Stany Zjednoczone mają zastrzeżenia co do prośby Kazachstanu o wsparcie ze strony Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, w którym główną rolę odgrywa Rosja.
Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew poprosił o wsparcie Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), w związku z trudną sytuacją wewnętrzną, zamieszkami i protestami. Eurazjatycki sojusz, w którym wiodącą rolę odgrywa Rosja, po konsultacjach głów państw zadecydował o wysłaniu kontyngentu do Kazachstanu jako sił pokojowych. W czwartek wieczorem do Kazachstanu przybyli pierwsi żołnierze rosyjscy, a za nimi białoruscy. W piątek mają przybyć kolejni z Rosji, a także z Armenii i Tadżykistanu.
Zobacz: Rosjanie przerzucają oddziały wojskowe do Kazachstanu [+VIDEO]
W czwartek działania te skomentowała rzeczniczka Białego Domu, Jen Psaki. Zaznaczyła, że USA „dokładnie śledzą doniesienia o tym, że Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowy wysłała swoje siły pokojowe do Kazachstanu”. Zaznaczyła, że Stany Zjednoczone mają wobec tego obiekcje.
– Mamy wątpliwości [dosł. „pytania”, ang. questions – red.] co do natury tego wniosku [o wsparcie ODKB – red.] i tego, czy było to zaproszenie zgodne z prawem, czy nie. W tym momencie tego nie wiemy – powiedziała Psaki.
Rzeczniczka Białego Domu zapowiedziała, że Waszyngton będzie obserwował, czy w Kazachstanie dochodzi w związku z tym do jakichkolwiek przypadków naruszania praw człowieka oraz „jakichkolwiek działań, mogących stanowić przesłankę dla zajęcia kazachskich instytucji”.
Wcześniej sekretarz stanu USA, Antony Blinken rozmawiał z szefem MSZ Kazachstanu, Muchtarem Tileuberdim. Rozmowa dotyczyła wprowadzonego w tym kraju na dwa tygodnie stanu wyjątkowego. Według komunikatu strony amerykańskiej, Blinken wyraził pełne poparcie dla organów konstytucyjnych Kazachstanu i wolności mediów. Opowiedział się też za pokojowym rozwiązaniem kryzysu, z poszanowaniem prawa.
Jak pisaliśmy, prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew powiedział w czwartek podczas posiedzenia rady ds. bezpieczeństwa, że „porządek konstytucyjny został w znacznym stopniu przywrócony we wszystkich obwodach”. Dodał zarazem, odnosząc się do demonstrantów, że „terroryści dalej używają broni i niszczą mienie obywateli”. – Stąd, działania antyterrorystyczne powinny być kontynuowane aż do całkowitego zniszczenia bojówkarzy – oświadczył Tokajew.
Według komunikatu MSW Kazachstanu, oficjalnie „zlikwidowano” 26 „uzbrojonych kryminalistów”, a ponad 3 tys. osób zatrzymano. Według rosyjskich mediów, tylko w Ałmaty służby miały zatrzymać ponad 70 „bojowników”, atakujących budynki administracyjne, a także blisko 30 „maruderów”. Jednocześnie, od początku protestów zginęło 18 policjantów i funkcjonariuszy gwardii narodowej. W piątek rano służby prasowej tej drugiej formacji podały, że rannych zostało 216 funkcjonariuszy, pełniących służbę głównie w Ałmaty i w Szymkent. Poinformowano też o śmierci dwóch funkcjonariuszy.
Czytaj także: Rośnie liczba ofiar śmiertelnych wśród kazachskiej policji
Według lokalnych mediów w nocy z czwartku na piątek grupa „radykałów” próbowała zająć budynek Akademii Służby Granicznej Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego w Ałmaty. Jak podano, próba ta została udaremniona. Ponadto, podpalono siedzibę filii grupy medialnej Mir. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, rzekomo z piątku rano, na którym prawdopodobnie słychać odgłosy strzałów w Ałmaty. Podobne doniesienia dotyczą miasta Tałdykorgan na południu kraju.
Jak informowaliśmy, w czwartek żołnierze otworzyli ogień do protestujących w Ałmaty. Według korespondenta agencji wojsko zażądało od uczestników zamieszek opuszczenia Placu Republiki i ostrzegło przez głośniki, że zaczną strzelać. Uczestnicy protestu informowali o zabitych i rannych. Choć w czwartek wieczorem władze twierdziły, że plac został całkowicie „oczyszczony”, w nocy w mieście słychać było strzały. W mediach publikowane są zdjęcia przedstawiające uszkodzone budynki administracyjne, w tym w wyniku pożarów, a także wraki spalonych samochodów na ulicach.
Kazachstańskie protesty wybuchły w Żangaözen w obwodzie mangistauskim na zachodzie Kazachstanu dzień po tym, jak z początkiem roku rząd zniósł limity na ceny gazu LPG. W tamtym regionie był on względnie tani i popularny, stanowił w zasadzie podstawowy rodzaj paliwa.
W ciągu kolejnych dni protesty objęły większość dużych miast Kazachstanu. Protestujący ścierają się z policjantami i żołnierzami, atakują gmachy publiczne. Mimo obniżenia ceny gazu do poprzedniego poziomu, dymisji rządu, oraz odwołania byłego prezydenta Nazarbajewa ze stanowiska szefa Rady Bezpieczeństwa protesty nabrały siły. Prezydent Tokajew zapowiedział, że będzie „działać maksymalnie surowo”. Pojawiły się informacje o przejęciu przez rebeliantów broni palnej i regularnych walkach miedzy nimi a oddziałami rządowymi.
W kolejnym przemówieniu na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Tokajew ogłosił, że Kazachstan mierzy się z atakiem ugrupowań „terrorystycznych” przygotowany i finansowany z zagranicy. Poprosił o wsparcie Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Eurazjatycki sojusz, w którym wiodącą rolę odgrywa Rosja, po konsultacjach głów państw zadecydował o wysłaniu kontyngentu do Kazachstanu jako sił pokojowych. W czwartek wieczorem do Kazachstanu przybyli pierwsi żołnierze rosyjscy, a za nimi białoruscy. W piątek mają przybyć kolejni z Rosji, a także z Armenii i Tadżykistanu.
Reuters / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!