Ukraiński minister energii i przemysłu węglowego zapewnia, że węgiel kupowany w rekordowych ilościach na Białorusi i sprowadzany na Ukrainę nie pochodzi z kontrolowanych przez separatystów kopalń w Donbasie.

Wcześniej informowaliśmy, że w ubiegłym roku Białoruś pięciokrotnie zwiększyła eksport węgla kamiennego, a antracytu – ponad 300 razy. Takie dane podał białoruski urząd statystyczny. Informacje na ten temat wzbudziły zainteresowanie i kontrowersje, ponieważ Białoruś nie posiada złóż tych kopalin.

Co więcej, najwięcej węgla kamiennego z Białorusi trafiło na Ukrainę – było to 588,5 tys. ton za kwotę 50,3 mln dolarów. Na drugim miejscu znalazła się Polska, która odebrała 261,9 tys. ton. Ukraina była zarazem największym importerem antracytu z Białorusi (102 tys. ton za 8,8 mln dolarów). Jednocześnie, statystyki ukraińskie nie wykazują importu węgla z Białorusi w 2018 roku, a ukraiński urząd statystyczny (Derżstat) odmówił Radiu Swoboda komentarza w tej sprawie.

W związku z tym pojawiły się głosy, że faktycznie może chodzić o węgiel wydobywany w części Donbasu kontrolowanej przez separatystów, który następnie jest sprzedawany Ukrainie poprzez Rosję i Białoruś. Takie informacje podawały też niektóre ukraińskie media, z których część powoływała się nawet na nieoficjalne informacje ze swoich źródeł w administracji państwowej.

Teraz głos w tej sprawie oficjalnie zabrał rząd Ukrainy. We wtorek w rozmowie z dziennikarzami ukraiński minister energii i przemysłu węglowego Ihor Nasałyk oświadczył, że importowany z Białorusi węgiel nie był wydobywany w Donbasie, w kopalniach kontrolowanych przez wspieranych przez Rosję separatystów. Jego zdaniem, „to może być reeksport z Rosji”.

– Ale jedną rzecz, którą mogę powiedzieć na pewno, to to, że nie pochodzi on [węgiel – red.] z DRL i ŁRL – zapewnił minister.

Nasałyk zaznaczył też, że kwestia ta została poruszona na jednym z zamkniętych spotkań z przedstawicielami jego resortu z przedsiębiorstwami z branży energetycznej. – Powiedziano tam jasno, że jeśli ktoś kupuje węgiel takiego rodzaju, a bardzo łatwo jest ustalić, z której kopalni on pochodzi, zostanie ogłoszony bojkot [przeciwko takim działaniom]. Nie tylko przez ministerstwo, ale przez wszystkie zainteresowane strony, w tym przedsiębiorstwa z branży energetycznej.

Ukraina konsekwentnie oskarża Rosję i nielegalne wydobywanie i sprzedawanie węgla ze wschodniej części swojego terytorium. W styczniu Wadym Czernysz, ukraiński minister ds. terytoriów tymczasowo okupowanych i wewnętrznych przesiedleńców powiedział, że Rosja eksportuje rocznie 2,8 mln ton antracytu, pochodzącego z Donbasu, wartego 288 mln dolarów. W tym samym miesiącu u wybrzeży Turcji zatonął statek pod flagą Panamy i z załogą złożoną z Ukraińców, którym przewożono węgiel z rosyjskiego miasta Azow. Najprawdopodobniej surowiec pochodził z Donbasu.

Przeczytaj: Polska importuje rekordowe ilości węgla, głównie z Rosji

Jesienią 2017 roku Dziennik Gazeta Prawna ujawnił, że do Polski sprowadzano antracyt pochodzący z kopalń w nieuznawanej Ługańskiej Republiki Ludowej. Ten najbardziej energetyczny rodzaj węgla, najpierw ma trafiać do Rosji, gdzie otrzymuje rosyjski certyfikat pochodzenia, a później jest eksportowany do Polski. Pieniądze z handlu surowcem mają zasilać konto Igora Płotnickiego, ówczesnego szefa separatystycznej republiki. Później ukraińskie media podawały, że Polska tylko w październiku 2017 r. kupiła od separatystów z Donbasu 3 tys. ton węgla. Miał on trafiać do Polski poprzez Rosję, gdzie fałszowano jego dokumentację.

Unian / kyivpost.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply