rosja nie powinna być odwieszona w prawach członka. Natomiast delegacje krajów zachodnich zadecydowały inaczej – powiedział Morawiecki.

Nie sprecyzował jednak, jakie dokładniej głosowanie miał na myśli, gdyż według ustaleń Onet.pl żadnego formalnego głosowania w Helsinkach nie było; wypracowano tam jednak kształt deklaracji, której konsekwencją było przywrócenie Rosji prawa głosu. Polscy parlamentarzyści faktycznie, na znak solidarności z Ukraińcami, demonstracyjnie opuścili obrady ZP RE, ale było to już po tym, jak rosyjską delegację włączono do obrad.

Należy dodać, że MSZ odpowiadając na Twitterze na pytanie, czy minister Czaputowicz poparł przywrócenie Rosji prawa głosu odpowiedział, że „Komitet Ministrów z udziałem min. Czaputowicza nie głosował podczas posiedzenia 17 maja w Helsinkach ws. przywrócenia Rosji prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE”. Dodano, że decyzje w tym zakresie znajdują się w wyłącznej gestii Zgromadzenia, które jest instytucją niezależną od Komitetu”. Według Onetu, celem tego tweetu było jednak zmylenie opinii publicznej, ponieważ faktycznie, formalnego głosowania 17 maja w Helsinkach nie było.

Podczas rozmowy w Polsat News Morawiecki tłumaczył, że Polska uczestniczyła w „usprawnianiu funkcjonowania instytucji” i zachowała się konstruktywnie, a wyrażenie wtedy sprzeciwu zostałoby odebrane jako obstrukcja.

– (…) zarzucano by nam, że instytucja, która traci na znaczeniu, przez Polskę (…) będzie traciła na znaczeniu jeszcze bardziej. Więc zachowaliśmy się bardzo konstruktywnie, bardzo poważnie wobec naszych partnerów, ale jednocześnie zademonstrowaliśmy wobec naszych partnerów naszą niezgodę na przywrócenie Rosji do Rady Europy –  podkreślił premier.

Komentując wypowiedź Morawieckiego na Twitterze, jeden z autorów artykułu na Onecie, Janusz Schwertner napisał, że „Premier Morawiecki bardzo pokrętnie, ale potwierdził w Polsat News, że Polska poparła przywrócenie prawa głosu dla Rosji”. Odrzucał też twierdzenia części mediów, jakoby premier zaprzeczył lub zdementował informacje podane przez jego portal.

Wcześniej wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk zarzucił Onetowi manipulację i twierdził, że Polska w Helsinkach poparła ogólnie plan reformy Rady Europy, a nie przywrócenie Rosji praw w RE. Przyznał też, że w maju na Komitecie Ministrów nie było głosowania.

– To było zgłoszenie głosu albo powiedzenie, że ten program nam się nie podoba. Teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której Polska mówi „nie” programowi reform Rady Europy, do której należy Europejska Konwencja praw Człowieka Czy Trybunał w Strasburgu – mówił Wawrzek na antenie TVP Info.

Przypomnijmy, że czerwcową rezolucję ZPRE oparto na sprawozdaniu belgijskiej i flamandzkiej transseksualnej parlamentarzystki Petry de Sutter i napisano w nim, że Zgromadzenie chce w ten sposób zapewnić państwom członkowskim prawo i obowiązek do bycia reprezentowanym w obu ciałach statutowych Rady Europy, tj. w ZP RE i w Komitecie Ministrów oraz do brania udziału w ich pracach. Powołano się przy tym na „wyjątkowy kontekst” przyjętej w maju w Helsinkach przez Komitet Ministrów Rady Europy deklaracji, w której zawarto analogiczne stwierdzenia.

Jak pisaliśmy, podczas trwającej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy przegłosowano rezolucję, która pozwala delegacji Federacji Rosyjskiej na powrót na salę plenarną Zgromadzenia, umożliwiając Rosji ponowne branie udziału w obradach z pełnym prawem głosu. Rosjanom przywrócono wszelkie prawa bezwarunkowo, choć – co podkreślają ukraińskie media – nie spełnili warunków dotyczących przywrócenia Ukrainie integralności terytorialnej i suwerenności. Chodzi tu o zwrot Krymu i wycofanie się ze wspierania donbaskich separatystów. Za przyjęciem rezolucji było 118 członków zgromadzenia, 62 (w tym Ukraina) było przeciw, a 10 wstrzymało się od głosu. Rezolucję poparli wszyscy głosujący parlamentarzyści z Francji, Hiszpanii, Portugalii, Irlandii, Islandii, Norwegii, Włoch, Austrii, Turcji i Serbii, a także większość z Niemiec, Czech, Finlandii, Szwajcarii, Słowenii, Chorwacji Rumunii, Danii, Belgii i Holandii. W większości przeciw byli przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Szwecji, i Polski. W przypadku naszego kraju za rezolucją zagłosował poseł Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej, który później twierdził, że się pomylił. W całości przeciw, poza Ukrainą, by jeszcze państwa bałtyckie i Gruzja. Węgry, Grecja, Albania, Czarnogóra czy Bułgaria nie wzięły udziału w głosowaniu.

Polsat News / TVP Info / twitter.com / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Nabieranie się na ciągle taki sam schemat zagrywek Berlina w unijnych układankach jest żałosne i świadczy o nędzy umysłowej polskiego MSZ. Uruchomienie działań “reformujących” organizację
    bez przegłosowanych ograniczeń tych działań dało Berlinowi i Francji wolną rękę i jednocześnie “argument” o poparciu ich działań przez Polskę. Postawa Schnepfa byłego ambasadora Polski w USA krytykującego brak konsultacji z Berlinem w sprawie stosunków z USA jest jak się okazuje typowa dla polskiego MSZ.

  2. Roman1
    Roman1 :

    Od wielu lat Polska szuka nowych konfliktów w relacjach z Rosją. Cały czas ją obraża i prowokuje, zamiast poszukiwać porozumienia i starać się o finansowe korzyści. Dla władz Polski o wiele lepsi są banderowcy.

  3. tadek1955
    tadek1955 :

    Rosja była jednym z największych płatników do budżetu Rady Europy, obok Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Włoch i Turcji. Jej składka w 2017 roku powinna wynieść około 33 mln euro, czyli około 7 procent całego budżetu Rady Europy. Skoro Rosyjska delegacja nie miała prawa głosu, Rosja zawiesiła w 2017 roku wpłatę ostatniej raty… RE zacisnęła pasa i przetrwała bez Rosyjskich pieniędzy 2018 rok. W 2019 skończyły się dziurki w owym pasie i w całej instytucji drastycznie odczuto brak gotówki. Tłumaczenie, że Rosji przywrócono prawo głosu w RE bo dzięki temu będzie można wpływać na polepszenie bytu Rosyjskich obywateli to krętactwo i brednie polityków.