W ukraińskim parlamencie złożono projekt ustawy zakazującej publicznego przeklinania, szczególnie w mediach, pod karą grzywny. Przeciwko projektowi oponuje p.o. minister zdrowia, której zdaniem przeklinanie może być dobre dla zdrowia, a także świadczyć o bliskich relacjach międzyludzkich.

Na Ukrainie przygotowano projekt ustawy „O przeciwdziałaniu złej mowie”, zwany też ustawą o dewulgaryzacji języka, który ma przeciwdziałać publicznemu używaniu wulgaryzmów. Przedstawiła go deputowana Olha Bohomolec z Bloku Petra Poroszenki.

Nowa ustawa ma celu przede wszystkim powstrzymać osoby publiczne od przeklinania w mediach, w tym w internecie. Za publiczne stosowanie wulgaryzmów przewidziano grzywnę w wysokości do 1275 hrywien (równowartość około 185 zł; do ok. 225 zł dla osób publicznych), lub prac społecznych. Kary miałyby być stosowane zarówno wobec konkretnych osób, jak również stacji telewizyjnych. Listę wulgaryzmów miałby zatwierdzić rząd, przy czym zabronione miałoby być także stosowanie quasi-cenzury, np. w postaci zmiany pojedynczej litery przy zapisywaniu niecenzuralnego wyrazu. Projekt trafił już do parlamentu i w przyszłym tygodniu będzie procedowany w komisjach.

Zastrzeżenia do projektu ustawy zgłosiła p.o. ukraińskiej minister zdrowia, Ulana Suprun. Suprun skrytykowała projekt twierdząc, że bardziej pasuje on do Korei Północnej, niż do kraju europejskiego. Jej zdaniem, przeklinanie może być użyteczne w sytuacjach ekstremalnych.

„Jeśli reagujemy niecenzuralnym słownictwem na skomplikowaną, nieprzyjemną sytuację, a nie na człowieka, to odczuwamy ulgę” – powiedziała. „W takim przypadku nasze oburzenie na wiadomości, ból przy trenowaniu, traumę, niepokój, podziw czy strach są natychmiast i całkiem dokładnie wyrażane, na co mózg reaguje wydzielaniem endorfin” – zaznacza Suprun. Dodała, że istnieją wyniki badań pokazujące efektywność przeklinania w zmniejszaniu uczucia bólu, jednak zbyt częste stosowanie wulgaryzmów sprawia, że ten mechanizm przestaje działać, bo mózg się do tego przyzwyczaja.

Ponadto, według niej przekleństwa mogą świadczyć o bliskości między ludźmi.

„W licznych przypadkach używanie przekleństw oznacza, że ludzie są sobie bliscy i że jest między nimi dobry kontakt emocjonalny” – uważa ukraińska minister zdrowia. Dodała jednak, że ludzie powinni raczej pracować nad tym, żeby usuwać swoje agresywny odczucia niż uciekać się do wulgarnego języka. Nie uważa zarazem, by zakaz przeklinania przyczynił się do zmiany obrazu „niezbyt inteligentnej czy kulturalnej osoby”, która porozumiewa się głównie wulgaryzmami. Suprun zaznaczyła przy tym, stosowanie wulgarnego słownika w oficjalnych przemowach jest traktowane jako przejaw niekompetencji. „Tak więc bądźcie ostrożni” – powiedziała.

Osobny artykuł kwestii wulgaryzmów poświęcił m.in. ukraiński Kanał 24. Zamieścił też kompilację nagrań ukraińskich polityków i urzędników przeklinających w mediach, m.in. byłego gubernatora Zakarpacia Hennadija Moskala czy lidera Partii Radykalnej Ołeha Laszkę, zatytułowane “Jak przeklinają ukraińscy politycy”.

UWAGA: poniższe nagranie zawiera liczne wulgaryzmy [18+]:

Przypomnijmy, że z okazji 112. rocznicy urodzin Romana Szuchewycza, głównodowodzącego UPA odpowiedzialnego za ludobójstwo na Polakach, ukraińska p.o. ministra zdrowia Ulana Suprun zamieściła okolicznościowy wpis na jego cześć. Zakończyła go słowami „Dziś potrzeba nam w kraju takich ludzi, jak Szuchewycz”. Suprun, która wywodzi się z ukraińskiej diaspory w USA i posiada amerykańskie obywatelstwo, już wcześniej dawała wyraz swojemu niezwykle pozytywnemu stosunkowi do banderyzmu oraz OUN-UPA. Latem 2017 roku, już jako p.o. ministra zdrowia (pełną nominację utrudniało m.in. posiadanie przez nią podwójnego obywatelstwa) goszcząc na banderowskim festiwalu porównywała pracę w ministerstwie z działaniami OUN-UPA.

Unian / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply