W sobotę kilkudziesięciu rybaków zorganizowało protest, w ramach którego przez około 5 godzin blokowali drogę z Władysławowa na Półwysep Helski. Chcieli w ten sposób zwrócić uwagę rządu na „tragiczną sytuację” rybołówstwa rekreacyjnego w Polsce.
Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa przesłał mediom komunikat, w którym zaznaczono, że podjęto decyzję o wznowieniu protestów „w związku z tragiczną sytuacją armatorów rybołówstwa rekreacyjnego”. Twierdzą, że podpisane w styczniu 2020 roku porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem, które zakładało wsparcie branży w związku z unijnym zakazem połowu dorsza na Bałtyku, nie zostało zrealizowane.
„We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony. Armatorzy podjęli decyzję o blokowaniu miejscowości nadmorskich od strony lądu, niech ta drastyczna forma zwróci uwagę rządu” – podano w komunikacie. Protestujący zapowiedzieli, że będą blokować nadmorskie miasta „do skutku”, nawet codziennie.
Według policji, akcja protestacyjna miała spokojny przebieg. Sobotni protest był już drugim, jaki rybacy rekreacyjni zorganizowali w ostatnim czasie w województwie pomorskim. Tydzień temu blokowali wjazdy do Łeby i Ustki.
W maju 2020 roku resort gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej ogłosił, że na razie nie ma możliwości zwiększenia pomocy dla borykających się z problemami armatorów rekreacyjnych, którzy łowili dorsze. Tłumaczono to pandemią COViD-19 i dużymi wydatkami, jakie się z tym wiązały. Przedstawiciele ministerstwa potwierdzili, że na pomoc dla armatorów przeznaczonych zostanie 20 mln zł. Tym samym, każdy armator miałby otrzymać około 200 tys. zł wsparcia.
Jeden z protestujących rybaków rekreacyjnych, Waldemar Giżanowski z Portu Kołobrzeg powiedział, że z obiecanej pomocy ministerstwa do rybaków trafiło 13 mln zł. Jego zdaniem, proponowana przez resort kwota jest za mała. Uważa, że rekompensata dla branży rybaków rekreacyjnych powinna wynieść 70 mln zł.
Od początku 2020 roku obowiązuje czteroletni zakaz połowu dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego, wprowadzony przez Komisję Europejską. Według jej założeń, ma to pomóc w odbudowie populacji tej ryby w Bałtyku. Zakazem są objęci zarówno rybacy pełnomorscy, jak i wędkarze morscy. Media podawały, że tylko ci pierwsi mogą liczyć na unijne rekompensaty. Odszkodowań w związku z tą sytuacją oczekiwali także morscy wędkarze. W grudniu 2019 roku zapowiedzieli, że w styczniu 2020 roku w ramach protestu zablokują polskie porty strategiczne.
interia.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!