Amerykanie zaczęli budować bazy wojskowe w rejonie pól naftowych w północno-wschodniej Syrii, które wcześniej zajęli żołnierze USA.

Jak poinformowała we wtorek turecka agencja informacyjna Anadolu, siły amerykańskie rozpoczęły budowę baz wojskowych w bogatym w ropę naftową syryjskim regionie Dajr az-Zaur.

Źródło agencji podaje, że Amerykanie przysłali w rejon al-Sur nie tylko sprzęt budowlany, ale również dodatkowych żołnierzy, w licznie około 250-300. Dysponują oni pojazdami opancerzonymi i bronią ciężką.

W poniedziałek stacja CNN podała, że żołnierze USA stacjonujący w Syrii dopiero mają otrzymać wytyczne dotyczące swojej misji w tym regionie, w tym także podstawowe zasady zaangażowania w przypadku sytuacji konfrontacyjnych. Część z nich nie wiedziała, jak długo i gdzie dokładnie mieliby stacjonować.

Jak informowaliśmy, pod koniec października Amerykanie przerzucili swoje oddziały do Syrii, by okupować pola naftowe na południowym-wschodzie tego kraju. Wjechali do północno-wschodniej prowincji Hasaka z Iraku „przez nielegalne przejście graniczne al-Walid”. Według komunikatu, kolumna składała się z kilkudziesięciu jednostek sprzętu wojskowego a osłonę z powietrza zapewniały im amerykańskie śmigłowce. Wcześniej szef Pentagonu Mark Esper mówił, że Waszyngton zamierza utrzymać „zredukowaną obecność” militarną w tym państwie w rejonie pól naftowych w południowo-wschodniej prowincji Dajr az-Zaur. Wskazywał też na konieczność walki z „Państwem Islamskim” jako powód obecności amerykańskich oddziałów w Syrii. Zainteresowanie syryjskimi polami naftowymi wykazywał też prezydent USA Donald Trump.

Działania amerykańskiej armii w Syrii skomentowała ambasada Rosji w Damaszku: „Zajęcie i zbrojna kontrola pól naftowych we wschodniej Syrii to państwowy bandytyzm”.

Biały Dom ogłosił 9 października, że wycofuje amerykańskie oddziały wojskowe z północnej granicy Syrii, pozwalając na ustanowienie przez Turków strefy ich kontroli w pasie 30 km od granicy Turcji. Na terenie tym zamieszkuje większa część kurdyjskiej populacji Syrii, zaś Ankara traktowała kurdyjskie Ludowe Odziały Obrony (YPG) i skupione wokół nich Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) jako głównego wroga na terytorium Syrii. Wcześniej Amerykanie udzielili syryjskim Kurdom gwarancji bezpieczeństwa domagając się od nich zburzenia umocnień zbudowanych przy granicy Turcji i wycofania spod niej ciężkiego sprzętu bojowego.

Po wycofaniu Amerykanów Kurdowie zawarli porozumienie z władzami Syrii uznając ich zwierzchność, rezygnując z utrzymywania odrębnej administracji i włączając swoje oddziały w struktury państwowych sił zbrojnych. Władimir Putin wynegocjował natomiast z prezydentem Turcji, Recepem Tayyipem Erdoganem wstrzymanie tureckiej ofensywy. Przygraniczną strefę bezpieczeństwa patrolują wspólnie żołnierze rosyjscy i tureccy.

 

rp.pl / CNN / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. mayo
    mayo :

    Amerykanie będą teraz kraść Syryjską ropę naftową? hahahaha normalnie jak Niemcy i Ruscy w czasie IIWŚ w Polsce, dzieła sztuki, sprzęt techniczny (np. wyposażenie fabryk), inne …. to są dopiero „wyzwoliciele” 🙂 …. wychodzi szydło z worka 🙂