W Krakowie ogłoszono powstanie w Polsce Dowództwa V Korpusu Wojsk Lądowych USA

W Krakowie uroczyście reaktywowano V korpus Wojsk Lądowych USA, ustanawiając jego dowódcą generała z polskimi korzeniami. Wysunięte dowództwo V Korpusu, zgodnie z polsko-amerykańskim porozumieniem, będzie działać w Polsce. Ma zacząć działać za kilka miesięcy.

We wtorek w Krakowie, na Kopcu Piłsudskiego, uroczyście ogłoszono reaktywację V Korpus Wojsk Lądowych USA. W wydarzeniu uczestniczył szef MON Mariusz Błaszczak, który spotkał się z szefem sztabu Wojsk Lądowych USA gen. Jamesem McConville’em, a także amerykańska ambasador w Polsce, Georgette Mosbacher. Błaszczak spotkał się również dowódcą 1. Dywizji Piechoty Johnem Kolasheskim, awansowanym do stopnia generała broni i wyznaczonym na dowódcę reaktywowanego V Korpusu.

– Dziś potwierdzamy decyzję, która została ogłoszona przez sekretarza obrony Marka Espera w ubiegłym tygodniu, o ustanowieniu w Polsce wysuniętego dowództwa V Korpusu – powiedział Błaszczak. Zaznaczył, że decyzja ta „stanowi ukoronowanie naszych działań związanych ze zwiększeniem obecności wojsk amerykańskich w Polsce”.

 

– Obecność wysuniętego dowództwa V Korpusu jest namacalnym dowodem realizacji polityki obu prezydentów, której celem jest wzmocnienie relacji polsko-amerykańskich – podkreślił minister.

Mosbacher powiedziała, że aktywacja wysuniętego dowództwa V Korpusu Wojsk Lądowych USA w Polsce, „jeszcze bardziej zbliży nasze siły zbrojne i zapewni lepszą integrację i optymalizację w nadchodzących czasach i dekadach”.

– W tych czasach, które stoją pod znakiem pandemii COVID-19, jesteśmy szczególnie wdzięczni za wszystkie elementy, które wzmacniają bezpieczeństwo i poczucie dobrostanu – dodała ambasador USA w Polsce. Jej zdaniem, relacje polsko-amerykańskie rozwijają się w miarę pogłębiania współpracy wojskowej. Zaznaczyła też, „amerykańscy żołnierze są świetnie wyszkoleni, przygotowani do obrony USA i sojuszników NATO, i wschodniej flanki NATO”.

Gen. James McConville powiedział z kolei, że wysunięte stanowisko dowodzenia V Korpusu Wojsk Lądowych USA w Polsce wzmacnia relacje wojskowe i pozwala prowadzić dowodzenie i kontrolę sił operacyjnych USA w całej Europie. W jego ocenie, umiejscowienie wysuniętego dowództwa tego korpusu w Polsce jest „faktem historycznym”. Podkreślił, że korpus ten posiada bogatą historię, w tym w kontekście I i II wojny światowej w Europie czy czasów zimnej wojny.

Nowo mianowany generał Kolasheski powiedział, że kwatera główna dowództwa V Korpusu w Polsce zacznie działać od nowa za kilka miesięcy. Wówczas też „postawi pierwsze ślady w Polsce” i zacznie brać udział w pierwszych ćwiczeniach. Zaznaczył, że „w Polsce to będzie nowa jednostka”, tworzona od podstaw. Przyznał, że to „będzie trochę trwało”, ale intencją Amerykanów jest zrobić to najszybciej jak to możliwe. Gen. Kolasheski ma polskie korzenie, jego dziadek ze strony ojca na początku XX wieku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych z Chmielowa w Małopolsce.

Według oficjalnego komunikatu dowódca sił USA w Europie, wysunięte dowództwo V Korpusu zostanie obsadzone przez około 200 amerykańskich wojskowych, na zasadzie rotacyjnej. Amerykańska armia oczekuje, że pierwsza tura rotacji nastąpi w roku fiskalnym 2021. Jak podano, głównym zadaniem wysuniętego dowództwa będzie prowadzenie planowania operacyjnego, dowodzenie misjami i nadzorowanie sił rotacyjnych USA w Europie. Zapewni też dodatkowe zdolności dla wsparcia amerykańskich sojuszników i partnerów w regionie. Planowany jest też udział tej placówki w przyszłorocznych ćwiczeniach DEFENDER-Europe 21.

Jak twierdzi MON, na mocy dwóch porozumień podpisanych przez prezydentów Polski i Stanów Zjednoczonych , Andrzeja Dudę i Donalda Trumpa, „zdecydowano o zmianie formuły stacjonowania wojsk USA w Polsce z rotacyjnej na trwałą”. Dodano, że „liczba żołnierzy USA stacjonujących w Polsce zwiększy się o ok. 1 tys. do co najmniej 5,5 tys.”. Zaznaczmy, że ostatnie, oficjalne komunikaty strony amerykańskiej, jak ten nt. dowództwa V Korpusu, wciąż mówią o obecności rotacyjnej.

W poniedziałek szef Pentagonu Mark Esper poinformował o zakończeniu negocjacji dotyczących umowy EDCA (Enhanced Defence Cooperation Agreement) pomiędzy USA i Polską. Wyraził opinię, że spowoduje ona „zwiększenie odstraszania Rosji i wzmocnienie NATO”.

„Wysunięta obecność w Polsce, na wschodniej flance NATO, poprawi naszą strategiczną i operacyjną elastyczność” – napisał w internetowym oświadczeniu. Uznał jej podpisanie za kamień milowy w polsko-amerykańskich stosunkach. Jak pisaliśmy, parę dni wcześniej ambasador Mosbacher informowała, że „USA i Polska zakończyły negocjacje nad Wspólną Deklaracją Współpracy Obronnej (EDCA), która wprowadzi w życie wspólną wizję naszych prezydentów dotyczącą amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce”. Dopiero w drugiej kolejności podobną informacje przekazał MON, nie informując o szczegółach porozumienia.

W poniedziałek portal Onet napisał, że „Amerykanie uzależnili przeniesienie swego dowództwa korpusu do Polski od podpisania porozumienia wojskowego, które zapewni ich żołnierzom szczególny status w naszym kraju” oraz, że polski rząd rzekomo „zgodził się na wyłączenie personelu amerykańskiego spod polskiej jurysdykcji oraz eksterytorialność amerykańskich baz”. Twierdzono też, że Polska zapłaci za budowę infrastruktury wojskowej dla Amerykanów, a najtrudniejszym elementem polsko—amerykańskich negocjacji dotyczących Wspólnej Deklaracji Współpracy Obronnej była tzw. SOFA, czyli porozumienie o statusie amerykańskich wojsk w naszym kraju. Onet sugerował, że amerykańscy żołnierze mogą nie odpowiadać przed polskim sądem za popełnione w Polsce przestępstwa, jak np. spowodowanie wypadku drogowego. Portal sugerował także, że Amerykanie wynegocjowali przekazanie im niektórych ważnych polskich obiektów wojskowych m.in. bazy lotniczej w Powidzu oraz części poligonu w Drawsku Pomorskim.

„Pojawiające się informacje dotyczące zasad stacjonowania żołnierzy Sił Zbrojnych USA w Polsce są nieprawdziwe” – oświadczył tego samego dnia minister Błaszczak, w ten sposób zaprzeczając bliżej niesprecyzowanym „doniesieniom medialnym”. Nie skonkretyzował, które podane przez media informacje były nieprawdziwe. Podkreślił, że umowa zostanie przedstawiona dopiero po jej podpisaniu. Głos zabrała także ambasador Mosbacher, twierdząc, że „w mediach pojawia się wiele informacji odnośnie rzekomej zawartości nowej polsko-amerykańskiej umowy o współpracy obronnej”, ale „nie są one zgodne z prawdą”. Zapowiedziała upublicznienie szczegółów, lecz dopiero po podpisaniu umowy.

Przypomnijmy, że w ubiegłą środę sekretarz obrony USA, Mark Esper poinformował, że z Niemiec zostanie wycofanych 12 tys. amerykańskich żołnierzy, z czego 5,6 tys. zostanie przeniesionych do innych krajów członkowskich NATO. Pozostali, czyli około 6,4 tys. ludzi, ma wrócić do Ameryki. Esper powiedział, że amerykańscy żołnierze trafią m.in. do Włoch, gdzie zostaną rozmieszczone m.in. myśliwce F-16 oraz dwa bataliony wojska, a także do Belgii. Tam, do Mons, ma zostać przeniesione ze Stuttgartu Dowództwo Europejskie Stanów Zjednoczonych (EUCOM). Ponadto, szef Pentagonu zapowiedział też wzmocnienie obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w regionie Morza Czarnego. Jak oświadczył, USA zamierzają rozpocząć operację przenoszenia amerykańskich struktur wojskowych „tak szybko, jak to możliwe”. Szacuje, że będzie to kosztować kilka miliardów dolarów. Szef Pentagonu powiedział również, że USA planują rotację do Polski „przewodniego elementu” nowo utworzonych dowództw V Korpusu armii USA. Ma to nastąpić po podpisaniu przez Warszawę porozumienia o współpracy obronnej i umowie o „podziale obciążenia” – co faktycznie nastąpiło w piątek.

Generał Ted Wolters, szef amerykańskiego dowództwa w Europie i głównodowodzący sił NATO w Europie powiedział, że plany Amerykanów oznaczają, że „mogą pojawić się inne okazje, by przenieść dodatkowe siły do Polski i do krajów bałtyckich”.

– (…) będziemy teraz w stanie stale rotować oddziały w różnych lokacjach, w tym potencjalnie w Polsce, na północnym-wschodzie w pobliżu krajów bałtyckich, na południowym-wschodzie, w pobliży Morza Czarnego – powiedział generał. „Rozmawialiśmy o dodatkowych siłach w Polsce i myślę, że są możliwości umieszczenia sił w krajach bałtyckich” – dodał później Esper.

Jak pisaliśmy, prezydent USA Donald Trump potwierdził w czasie wywiadu udzielonego dziennikarzowi „The Washington Post”, że część amerykańskich żołnierzy zostanie relokowana z Niemiec do Polski.

„Będą dwie różne lokalizacje, w tym Polska. Część wróci do domu. Około połowa wróci do domu, a połowa zostanie przeniesiona do różnych miejsc, które na to zasługują” – odpowiedział prezydent USA na pytanie dotyczące miejsca relokacji żołnierzy USA. Wcześniej, w czerwcu, podczas wspólnej konferencji z prezydentem Dudą przed Białym Domem mówił m.in. o możliwości relokacji części żołnierzy USA z Niemiec do Polski, zaznaczając, że zapłacą za to Polacy:

– Zapytali nas [Polacy-red.], czy przysłalibyśmy jakiś dodatkowych żołnierzy [do Polski]. Oni będą za to płacić, będą płacić za wysłanie dodatkowych żołnierzy, prawdopodobnie będziemy przenosić ich do Polski z Niemiec. Będziemy znacząco redukować obecność w Niemczech, do około 25 tys. żołnierzy. (…) Część z nich wróci do domu, ale część pojedzie w inne miejsca w Europie i jednym z nich będzie Polska.

Przeczytaj więcej: „Polska zapłaci za przysłanie dodatkowych żołnierzy USA”. Konferencja Dudy i Trumpa [+VIDEO]

onet.pl / rmf24.pl / eur.army.mil / MON / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply