Ukrainiec zatrzymany na Słowacji pod zarzutem terroryzmu był jednym z przywódców neobanderowskiego Prawego Sektora na Zakarpaciu – informują ukraińskie media. Wcześniej miał stworzyć pod tym szyldem organizację przestępczą.
Jak informowaliśmy wcześniej, słowacka policja podała w czwartek informację o zatrzymaniu w mieście Koszyce, na wniosek Ukrainy złożony w Interpolu, ukraińskiego obywatela, Władimira / Wołodymyra G. Strona ukraińska oskarża go o pobicia, groźby pozbawienia życia, atak na funkcjonariuszy, branie zakładników, nielegalne posiadanie broni i dostarczanie jej organizacjom terrorystycznym oraz terroryzm, co sugerowało, że może chodzić o kogoś powiązanego z donbaskimi separatystami. Jak się okazało, sprawa wygląda inaczej.
Portal „Europejska Prawda”, powołując się na lokalny, zakarpacki portal informacyjny Mukachevo. Today podaje, że zatrzymanym jest Wołodymyr Głasner, pochodzący z Sewastopola na Krymie były członek neobanderowskiego „Prawego Sektora” i jeden z byłych liderów tej organizacji na Zakarpaciu (był także jej rzecznikiem prasowym). Miał dołączyć do tej organizacji po Majdanie. Później podczas walk w Donbasie należał do Ochotniczego Ukraińskiego Korpusu Prawego Sektora. Był szefem sztabu 1. (zakarpackiego) rezerwowego batalionu tej formacji. Zarzuca mu się stworzenie zorganizowanej grupy przestępczej, która działała na terenie obwodu zakarpackiego. Teraz grozi mu do 15 lat więzienia.
Przed sądem Głasner twierdził, że nie jest terrorystą, ale dziennikarzem. Sąd nakazał zastosowanie wobec niego aresztu, od czego mężczyzna się odwołał.
Według ukraińskich mediów, Głasnej od końca maja 2016 roku był poszukiwany na wniosek zakarpackiej prokuratury. Posługiwał się węgierskim paszportem na fałszywe nazwisko. Wiadomo, że uciekł z Ukrainy na Słowację, gdzie przez ostatnie dwa lata mieszkał w Koszycach.
Jak podaje portal LB.ua, po tym, jak Glasner wszedł w skład kierownictwa Prawego Sektora na Zakarpaciu, organizacja ta zaczęła być obwiniana o pracę na zlecenie i wykorzystywanie jej szyldu do prowadzenia zakamuflowanych działań przemytniczych.
Bandytyzm Prawego Sektora na Zakarpaciu
Przypominjmy, że w lipcu 2015 roku w Mukaczewie na Zakarpaciu kilkanaście kilometrów od granicy ze Słowacją i Węgrami, doszło do głośnej strzelaniny z udziałem Prawego Sektora i ludzi deputowanego Werchownej Rady, Mychajła Łani, byłego członka Partii Regionów. W wyniku starć rannych zostało 14 osób, z czego co najmniej trzy zmarły. Później przez wiele dni ukraińskie wojsko i policja prowadziły pościg i obławę na członków Prawego Sektora, którzy uciekli i schronili się w górach. Jak mówili członkowie batalionu “Donbas”, na Zakarpaciu trwała wówczas operacja specjalna, której celem była neutralizacja członków Prawego Sektora.
Kilku członków Prawego Sektora, którzy brali udział w strzelaninie, ukrywało się przez pewien czas w rejonie góry Jawornik, w odległości kilkunastu kilometrów od granicy polsko-ukraińskiej. Pojawiły się też doniesienia, że Prawy Sektor ukrywał osoby zamieszane w starcia w swoim obozie szkoleniowym w okolicach Dniepropietrowska.
W następstwie tych wydarzeń, nowym gubernatorem obwodu zakarpackiego został Hennadij Moskal, który wcześniej administrował części Donbasu kontrolowaną przez Kijów. Nazwał strzelaninę w Mukaczewie „wyzwaniem dla systemu sprawiedliwości i całego społeczeństwa”oraz zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, dotyczącej działań neobanderowców z Prawego Sektora. Jak powiedział, członkowie tej organizacji zajmowali się porywaniem i torturowaniem ludzi, wymuszeniami haraczu od przedsiębiorców, konfiskatą własności, wykorzystując przy tym nielegalną broń palną – w tym karabiny maszynowe i granatniki. „Faktycznie to była gangsterka, zwykłe zarabianie pieniędzy, a najgorsze jest to, że wszystko to robione było pod przykrywką patriotycznych sloganów”– powiedział Moskal. W tej sprawie otwarto wówczas postępowanie z artykułu dotyczącego bandytyzmu – organizowania uzbrojonych gangów w celu napadania na przedsiębiorstwa, instytucje, organizacje lub na osoby prywatne, a także członkostwo w takiej grupie bądź popełnianych przez nią napadach.
Sprawę badała komisja śledcza ukraińskiego parlamentu, która doszła do wniosku, że starcia zostały w znacznym stopniu sprowokowane przez działania kierownictwa MSW i Służby Bezpieczeństwa obwodu zakarpackiego, które nie tylko wiedziały o spotkaniu Prawego Sektora z deputowanym Łanio, ale również brały udział w jego organizacji. Według deputowanych organy bezpieczeństwa państwa na Zakarpaciu w latach 2014-2015 nie tylko nie zwalczały przemytu, lecz same się do niego przyczyniały. Z związku z tym lokalni ochotnicy przejęli ich funkcje. W raporcie komisji jako główny powód konfliktu w Mukaczewie wskazano konfrontację przedstawicieli głównych grupy polityczno-biznesowych Zakarpacia, kontrolujących przepływ kontrabandy przez granicę i w tym regionie.
W maju ub. roku czterem członkom Prawego Sektora, podejrzewanym o udział w strzelaninie w Mukaczewie, najpierw złagodzono zarzuty a dzisiaj wypuszczono ich z aresztu. Miesiąc później, osoby te za udział w strzelaninie otrzymali niskie wyroki i zgodnie z orzeczeniem sądu pozostaną na wolności.
eurointegration.com.ua / mukachevo.today / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!