Rybnik: mandaty dla kościołów za zbyt głośne dzwony

Rybnickie parafie są karane za to, że ich dzwony zbyt głośno biją – pisze „Dziennik Zachodni”. Mimo, że dzwony są ściszane, straż miejska wnioskuje do sądu o kolejne kary.

Sprawa zaczęła się od parafii Królowej Apostołów oo. Werbistów.  Straż miejska wystawiła tamtejszemu proboszczowi, ojcu Janowi Pilkowi mandat. Proboszcz zapłacił i ściszył dzwony. Myślał, że po tym będzie już spokój, jednak wkrótce parafia ponownie została ukarana. Wówczas ojciec Pilek skontaktował się z adwokatem. Ten doradził mu, żeby poinformować, że parafia nie zapłaci mandatu, bo wówczas sprawa trafi na drogę sądową.  Sprawę opisuje “Dziennik Zachodni”.

– Nie mamy już chyba innego wyjścia jak tylko wystąpić na drogę sądową – mówi proboszcz parafii Królowej Apostołów w rozmowie z „DZ”. Dodaje, że jest dla niego niezrozumiałe, iż straż miejsca od razu wnioskuje do sądu o nałożenie kary, a nie sprawdzenie sytuacji.

On sam zgłosił sprawę hałasu odpowiednim służbom. Inspektorat Ochrony Środowiska po pierwszych pomiarach uznał, że normy hałasu zostały przekroczone. Wówczas proboszcz nakazał zmniejszyć liczbę bijących w niedzielę dzwonów z trzech do jednego, a czas ich działania skrócił do minuty. Kolejne badania wykazały, że wszystko jest w normie. Mimo to, jak wspomniano, służby ponownie chcą go ukarać. Mimo, że przedstawiono im dokumenty ws. poziomu hałasu.

Ojciec Pilek zaznacza, że problem nie dotyczy tylko jego parafii, ale jest dużo szerszy. Rzeczywiście, po sytuacji w kościele pw. Królowej Apostołów, skarżono się na bazylikę pw. św. Antoniego Padewskiego (zaczęto tam już sprawdzać, czy dzwony faktycznie nie są za głośne). Później „dostało się” też proboszczowi małego kościółka na terenie szpitala psychiatrycznego. Wiadomo, że skargi wysyła jeden z mieszkańców Rybnika, który dodatkowo o każdym zgłoszeniu w mieście informuje telefonicznie ojca Pilka.

Rybnicka straż miejska tłumaczy, że skoro jest wezwanie, to musi reagować i wszczynać „normalne czynności”. – Osoba składa zeznania, przesłuchujemy świadków, a potem wysyłamy wniosek do sądu – mówi rzecznik straży miejskiej w Rybniku. Zaznacza, że to jednak nie oni odpowiadają za same kary:

– My mandatu parafii nie dajemy. Sąd rozstrzyga.

Ojciec Pilek wspomina, jak jeszcze w pierwszej połowie lat 80. XX wieku był w domu oo. Werbistów w Niemczech, w Monachium. Jego współbracia mówili mu wówczas o pretensjach niektórych mieszkańców na bijące w kościele dzwony.

– Pomyślałem sobie wtedy, co za ludzie tu mieszkają? Komu przeszkadzają dzwony, które od wieków dzwonią? Niestety dożyłem czasów, że spotkało to także nas – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.

Przeczytaj również: Na Grodzieńszczyźnie spłonął XVIII-wieczny drewniany kościół [+FOTO]

Dziennikzachodni.pl / Kresy.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Lucjusz
    Lucjusz :

    W końcu ktoś się tym zajął. Z podobną sytuacją walczymy w pobliskich Gliwicach od lat. Tu można sobie poczytać o szczegółach: http://ciszanatrynku.manifo.com/
    Bicie w dzwony z takim natężeniem, jest wykroczeniem i zwykłym chuligaństwem. Pomijając fakt że jest nieetyczne i często po prostu okrutne.
    Mnie w takiej sytuacji zapoznano by od razu z Policją.
    Zegarynka, dzwony, melodyjki i tak w kółko.
    Dzisiaj wszystko jest na pilota i elektromagnesy – to nie jest żadna tradycja, tylko narzucanie się innym.
    Podpisy pod petycjami składane są zawsze w dużej liczbie i niezależnie od światopoglądu.

        • Kojoto
          Kojoto :

          @Lucjusz dzwony dzwonią po to, żeby je było dobrze i z daleka słychać, czy są mosiężne, czy elektryczne… a to że niektóre wysokie budynki mieszkalne stoją dosłownie na wprost kościelnej wierzy, w odległości nawet 30 metrów to faktycznie niefortunny przypadek. Może i każdy ma teraz zegarek, ale dzwony to jest właśnie tradycja. Ciekawy jestem, z kolei czy wiesz jak to jest mieszkać obok bardzo ruchliwej ulicy. Tam RYK jest od rana do nocy, nie tylko dzwonienie trzy razy na dobę. i co, zakazać jazdy tramwajów, samochodów? Niektórym ludziom sie w dupach poprzewracało, i wydaje się im, że mają prawo skarżyć się na dosłownie wszystko. A

          • Lucjusz
            Lucjusz :

            @Kojoto Racja. Niektórzy skarżą się dosłownie na wszystko. Czasem to rzeczywiście przesada. Są hałasy których pozbyć się ciężko, bo wynikają z “siły wyższej”. Jednak ten hałas nie jest obowiązkowy, a bardzo uciążliwy. Nowoczesna technika może znacznie więcej i dłużej niż tzw. kościelny, który był ‘tradycyjnym’ mechanizmem dzwoniącym. Przed naszym działaniem niektóre hałasy trwały 6min – 10% godziny (zegarynka, dzwony, melodyjki (okropne) – obowiązkowo 2 zwrotki). Hałas był taki że nie dało się przy zamkniętych oknach, schowany w łazience, z zatkanymi uszami rozmawiać przez telefon. Takie rzeczy jak telewizor – zupełnie niesłyszalne. Wielokrotnie w ciągu dnia. Zaczynając od 6:00 a na 21 z minutami kończąc. Przez cały dzień nie było 15min. żeby elektronika kościelna nie serwowała wszystkim w okolicy takich “atrakcji”. Jeśli to nie jest przesada – nie wiem co nią jest.
            Chyba nie zajrzałeś na stronę która o tym opowiada (http://ciszanatrynku.manifo.com/), więc zacytuję skromy fragmencik:
            “O specjalnych porach (6:00,12:00,18:00) dzwon bije po 165 razy. Daje to 495 uderzeń dziennie.
            Codziennie odgrywane jest 16 melodyjek. Obowiązkowo co najmniej po dwie zwrotki każda.
            Każdej godziny jest 10 małych uderzeń zegarynki. Daje to 154 uderzenia dziennie.
            Dużych uderzeń zegarynki jest 108 dziennie.
            Do tego dochodzi bliżej nieokreślona liczba uderzeń zapowiadających inne wydarzenia. Przykładowy poranny zestaw: między 6:00 a 8:50 uderzenia w dzwony około 495 razy, 3 piosenki po 2 zwrotki, do tego 30 małych uderzeń zegarynki i 21 dużych. Oczywiście już o 9:00 serwowane są kolejne “atrakcje”.”